piątek, 13 stycznia 2023

Szpony nałogów i katalogowania

 


"Miałem wszystko. Ale wszystko było ułudą. Nie było sposobu, żeby rozwiązać mój problem. Dopiero po wielu latach zacząłem powoli rozumieć, gdzie szukać rozwiązania. Proszę, nie zrozumcie mnie źle. To wszystko - Julia, wymarzony dom, milion dolarów tygodniowo - było wspaniałe i zawsze będę za to wdzięczny. Jestem jednym z największych farciarzy na świecie. I najlepiej na świecie się bawiłem.

Ale to nie była odpowiedź. Czy gdybym miał zrobić to jeszcze raz, znów poszedłbym na przesłuchanie do Przyjaciół? No pewnie, że tak. Czy znowu bym pił? No pewnie, że tak."

Przyjaciele, kochankowie i ta Wielka Straszna Rzecz, Matthew Perry

Kiedy weszłam do księgarni (po prezenty dla wnucząt), Matthew spojrzał na mnie od samego progu. Wiedziałam, że muszę go mieć, no i mam. Książka raczej dla fanów, czyli jak najbardziej dla mnie. Przyjaciół oglądam średnio raz na dwa lata (wszystkie dziesięć sezonów) i zawsze na koniec płaczę i zawsze żałuję, że to koniec i tylko resztki zdrowego rozsądku powstrzymują mnie od puszczenia tego serialu od początku. Moją ulubioną postacią jest Chandler grany przez Matthew Perry,ego, więc przeczytałam jego książkę ze ściśniętym sercem. To takie smutne, że tak bardzo nie można komuś pomóc. Niczym. Przyjaźnią, miłością, uwielbieniem, sławą, powodzeniem, pieniędzmi. Każdy sam osobiście musi się pozbierać i w sobie znaleźć siły, żeby przetrwać. Tu mamy historię walki z ekstremalnie Straszną Rzeczą, ale w sumie na co dzień też walczymy z różnymi lękami, smutkami i smuteczkami. Książka dla fanów albo dla kogoś, kto jest ciekawy historii jednego cierpienia. 

Tymczasem siedzę sobie na emeryturze, spadł śnieg i się roztopił, było wielkie sprzątanie, wielkie gotowanie i wielkie zakupy. Wszystkie zakupy w ramach prezentów, więc mój bezzakupowy słoik trzyma się dzielnie i pęcznieje, podobnie jak moje biblioteczne półeczki. 


   Kubeczek dostałam od koleżanek i kolegów z pracy na nową emerytalną drogę życia. I w ogóle musieli mnie lubić, bo dostałam też płytę i to był ogromny szok i zaskoczenie.


Dimash (mój idol) wydał tylko jedną płytę i trzeba ją sprowadzić z Chin, więc nie kupuje się jej tak łatwo, jak wszystko inne w dzisiejszych czasach (poza przejściowymi trudnościami z cukrem). Zatem moje emerytura przebiega miło i przy cudnych dźwiękach. 

Robię oczywiście na drutach i są to w dalszym ciągu getry, na szczęście koniec drugiej nogawki. W przerwach zrobiłam też dwie czapki z owcami. 





Do drugiej używałam ślicznych markerów z cyframi na sobie, owce miałam więc ponumerowane co znacznie ułatwiało mi wyrabianie wzoru. Markery nie dość że pożyteczne to jeszcze naprawdę prześliczne w wyglądzie i w dotyku. 


Markery oficjalnie dostałam w prezencie gwiazdkowym. Dostałam też wspólnie z mężem Scrabble, którym mamy zamiar odnawiać zaniknięte połączenia neuronowe w mózgu. 

Poza czytaniem, dzierganiem i przymuszaniem się do spacerów (spacerować lubię, najgorzej nie lubię zebrać się i wyjść z domu), wpadłam w manię katalogowania. I pomyślałam sobie, że gdyby moja praca zawodowa polegała na katalogowaniu, to siłą musieliby mnie wyciągać na emeryturę albo od razu do Domu Spokojnej Starości. Na szczęście nie polegała, więc teraz mogę sobie katalogować bez granic. Kataloguję książki (znalazłam śliczną aplikację, wiadomo, w dzisiejszych czasach musi być aplikacja)

Aplikacja sczytuje kod ISBN, każda książka może mieć okładkę, liczbę stron i czy jest przeczytana. Na razie skatalogowałam dwie półki, bo kataloguję też włóczki. Na stronie Ravelry - super strona dla dziergających i bardzo uczynna - jak przeglądam wzór na sweter to podpowiada mi z jakich włóczek ze swoich zapasów mogę go zrobić. Skatalogowałam na razie dwa pudełka włóczek, bo kataloguję też zdjęcia i robię album z objaśnieniami dla potomnych. 


