środa, 27 stycznia 2016

Muszkieter na szaro


 Nie pamiętam, gdzie stała, ani jakie miała okładki. Ale była w domu od zawsze, a przeczytałam ją po raz pierwszy kiedy miałam może dziesięć lat. Może jedenaście. Oczywiście nienawidziłam Milady, współczułam szczerze Konstancji, Atos mnie onieśmielał, Portos bawił. Zakochana byłam w d'Artagnanie. Miłość przetrwała aż do studiów, kiedy to wybrałam sobie język francuski na lektorat. Oczywiście po to, żeby poprawnie wymawiać nazwisko d'Artagnan. Jak wymawiać nazwisko Atosa zawsze wiedziałam.
"Młodzieniec... nakreślmy jego portret jednym pociągnięciem pióra: wyobraźcie sobie osiemnastoletniego Don Kichota bez kolczugi i nagolenników, Don Kichota w wełnianym kaftanie"
Trzej muszkieterowie, Aleksander Dumas

 Trudno mi teraz powiedzieć, co mnie wtedy w nim urzekło, najprawdopodobniej to, że jako jedyny zdołał się przedrzeć do Anglii i wbrew niecnym knowaniom kardynała uratował królową francuską.
A teraz? Teraz kiedy moja nikła znajomość francuskiego minęła bezpowrotnie, teraz, kiedy wiem, że Don Kichote był chudy i niezgrabny, kiedy wiem, że Atos miał problemy z hazardem i z alkoholem?
Teraz urok książki nieco przeminął, pozostała głównie nostalgia. Za mało mi tu scenerii, za mało przyrody, za mało tła i za mało życia w bohaterach. Nie ma tu takiego kolorytu postaci, krajobrazu i scen, nie ma szlachetnych porywów jak chociażby w trylogii Sienkiewicza. U Dumasa głównie jest romans.
Lekko się wynudziłam podczas lektury. Za to dzierganie (bo w środę czytamy i dziergamy z Maknetą) nabrało kolorów, nie w kolorze co prawda (bo kolor jest szary), ale w akcji i w nadziejach.
Postanowiłam bowiem śmiało i odważnie połączyć dwa moje ostatnie projekty (na powyższym zdjęciu po lewo) w jeden (na powyższym zdjęciu po prawo). Oczywiście, mówiąc językiem dosadnym i brutalnym, połączenie to nic innego jak tylko sprucie dwóch kawałków swetrów i z pozyskanych motków udzierganie jednego. Zamiast ciężkiego, sztywnego swetra w  śliczny wzorek o ładnym kroju i zamiast zwiewnego swetra w ładny wzorek i w nieładny fason, mam nadzieję mieć zwiewny sweterek w śliczny wzorek i jeszcze śliczniejszy fason. Moja nadzieja jest oczywiście szara na prowizorycznym łańcuszku w kolorze pomarańczy i ma w tej chwili dwadzieścia osiem rządków.

Szare kolory na drutach i na spruciach rekompensuję sobie moimi nowymi czterdziestoma ośmioma kolorami kredek  i terapeutycznie koloruję kolejne kwiatki w kalendarzu. Nawet nie wychodzę za bardzo za linię, co bardzo dobrze świadczy o moich okularach.


Dziękuję bardzo za odwiedziny i komentarze, idę oglądać Wasze nadzieje na drutach. Miłego dnia!

12 komentarzy:

  1. Łiiii, jak fajnie, że kolorujesz! A może na grupę kolorowankową chcesz? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka moda (ale bardzo, bardzo przyjemna). A gdzie grupa? :)

      Usuń
    2. Tu ;)
      https://www.facebook.com/groups/kolorowanie/

      Usuń
    3. Gdzież indziej! :) Ale widzę, ze jestem zbyt początkująca do tej grupy. ;)

      Usuń
  2. fajne te kolorowanki tez sobie chyba takie zapodam. Ja niestet za Dumas niegdy nie przepadałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam - bardzo przyjemne i wprawiają w dobry nastrój. No cóż, najwyraźniej teraz ja też niezbyt przepadam. :) Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Najważniejsze, że równowaga kolorystyczna zostaje zachowana ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno sweter wyjdzie tak jak to sobie obmyśliłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję. Mam wrażenie, że od października stoję w miejscu, bardzo potrzebuję ulubionego swetra. :))

      Usuń
  5. Ty nawet o tym, że książka nie do końca spełniła Twoje oczekiwania potrafisz pięknie napisać.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz