poniedziałek, 14 stycznia 2019

Kolejkowe priorytety

"Co muszę zrobić, aby z wielu nagromadzonych przedmiotów utworzyć zbiór? Czego szczególnego muszę dokonać, aby wiele przemienić w jedno? Odpowiedź brzmi: Nic! Niezależnie bowiem od tego, czy proces, w którym wiele rozproszonych rzeczy znalazło się obok siebie, jest zdarzeniem naturalnym, czy też moim świadomym działaniem – w każdym przypadku tworzenie się nowej rzeczy, czyli zbioru, jest czymś, co dokonuje się samo przez się, jeśli tylko wiele rzeczy znajdzie się wystarczająco blisko siebie.”
Zbieranie, Manfred Sommer


Powinnam zacząć drugą skarpetkę, żeby nie ulec syndromowi jednej skarpetki i pozostać z jedną. Powinnam zacząć drugą skarpetkę i to mimo tego, że pierwsza mnie nie olśniewa, jak powinna z założenia olśniewać, formę ma w sumie wdzięczną, ale nie nad wyraz, włóczkę ma niby wełnianą, ale zgrzebną trochę. No ale, chcąc być systematyczną i niegołosłowną, powinnam zacząć drugą skarpetkę.
Nie mogłam jej zacząć we wtorek, bo przyszłam z pracy do domu po ciemku. Nie mogłam jej zacząć w czwartek, bo przyszłam z pracy po ciemku i po lodzie. No ale w weekend już nic nie usprawiedliwiało mojego odkładania, bo za oknem był dzień (trochę ponury, ale zawsze), lód był tylko w zamrażalniku, więc w zasadzie wcale nie męczący. 
W ramach cotygodniowych porządków wymieniłam obrazek tematyczny na biurku:



I już, już, sięgałam po druty, kiedy nagle mi się przypomniały moje ukochane zakładki i sobie pomyślałam, że pan Sommer nie ma racji, mimo że jest wyrafinowanym kolekcjonerem sztuki, na zbieraniu się zna oraz napisał o nim bardzo grubą książkę.
Mój zbiór zakładek najpierw wyrósł z małego pudełka, potem wyrósł z większego, potem wpadłam w impas, bo nie mogłam dla niego wymyślić takiego sposobu przechowywania, żeby nie tyle zakładki znajdowały się blisko, bo to faktycznie osiągają same przez się, ale żeby były łatwo dostępne, nie stłamszone i nie poukrywane po różnych kątach. Po wielu miesiącach myślenia i kombinowania (w tym czasie w moje zakładki wkradł się chaos i nieporządek) wpadłam na pomysł. I mimo że powinnam robić drugą skarpetkę, porządkowanie zbioru nabrało takiego priorytetu i przymusu, że zabrałam się do tego natychmiast.

Mam teraz wszystko poukładane przejrzyście, łatwo się wyjmuje, przegląda i podziwia (no, nie wszystkie, bo skończył mi się zapas kartek z bloku technicznego i trochę zostało w zgrabnych, acz nieco chybotliwych stosikach). 



Większość jest jednak nie w chaosie i mogę sobie na nie patrzeć, być wdzięczna swoim darczyńcom zakładkowym i wspominać, że jedne zakładki mi przywozili przez śniegi, inne przez upały, jedne samochodami, inne samolotami albo Pocztą Polską, podziwiać swoje własnoręcznie zrobione i wspominać te czekoladki, które były w nie pierwotnie opakowane. 





I kiedy dokupię te brakujące kartki, poukładam pozostały niepoukładany stosik w teczce ofertowej, to natychmiast biorę się za drugą skarpetkę. Chyba, że znowu jakieś porządki nabiorą priorytetu. Mycie podłogi, na ogół zwykle grzecznie czeka na swoją kolej, ale z priorytetami nigdy nic nie wiadomo. Człowiek nie wiem jak jest czujny, a zawsze ta przysłowiowa druga skarpetka może spaść na koniec kolejki. 

Dziękuję bardzo za wizyty i przemiłe komentarze, dobrego dnia!  

PS. Ołówków nie muszę porządkować, bo one faktycznie samoistnie trwają w ładzie i porządku :D


19 komentarzy:

  1. Mam troche japonskich zakladek papierowych, takie zwykle, z ksiegarni.
    Chcialabys? Agnieszka
    fiatfiatfiat@seznam.cz

    OdpowiedzUsuń
  2. I dlatego ja skarpetek nie dziergam. Po prostu znam siebie na tyle zeby wiedziec, ze syndrom drugiej skarpetki mnie dopadnie.