I tak sobie myślę, czy można żyć bez katalogowania - pewnie można, ale o ile mniej przyjemnie. 
Dziękuję za odwiedziny i przemiłe komentarze, dobrego dnia!




18 komentarzy:

  1. Są i Nasze prezenty 🥰💪♥️ ślicznie komponują się z Twoim hobby 😍🌹

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śliczne są ❤️❤️ A Dimash, to wiesz, ślicznie się komponuje że wszystkim 😍🥰

      Usuń
  2. Byłaś lubiana w pracy, skoro tak zadbano o prezenty dla Ciebie. No i widzisz, że tego wolnego czasu na emeryturze nie bywa za dużo, kiedy ma się ulubione zajęcia. Tak mi wstyd, że nie kataloguję ani książek, ani zdjęć, ani włóczki. Jedynie posiadane druty wniosłam do rejestru, może się poprawię. A Scrabble to cudowny sposób na wspólne spędzanie czasu, bo ponoć po 17min na dobę minimalnie małżonkowie muszą rozmawiać. Życzę udanych rodzinnych wieczorów, uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzruszyli mnie. Oj to prawda, ale widać z tego, że może mamy za dużo zainteresowań. No ale z czytaniem książek znacznie przyspieszyłam, jedynie te getry tak się wloką.
      To nie żaden wstyd, wręcz czasem myślę że ta potrzeba katalogowania i organizowania to lekka fiksacja :D
      Ale lubię to poczucie wyprowadzania rzeczy z chaosu. Katalog książek to zbytek, ale te włóczki to naprawdę praktyczne. Już mam plan na len, który leży u mnie od siedmiu lat chyba.
      Druty zaczęłam spisywać, ale zarzuciłam, pogrupowałam je w pudełku według rozmiarów.
      Dziękuję i wzajemnie 🥰

      Usuń
  3. Należę do tych, którzy nie mogą żyć bez katalogowania, bez porządkowania i organizowania przestrzeni możliwej do zorganizowania, nie tylko tej materialnej. Także podzielam, rozumiem, podpisuję się i robię to samo :) To znaczy w możliwym na dany czas w życiu zakresie. Ale książki moim ukochanym Rodzicom skatalogowałam bodajże będąc w wieku nastoletnim. Swoich jeszcze nie, zwłaszcza że dzisiaj już się tego robi na kartce. A czy ta Twoja aplikacja przewiduje oznaczenie lokalizacji książki na półce? Poważnie pytam.
    Markery rzeczywiście śliczne i bardzo praktyczne. Scrabble uwielbiam, to jest gra, która nigdy przenigdy mi się nie znudzi.
    Wszystkiego pięknego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, mój człowiek 🤣 ja wiem, że pytasz poważnie. W aplikacji fabrycznie jest tytuł, autorzy, wydawnictwo, seria, rok wydania, liczba stron, daty rozpoczęcia i zakończenia lektury. Ale można dodać własne komentarze i je nazwać. No i ja dodałam lokalizację (numer pokoju- numer regału -numer półki czyli trzycyfrowa liczba plus pierwszy rząd litera a drugi litera b; np 123a oznacza pierwszy pokój drugi regał trzecia półka pierwszy rząd). Dodałam też sobie język oryginału, bo jestem ciekawa ile mam książek w jakim języku. No i ma statystyki - ile się przeczytało w danych latach czy roku i ile z liczby posiadanych książek. Nazywa się Moja biblioteka.
      Pamiętam, że z koleżanką próbowaliśmy skatalogować nasze zbiory, miałyśmy z jedenaście lat, jazda książka dostała karteczkę z numerem. Były to czasy głęboko przed komputeryzacją i aplikacjami i system nas chyba przerósł 🤣
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  4. Witaj w Klubie Stypendystów ZUSu :) Po Twoim wpisie polecam, chociaż pewnie znasz i masz na którejś półce;) https://www.rebis.com.pl/pl/book-szalenstwo-katalogowania-umberto-eco,SCHB04045.html Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam! Ale jeszcze nie czytałam 🤭 Jako stypendystka nadrobię wkrótce. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. Ta aplikacja się nazywa Moja Biblioteka czy jakoś inaczej? Szukam czegoś dla siebie, bo ja z tajnego bractwa katalogerek jestem i przydałoby mi się. Trochę się boję skanowania tego wszystkiego ale skoro z logiem lektur z Book Riot daję radę to to też przekonam do współpracy....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja biblioteka. Trzy książki jedna na drugiej. Skanowanie proste, tylko ze starszymi książkami jest gorzej - trzeba ręcznie. Ogólnie bardzo wygodnie.

