Tak mniej więcej wygląda. Włóczka Delight Drops w strasznych ilościach (siedem motków), druty 4.0
Skończyłam szal, zaczęłam "Papierowy świat", jedno złożone w kostkę, drugie założone zakładką, tak mniej więcej mijały się w biegu:
Dla niektórych wstrzemięźliwych w pławieniu się w rozkoszach, książki o książkach to zbyt wiele szczęścia na raz, oczywiście nie dla mnie. Bo skoro już się pławić, to dlaczego połowicznie? Zatem lubię książki w ogóle, lubię książki o książkach, lubię książki o ludziach, którzy lubią książki i je czytają albo mają na półkach czy pod stołem.
Lubię książki o czytaniu i o pisaniu. "Papierowy świat" jest właśnie o tym. Jest książką naukową (nawet nie popularną), no ale nikt nie jest doskonały. Tytuł zrozumiałam bez sięgania po słownik wyrazów obcych.
Zapowiada się bardzo interesująco, aczkolwiek nieco zaskakująca może być teza autora. Pamiętam jak kiedyś, nie tak w sumie dawno, rozmawiałam z przyjaciółką o książkach, o piśmie i jakie piękne jest jedno i drugie, i że alfabet jest wręcz magiczny i cudowny, że ma swojego boga, który go wymyślił. I zastanawiałyśmy się, co człowiek zapisał jako pierwsze i że musiało to być coś nieziemskiej urody, jakiś poemat na pewno.W tyle głowy kołatała mi się mglista myśl o kreskach stawianych na glinianej tabliczce - każda kreska za worek zboża, worków coraz więcej, główny spichrzowy ogarnia się w nich poprzez coraz sprytniejsze kreski, takie w stronę pisma, ale dałam się porwać w rozmarzeniu mitowi. Pierwsze zapisane słowo musiało być poetyczne, piękne, ważne i nadzwyczajnie mądre.
Właśnie takie mity obala Olson w "Papierowym świecie". Otóż okazuje się, że pismo wcale nie jest takie ważne, jak nam się wydaje i wcale nie działa tak dobrze na mózg. Mózg działa dobrze i bez niego.
I że zawsze od litery ważniejsze jest to, co za nią stoi, czyli wiedza, opowieść albo myśl. I że mniej się liczy to, gdzie jesteśmy na mapie, niż to gdzie jesteśmy w rzeczywistości.
"Tuż za drzwiami mojego biura znajduje się mapa(...) blisko środka znajduje się strzałka wraz z napisem "Tu jesteś". Jak wszystkie udane mapy, umiejscawia ona patrzącego w budynku.
Jednak w głębszym, niedostrzeganym zazwyczaj sensie napis ten jest anomalią. Nie potrzebuję mapy mówiącej mi, że gdzieś się znajduję: wiem, gdzie jestem, jestem dokładnie tu gdzie stoję".
Papierowy świat, David R. Olson
Miłego dnia!
Lśniące podłogi i wysprzątany dom to oznaka braku włóczki!
OdpowiedzUsuńTo musi być straszne, nie można do tego dopuścić. :)
UsuńPiękny ten szal-koc :) Też by mi się taki przydał na długie zimowe wieczory :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dzięki, pozdrawiam! :)
UsuńZ każdego Twojego słowa wylewa się wręcz bezwarunkowa/bezgraniczna miłość do słowa pisanego, którą ja też podzielam:) Szalo-koc na pewno będzie rozgrzewał, gdy zaszyjesz się gdzieś z książką:)
OdpowiedzUsuńDaj spokój podłogom, praniu itd. Te czynności niestety nie kończą się nigdy.
OdpowiedzUsuńNatomiast każda nowa książka to nowe wszystko. Wybór jest prosty!
Szal jest piękny i ciepły. Z tej samej włóczki mam komin i czapkę na jesień. Lekko podgryza ale grzeje jak szatan. Pozdrawiam
Swietny cytat! Pranie zawsze bedzie do zrobienia (jak to sie dzieje, ze kosz NIGDY sie nie oproznia? To wbrew zasadzie zachowania energii! Fizycy powinni badac..), a szal trzeba skonczyc - wiadomo.
OdpowiedzUsuńNiesamowity szal!
OdpowiedzUsuńTwój koco-szalik jest przecudnej urody! Na pewno cudownie się takim otulić... Cieplutko pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękny szal. A pismo...magia wyrazów.
OdpowiedzUsuńŚwietny szal! Przyziemnymi sprawami trzeba się zajmować tylko w ostateczności :D
OdpowiedzUsuńŚliczny szal, na pewno bardzo dobrze się spisze w mroźne wieczory.
OdpowiedzUsuńSuper szal! Też lubie zakładać takie wełniane szale gdy tylko zrobi mi się chłodno.
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
Usuń