    Ale z drugiej strony - nabylam czas jakis temu ksiazke jak robic dwie skarpetki rownoczesnie na jednym bardzo dlugim drucie z zylka. Moze sie kiedys odwaze. Wiecej niz dwa druty rownoczesnie w moich rekach, w dodatku druty ostro zakonczone z obu stron to za duze zagrozenie dla bezpieczenstwa ogolnego. Tak ze rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jest z rękawami. Muszę się wziąć w garść po prostu. :))

      To nie jest takie trudne, jakby się wydawało. Tylko jak ja przeszłam na króciutkie druty, to mnie męczy to manewrowanie żyłką. Wolę nawet skarpetkowe (drewniane, bo się nie wyślizgują)
      Pozdrawiam!! :))

      Usuń
  3. Bardzo sprytnie to sobie wymyśliłaś! *^v^* Co za piękna kolekcja i nie tylko dekoracyjna, ale też użytkowa! *^V^*
    Ja chyba w tym tygodniu usiądę do porządkowania starych zdjęć, mam po rodzicach kilka albumów a w nich chaos... Na szczęście nie mam drugiej skarpetki do dorobienia, za to mam sweter do sprucia i zaczęcia ponownie, a prucia nie znoszę, ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, w unikaniu tematu, to jestem mistrzem. ;))
      Tak, tak, użytkowa. Ja w ogóle lubię, jak wszystko jest użytkowe. Nie lubię gromadzenia dla nieużywania. Albo bez możliwości używania, bo gdzieś przyciśnięte leży. Tak więc teraz odzyskałam spokój zakładkowy. :))
      Ooo, prucia też nie lubię.

      Usuń
  4. Czajeczko, Ty zawsze mnie zadziwiasz! Piękne albumy sobie zrobiłaś z zakładkami. Moje zakładki niestety są w tzw. foliowych koszulkach ( na dodatek wrzuconych chaotycznie). Ale chyba dzięki Tobie poukładam chociaż zdjęcia dziecięcia mego :)

    Spokojnego tygodnia, pozdrawiam z zasypanego śniegiem domku. Olimpia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Olimpio!!
      Ten sposób polecam - potrzeba tylko arkusze bloku technicznego. Szybko się robi, a potem bardzo łatwo korzysta. A do zdjęć koniecznie namawiam. Zdjęć przyrasta w sposób niekontrolowany zupełnie. :))
      Pozdrawiam serdecznie!!

      Usuń
  5. Potrzeba robi z człowieka wynalazcę. Dobry pomysł, może go gdzieś też wykorzystam. Taka paleta ołówków aż krzyczy słowami piosenki: "weź, pomaluj mój świat..." i jest piekną dekoracją biurka. A co do skarpetki, to przez to przechodzi każdy i tak już jest, aż automatycznie nie zacznie się dziergać jedną po drugiej, albo dwie naraz. Pozdrawiam










    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, u mnie ten proces koncepcyjno-wynalazczy trochę trwa na ogół, no ale w końcu jest efekt. :))
      Pomysł polecam. Ja użyłam teczki ofertowej, która ma koszulki już wszyte, ale można zwykła koszulki wkładać do segregatora. Kluczowe jest, żeby nacięcia były głęboki, wtedy zakładka stabilnie w nich siedzi.
      Tak, ołóweczki bardzo lubię, są takie obiecujące i gotowe do działania. :))
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  6. Ja wprawdzie nie umiem robic skarpetek, ale mam ten syndrom z innymi robotkami i niestety musza swoje odczekac;) Kolekcja zakladek imponujaca , pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zebralam się w sobie i już prawie mam dwie. :D
      Dziękuję! Pozdrawiam serdecznie!!

      Usuń
  7. Ojej, jaka piękna kolekcja zakładek! Ja też zbieram, ale mam głównie takie reklamowe-książkowo-sklepowe:( I kilka rękodzieł własnych i koleżanki. Twój zbiór jest przecudny! Ołówki i długopisy niepowtarzalnej urody też lubię, ale staram się ograniczać zapędy zakupowe;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Dziękuję! Dlugo zbieram - chyba ponad dwadzieścia lat. :))
      Obok Silva jest księgarnia z pienymi ołówkami - ale z niej juz chyba wszystkie mam, więc teraz nie kupuję nowych właściwie. :))

      Usuń
  8. My zbieramy ptaki z czegokolwiek, ale za chwilę pewnie się zatkamy i przystopujemy:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ptaki z czegokolwiek - cudnie brzmi. To na pewno kwestia właściwej organizacji zbiorów. ;)))

      Usuń
    2. Organizacji nijakiej niestety brak!

      Usuń
  9. Kolekcja zakładek piękna i imponująca, ilość ołówków również powala. Do skarpetek jeszcze nie dojrzałam (tak, można je zrobić na obręczy), ale chodzi za mną czapka do komina zrobionego w ostatnią niedzielę ubiegłego roku i niewiele brakowało, żeby dziś ją zacząć, ale tak się wczoraj rozpędziłam z zakupami, że już nie było gdzie włóczki schować, więc pasmanterię ominęłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Ach, może jeszcze będziesz koło niej przechodzić. :))

      Usuń

Dziękuję za komentarz