środa, 20 maja 2015

Codziennie z ażurem

W stronę soboty, czyli dziergamy i czytamy z Maknetą. Zakładam jak najbardziej adekwatnie i patrzę jak włókna zmyślnie się krzyżują w papirusowej zakładce prosto z Egiptu (a ściślej prosto z internetu).


 Od prawie roku dziergam na prawo i lewo. Dosłownie na prawo i dosłownie na lewo, z tym że na lewo jest bardziej boleśnie, a raczej mniej wygodnie. No i warkocze też dziergałam, ale i one w sumie sprowadzają się do prawych tylko nie po kolei. Nic zatem dziwnego, że kiedy dobiegałam mankietów bambusa i alpaki, zaczęłam marzyć o ażurach. O narzuconych, przełożonych i zawieszonych oczkach. Kiedy więc tylko Czajkomężowi wypadło w ubiegłą sobotę udać się do pracy, zaczęłam wybierać włóczkę. Ostatnio zawsze wybieram włóczkę, kiedy jestem sama w domu, unikam wtedy dziwnych okrzyków typu - I tu masz włóczkę?! I tu też masz włóczkę?!! Takie okrzyki niczego konstruktywnego nie wnoszą, bo przecież wiem, że tu mam włóczkę. I tu też. Wyładowałam zatem w samotności zapasy na wersalkę, poukładałam w pagórki, górki oraz Himalaje i wybrałam YarnArt Jeans na mój letnio-wiosenny ażurowy sweterek. Tylko raz patrząc na te sterty zwątpiłam czy jestem normalna, ale szybko odzyskałam wiarę w siebie. Trzeba mieć zapas na wypadek gdyby bawełna na świecie uschła, owce wyłysiały a alpaki wymarły. Jestem po prostu skrzętna, zapobiegliwa i przygotowana na różne załamania na rynku przędzy.

Włóczka nazywa się Jeans i akurat jest  koloru jeans, w składzie natomiast jest pół na pół z bawełny i akrylu. Pochodzi bowiem sprzed dwóch lat mniej więcej, kiedy to jeszcze kupowałam akryl. A potem rozmawiałam z koleżanką i ona rzuciła niedbale - Ja już nie kupuję akrylu.
Jak niewiele, doprawdy, potrzeba, żeby wpaść w nałóg szlachetności. Takie krótkie stwierdzenie miało niespodziewanie moc rozpędzonej lokomotywy i po bardzo krótkim okresie zmieszanym akrylowo wpadłam w całkowicie wełniane i bawełniane motki. W tamtym tygodniu nadszedł dodatkowo przymus naturalnych guzików, w amoku poleciałam na Allegro i właśnie dzisiaj przyszła paczuszka (pierwsza):
 

Wyglądają jak stos drewna w lesie. Czyli jak wakacje w słońcu i żywicy.
Poza guzikami i ażurami czytam "Życie codzienne w Egipcie greckich papirusów" pani profesor Anny Świderkówny. Nie wiem jak będzie, bo dopiero zaczynam, ale zapowiada się dobrze, od Strabona.
"Z drugiej jednak strony kanałem z Aleksandrii spływają nieustannie do Kanopos spragnione rozrywek tłumy. Dzień i noc suną łodzie pełne mężczyzn i kobiet, którzy graja na fletach i tańczą w sposób nieprzyzwoity, a nawet zgoła wyuzdany, tuż zaś przy kanale Kanopijczycy pootwierali gospody, gdzie można odpocząć i tak się właśnie zabawić."
Tak pisze zgorszony Strabon tuż przed naszą erą i nie wie, że dzisiaj też będziemy się gorszyć dzisiejszą młodzieżą w dyskotekach.
Dalej będą różne rachunki, zapiski, listy zakupów, listy do żony (jak się urodzi syn to zostaw, jak córka, to wyrzuć), umowy małżeńskie i inne, a do tego wszystkiego komentarz pani profesor.

Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa, lecę oglądać co u Was, miłego dnia! :)

7 komentarzy:

  1. Zapasy trzeba mieć. To chyba nam zostało z czasó kiedy na pólkach były pustki.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak zapasy włóczki to swego rodzaju uzależnienie, w moich też są jeszcze motki akrylu, chociaż też złapałam się na swego rodzaju snobizmie, ze akryl jest pase, ale co tam nigdy nie wiadomo co nas jeszcze w życiu czeka.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Uśmiecham się nad Twoim wpisem, bo doskonale znam z autopsji te "zachomikowane" zapasy wełenek z różnych czasów... Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech, wspólnota doświadczeń nałogowców... Też ukrywam zapasy, co ja się z nimi nagimnastykowałam przy niedawnym przemeblowaniu sypialni, żeby choć połowy nie zauważono... Od początku roku wyrabiam zapasy, ale mam ich chyba na 10 lat przerabiania :) Bardzo ładny ten ażur swetrowy, ciekawie się zapowiada .

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze było mi miło spotkać Cię w środę u Maknety. Guziki przepiękne kupiłaś, a dżinsowy sweter bardzo fajnie się zapowiada.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przecież wszyscy wiedzą, że wełna jest naturalnym izolatorem i ocieplaczem, a przy tym może zatrzymać płomień w odróżnieniu od różnych sztucznych włókien. Magazynowanie w domu wełny jest jak najbardziej bhp, ekologiczne i w ogóle. (tylko trzeba uważać na mole...)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo przewrotnie czyta się Ciebie widać, że lubisz bawić się słowami i sprawia Ci to nie małą frajdę. Sympatycznie ze wszech miar :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz