środa, 6 stycznia 2016

O niebieskich reklamacjach


"Kolor, na który nikt nie patrzy, nie istnieje"
Niebieski. Historia koloru, Michel Pastoureau

I pewnie podobnie jest z bubulinami, więc patrzę na swoją co jakiś czas na wszelki wypadek.
Patrzę i dziergam oczywiście. A raczej powinnam dziergać reklamacje gwiazdkowe. Obdarowałam otóż młodsze dziecko szalikiem w jodełkę. Dziecko z niepokojem upewniło się, że szalik jest na pewno męski, a potem zdecydowanie określiło, że nawet jako męski, jest za krótki. I bez frędzelków. Dziecku dziewiarstwo jest generalnie obce, ale na średnicach pomponów i długości szalików się zna. Odłożyłam do szafki dziergany sweter w liście, bo przecież nie mogę beztrosko robić sobie sweter, kiedy dziecko ma za krótki szalik. No ale wtedy sobie przypomniałam, że mam tylko jeden komplet czapki z szalikiem. W dodatku, jako rasowy lopi nadaje się na temperatury zdecydowanie bardzo niskie. Potraktowałam tę sytuację jako awaryjną, w trybie natychmiastowym kupiłam motek włóczki na czapkę (plus kilka małych moteczków na ażurową bluzeczkę), zaraz potem dokupiłam motek na komin (plus kilka małych moteczków na alpakową tunikę) i voilà, kilka dni później mam komplecik gotowy (Misty rainbow Dropsa - bardzo milutkie włóczki) i nic mnie już nie broni od nadprucia szaliczka gwiazdkowego i dorobienia w trudach pracochłonne pół metra jodełki.

Ale to jutro, dzisiaj nie dziergam, a raczej może dziergam i czytam, bo to środa u Maknety, chociaż dla niepoznaki bardzo świąteczna. 
Czytam o niebieskim. Niebieski najpierw w ogóle nie istniał, potem istniał tylko w świecie barbarzyńskim (czyli niemieckim mniej więcej), a w kulturalnym (rzymskim) raczej też nie. Aż tu nagle w średniowieczu się pojawił najpierw w tle, potem w herbach, a potem stał się kolorem czystym i moralnym (w sumie za bardzo nie wiadomo dlaczego). No a jeszcze bardziej potem pojawiły się dżinsy, niebieskie włóczki i okazało się, że niebieski jest w kolorowej czołówce.
W tej chudej poniekąd książeczce jest sporo ciekawych rzeczy. Otóż dawno, dawno temu, kolor był synonimem czerwonego (co w sumie w języku polskim też ma swoje odbicie, bo jeżeli ktoś ma kolory na policzkach, to od razu wiadomo, że czerwone). Długo też się zastanawiano, czy kolor to światło (i wtedy jest miły i dobry), czy też jest szminką, od której trzeba się uwolnić zwłaszcza w kościołach. 
Dużo też było o niebieskim na fladze francuskiej, ale to już było może mniej ciekawe, zwłaszcza, że nie wiadomo do końca, skąd się tam wziął.

Idę zatem myśleć o niebieskim, o reklamacjach w jodełkę a Wam życzę Szczęśliwego Nowego Roku!
(I dziękuję serdecznie za odwiedziny i komentarze)

:)


10 komentarzy:

  1. Myślę o zdaniu , który otwiera Twój dzisiejszy post, a potem spoglądam na Twoje zdjęcie morza i nieba(?)Nikt nie patrzy? Nie istnieje? Chyba, że to jakaś głębsza metafora? Ja w zasadzie najczęściej widzę niebieski, ale może za często spoglądam w niebo:)) Ciekawa pozycja, jak zwykle wygrzebiesz coś intrygującego i niepowtarzalnego:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, morza byłoby szkoda, ale taka dziura w swetrze? Lepiej w sumie, gdyby nie istniała, jeśli tylko my o niej wiemy. ;) Mnie zawsze w takich oczywistych dla nas kwestiach fascynuje to, jak żmudna była droga do ich rozstrzygnięcia.
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Baranek wygląda uroczo w tym zestawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On zawdze dobrze wygląda - taki szczęściarz. :D

      Usuń
  3. Niebieski! Muszę mieć tę książkę. :D
    Ale niebieski w czołówce kolorów to chyba jakieś oszustwo. Od lat usiłuję kupić zimową kurtkę - niebieską. NIE MA. Nie istnieje, jak jednorożec. :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię niebieski. I czerwony. I Ciebie też bardzo lubię czytać :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczęśliwego Nowego Roku.
    Jak ja lubię do ciebie wpadać, piszesz tak fajnie, że uśmiech cały czas mam na twarzy. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęśliwego Nowego Roku!
      I ja dziękuję! Środy już nie są takie jak kiedyś. :)

      Usuń

Dziękuję za komentarz