Zbieranie, Manfred Sommer
Powinnam zacząć drugą skarpetkę, żeby nie ulec syndromowi
jednej skarpetki i pozostać z jedną. Powinnam zacząć drugą skarpetkę i to mimo
tego, że pierwsza mnie nie olśniewa, jak powinna z założenia olśniewać, formę ma
w sumie wdzięczną, ale nie nad wyraz, włóczkę ma niby wełnianą, ale zgrzebną
trochę. No ale, chcąc być systematyczną i niegołosłowną, powinnam zacząć drugą
skarpetkę.
Nie mogłam jej zacząć we wtorek, bo przyszłam z pracy do
domu po ciemku. Nie mogłam jej zacząć w czwartek, bo przyszłam z pracy po
ciemku i po lodzie. No ale w weekend już nic nie usprawiedliwiało mojego
odkładania, bo za oknem był dzień (trochę ponury, ale zawsze), lód był tylko w
zamrażalniku, więc w zasadzie wcale nie męczący.
W ramach cotygodniowych porządków wymieniłam obrazek tematyczny na biurku:
I już, już, sięgałam po druty,
kiedy nagle mi się przypomniały moje ukochane zakładki i sobie pomyślałam, że
pan Sommer nie ma racji, mimo że jest wyrafinowanym kolekcjonerem sztuki, na
zbieraniu się zna oraz napisał o nim bardzo grubą książkę.
Mój zbiór zakładek najpierw wyrósł z małego pudełka, potem
wyrósł z większego, potem wpadłam w impas, bo nie mogłam dla niego wymyślić
takiego sposobu przechowywania, żeby nie tyle zakładki znajdowały się blisko,
bo to faktycznie osiągają same przez się, ale żeby były łatwo dostępne, nie
stłamszone i nie poukrywane po różnych kątach. Po wielu miesiącach myślenia i
kombinowania (w tym czasie w moje zakładki wkradł się chaos i nieporządek)
wpadłam na pomysł. I mimo że powinnam robić drugą skarpetkę, porządkowanie
zbioru nabrało takiego priorytetu i przymusu, że zabrałam się do tego
natychmiast.
Mam teraz wszystko poukładane przejrzyście, łatwo się
wyjmuje, przegląda i podziwia (no, nie wszystkie, bo skończył mi się zapas
kartek z bloku technicznego i trochę zostało w zgrabnych, acz nieco chybotliwych stosikach).
Większość jest jednak nie w chaosie i mogę sobie na nie patrzeć, być wdzięczna swoim darczyńcom zakładkowym i wspominać, że jedne zakładki mi przywozili przez śniegi, inne przez upały, jedne samochodami, inne samolotami albo Pocztą Polską, podziwiać swoje własnoręcznie zrobione i wspominać te czekoladki, które były w nie pierwotnie opakowane.
I kiedy dokupię te brakujące kartki, poukładam pozostały
niepoukładany stosik w teczce ofertowej, to natychmiast biorę się za drugą
skarpetkę. Chyba, że znowu jakieś porządki nabiorą priorytetu. Mycie podłogi,
na ogół zwykle grzecznie czeka na swoją kolej, ale z priorytetami nigdy nic nie
wiadomo. Człowiek nie wiem jak jest czujny, a zawsze ta przysłowiowa druga
skarpetka może spaść na koniec kolejki.
Dziękuję bardzo za wizyty i przemiłe komentarze, dobrego dnia!
PS. Ołówków nie muszę porządkować, bo one faktycznie samoistnie trwają w ładzie i porządku :D
Mam troche japonskich zakladek papierowych, takie zwykle, z ksiegarni.
OdpowiedzUsuńChcialabys? Agnieszka
fiatfiatfiat@seznam.cz
Bardzo chętnie, dziękuję! Napiszę maila. :)
UsuńI dlatego ja skarpetek nie dziergam. Po prostu znam siebie na tyle zeby wiedziec, ze syndrom drugiej skarpetki mnie dopadnie.
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony - nabylam czas jakis temu ksiazke jak robic dwie skarpetki rownoczesnie na jednym bardzo dlugim drucie z zylka. Moze sie kiedys odwaze. Wiecej niz dwa druty rownoczesnie w moich rekach, w dodatku druty ostro zakonczone z obu stron to za duze zagrozenie dla bezpieczenstwa ogolnego. Tak ze rozumiem.
