Niespodziewanie w kalendarzu środa.
Weszłam w sobotę do pasmanterii obejrzeć guziki, bo, jak wiadomo, nie kupuję nowych włóczek. Prawie ich nie widziałam na regałach, nie widziałam jak zwijają się w motki, powiewają włoskami, kuszą kolorami. Dzielnie przeszłam mimo. Aż tu nagle błysk. Błysk na regale, błysk w moim oku.
Lubię jak błyszczy, co na to poradzić, jestem beznadziejną sroką, będąc małą dziewczynką obwieszałam się potajemnie koralami mamy i przystrajałam w jej pierścionki. Właściwie bez wyrzutów go wzięłam na akcję. Wypełni misję jednego motka jako agent 05. Kryptonim - szal w karnawale.
I taki był milutki i błyszczący (jak już wspominałam), że w domu dokupiłam mu kolegów licznych na sweterek. Ale to już mroczne oblicze nałogu w szale wyprzedaży.
Dziergam zatem karnawałowo, nitka błyszczy powabnie i metalicznie. W tych błyskach czytam o śniegu i mrozie.
"Ludzie budzili się późno, bo nie było już poranków."
Uczciwa oszustka, Tove Jansson
Trocha szkoda, że mój budzik o tym nie wie. Podejrzewam, że szef też nie, więc nie chcę za bardzo sprawdzać.
Pytanie Tove - odpowiedź Muminki. Ale to nie całkiem tak jest. Tove Jansson na początku była malarką. Potem stworzyła Muminki. Potem była pisarką dla dorosłych. I chciała choć trochę uwolnić się od Muminków (jak dziwnie, bo przecież są takie kochane).
W "Uczciwej oszustce" Muminków nie ma, bo jest śnieg, a wiadomo, że jak jest śnieg to one śpią z igliwiem w brzuszkach. Uważny czytelnik dostrzeże je może, jak wymalowane w kwiatki przemykają przez las. Zupełnie do niego nie pasują, pomijamy je zatem milczeniem i patrzymy co jeszcze widać w tym śniegu.
Widać dwie kobiety, jedna starsza, wycofana nieco z życia, jakby obumarła, obciążona balastem wspomnień i nieodpisanych listów. Druga zdecydowanie młodsza, z jasnym celem i jasnym planem.
Spotykają się, co budzi oczywiście szereg napięć i szereg wątpliwości. Co jest uczciwe i co się powinno. I czy rzeczowy rozsądek jest dobry, czy czasem nie lepszy jest święty spokój i zimna grochówka z puszki. Nic się tutaj nie rozstrzyga, jak w życiu prawie.
Jest też młody chłopak i jego marzenie o łodzi. Łódź jest ważna, łódź to wolność.
Są też książki "nowiutkie, lśniące i kolorowe, kuszące przygodą." Jest też szydełkowanie pozwalające odpocząć myślom.
Czy to jest Jansson, taka jaka była, jak powinna być i o jakiej marzyła? Może tak, może nie, ale na pewno jest to niebanalna, mroczna nieco, intrygująca historia. Napisana oszczędnie, bez niepotrzebnych ozdób. Błyszczy się w niej tylko to, co musi.
I tylko ta okładka, ładna sama w sobie, do tej książki mi nie pasuje. Przynamniej bardzo pasuje do mojego szala w karnawale.
Z rzeczy skończonych mogę zaprezentować Medeę, czyli żar w popiele:
Super lekka, super wygodna i super ciepła.
Verdi Drops 07
106 g
druty nr 6 (ściągacz) i nr 7 (sweter)
Wzór Dropsa
Z rzeczy zakładających - owca (oczywiście):
Dziękuję bardzo za odwiedziny i komentarze Pozdrawiam serdecznie, miłego wieczoru! :)
O, taka zakładka wskazująca moment utraty przytomności by mi się przydała :)
OdpowiedzUsuńbłyszcząca włóczka jest super, sweterek będzie "karnawałowy" .
OdpowiedzUsuńI błysk i owieczka bardzo wdzięczne i piękne.
OdpowiedzUsuńNajlepsza to ta zakładka hehehe.... Ja też zasypiam nad książkami :) jak ta owca ;)
OdpowiedzUsuńSweterek też piękny!
NIe wiedzialam ze autorka Muminkow pisala rowniez dla doroslych. Oj ja tez czasami wchodze, by popatrzec, a wychodze, a rece sie uginaja pod torbami (rozumiem), jestem pewna, ze agent 005 dobrze wywiaze sie ze swojego zadania. Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńMuminki nie przypadły mi do gustu. Nie zachwyciła mnie Mała Mi. No, może Włóczykij w wersji rysunkowej ładnie wygląda i ma ładny głos, ale nic poza tym.
OdpowiedzUsuńKarnawałowa włóczka piękna.