      Usuń
  6. Katalogowanie to moje życie zawodowe, a zboczenie zawodowe polegające między innymi na wyszukiwaniu informacji sprawiło, że wpisałam w Google "Dimash", którym mnie zaintrygowałaś i znalazłam jego polski fanklub, gdzie jest pokazane więcej jego "longplejów" - chyba, że to jakieś lewe kompilacje, o których sam zainteresowany nie ma pojęcia. Pozdrawiam i miłego emerytowania w towarzystwie nagrań Dimasha życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to ciekawe, ja znalazłam tylko dawno temu w Empiku, cyfrową (którą oczywiście kupiłam). Ale zgłębię temat. :) Na razie słucham tej jednej płyty i jego kanału na YouTube.
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  7. Jak ja bym chciała, aby ktoś skatalogował moje zapasy włóczkowe i moje książki!!! Wiem, że ja nigdy tego nie zrobię. Mam słomiany zapał. Zacznę z książkami, wezmę kolejną do ręki i zacznę czytać, przeglądać, przypominać sobie o czym była i na tym by się skończyło. Kiedyś, ze 20 lat temu spisaliśmy na komputerze wszystkie nasze książki, ale ten spis gdzieś przepadł, a od tego czasu doszło wiele nowych. Może kiedyś uporządkuje moje włóczki na Raverly, bo jest to bardzo przydatne narzędzie, a podpowiadanie, że już takie włóczki mam i nie MUSZĘ ich kupować jest niezbędne dla mnie i mojego portfela. Dobrze jest dostać trafione prezenty, wiedzieć, że ludzie Cię słuchają i wiedzą co lubisz. Ja jeszcze trzy lata i dołączę do zacnego klubu odpoczywających po wielu latach pracy:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kataloguję sukcesywnie. :D Chciałabym skończyć, mam dobry moment przez ten rok bez kupowania - nic nie przybywa. Nie czytam w czasie katalogowania, bo ja nie znoszę, kiedy mam wyciągnięte książki. Muszę mieć je poukładane, więc w takim dyskomforcie nie mogę podczytywać. Ale uwielbiam scenę w "Charing Cross 84", kiedy Helen odkurza swoje książki i podczytuje - w ogóle bardzo polecam ten film, piękny, dla bibliofilii i w dodatku na faktach. :)
      No tak, Ravelry też z tym jest świetne, że kiedy oglądasz jakiś wzór, podpowiada, które włóczki z twoich zapasów się na niego nadają. Wiele pomysłów.
      Dziękuję bardzo!! Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  8. Czajeczko, nie wiem czy faktycznie po latach pracy miałabyś ochotę nadal katalogować, ale na pewno w ramach wolnego czasu i potrzeby jest to super zajęcie, które daje frajdę i poczucie porządku. U nas nadal niestety nie mogę zrobić porządków w książkach, bo co chwilę coś nowego z wydatków wypada i ciągle przez to nie mam regałów. Moje książki są w szafkach, półeczkach malutkich i w łóżku... Ale może w tym roku?
    A książka serialowego Chandlera właśnie czeka na odbiór z biblioteki, tak więc do miesiąca będę po jego lekturze :) I też najbardziej jego i Monikę lubię z serialu.
    Buziaki, Olimpia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe właśnie, bo nawet jeżeli się robi to co się lubi, to jednak zawsze to jest obowiązek. Ja mam takie odczucie kiedy dziergam dla kogoś, niby przyjemnie ale wiem, że powinnam skończyć.
      Książki po szafkach i szafeczkach to nic złego, chyba że już sama nie wiesz co masz. 😅 Ja dlatego zaczęłam je spisywać.
      Ciekawe jak Ci się Chandler spodoba. Monika też - jej pasja sortowania wszystkiego, jak ja ją rozumiem 😂
      Uściski

      Usuń

Dziękuję za komentarz