Podobnie jest z rękawami. Muszę się wziąć w garść po prostu. :))
UsuńTo nie jest takie trudne, jakby się wydawało. Tylko jak ja przeszłam na króciutkie druty, to mnie męczy to manewrowanie żyłką. Wolę nawet skarpetkowe (drewniane, bo się nie wyślizgują)
Pozdrawiam!! :))
Bardzo sprytnie to sobie wymyśliłaś! *^v^* Co za piękna kolekcja i nie tylko dekoracyjna, ale też użytkowa! *^V^*
OdpowiedzUsuńJa chyba w tym tygodniu usiądę do porządkowania starych zdjęć, mam po rodzicach kilka albumów a w nich chaos... Na szczęście nie mam drugiej skarpetki do dorobienia, za to mam sweter do sprucia i zaczęcia ponownie, a prucia nie znoszę, ech...
Hihi, w unikaniu tematu, to jestem mistrzem. ;))
UsuńTak, tak, użytkowa. Ja w ogóle lubię, jak wszystko jest użytkowe. Nie lubię gromadzenia dla nieużywania. Albo bez możliwości używania, bo gdzieś przyciśnięte leży. Tak więc teraz odzyskałam spokój zakładkowy. :))
Ooo, prucia też nie lubię.
Czajeczko, Ty zawsze mnie zadziwiasz! Piękne albumy sobie zrobiłaś z zakładkami. Moje zakładki niestety są w tzw. foliowych koszulkach ( na dodatek wrzuconych chaotycznie). Ale chyba dzięki Tobie poukładam chociaż zdjęcia dziecięcia mego :)
OdpowiedzUsuńSpokojnego tygodnia, pozdrawiam z zasypanego śniegiem domku. Olimpia
Dziękuję, Olimpio!!
UsuńTen sposób polecam - potrzeba tylko arkusze bloku technicznego. Szybko się robi, a potem bardzo łatwo korzysta. A do zdjęć koniecznie namawiam. Zdjęć przyrasta w sposób niekontrolowany zupełnie. :))
Pozdrawiam serdecznie!!
Potrzeba robi z człowieka wynalazcę. Dobry pomysł, może go gdzieś też wykorzystam. Taka paleta ołówków aż krzyczy słowami piosenki: "weź, pomaluj mój świat..." i jest piekną dekoracją biurka. A co do skarpetki, to przez to przechodzi każdy i tak już jest, aż automatycznie nie zacznie się dziergać jedną po drugiej, albo dwie naraz. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda, u mnie ten proces koncepcyjno-wynalazczy trochę trwa na ogół, no ale w końcu jest efekt. :))
UsuńPomysł polecam. Ja użyłam teczki ofertowej, która ma koszulki już wszyte, ale można zwykła koszulki wkładać do segregatora. Kluczowe jest, żeby nacięcia były głęboki, wtedy zakładka stabilnie w nich siedzi.
Tak, ołóweczki bardzo lubię, są takie obiecujące i gotowe do działania. :))
Pozdrawiam serdecznie!
Ja wprawdzie nie umiem robic skarpetek, ale mam ten syndrom z innymi robotkami i niestety musza swoje odczekac;) Kolekcja zakladek imponujaca , pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZebralam się w sobie i już prawie mam dwie. :D
UsuńDziękuję! Pozdrawiam serdecznie!!
Ojej, jaka piękna kolekcja zakładek! Ja też zbieram, ale mam głównie takie reklamowe-książkowo-sklepowe:( I kilka rękodzieł własnych i koleżanki. Twój zbiór jest przecudny! Ołówki i długopisy niepowtarzalnej urody też lubię, ale staram się ograniczać zapędy zakupowe;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Dziękuję! Dlugo zbieram - chyba ponad dwadzieścia lat. :))
UsuńObok Silva jest księgarnia z pienymi ołówkami - ale z niej juz chyba wszystkie mam, więc teraz nie kupuję nowych właściwie. :))
My zbieramy ptaki z czegokolwiek, ale za chwilę pewnie się zatkamy i przystopujemy:))
OdpowiedzUsuńPtaki z czegokolwiek - cudnie brzmi. To na pewno kwestia właściwej organizacji zbiorów. ;)))
UsuńOrganizacji nijakiej niestety brak!
UsuńKolekcja zakładek piękna i imponująca, ilość ołówków również powala. Do skarpetek jeszcze nie dojrzałam (tak, można je zrobić na obręczy), ale chodzi za mną czapka do komina zrobionego w ostatnią niedzielę ubiegłego roku i niewiele brakowało, żeby dziś ją zacząć, ale tak się wczoraj rozpędziłam z zakupami, że już nie było gdzie włóczki schować, więc pasmanterię ominęłam.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ach, może jeszcze będziesz koło niej przechodzić. :))
Usuń