Pośród oliwek i uli, i bydła,
Aż wziąć za żonę podszepnął mi bies ów
Megaklesownę z rodu Megaklesów.
Chłopu więc panna dostała się z miasta -
Harda, szykowna, bufiasta, miniasta.
I poglądam ku polom, i pragnę pokoju.
Miasto mam w nienawiści, a ginę z tęsknoty
Za mą wsią, co się nigdy nie darła: "Kup węgle!"
Ani "Octu, oliwy kup!" - nie znała całkiem
Tego "kup", sama wszystko dawała - i człowiek
Wolny był od tej piły...
Ciężkie, jak widać, mieli życie codzienne Ateńczycy za czasów Peryklesa. Najwyraźniej jednak mało im było utrapień z jedną żoną, mieli bowiem zazwyczaj kochankę do swawoli i kurtyzanę do załatwiania spraw. A może te utrapienia były właśnie karą za kochankę, kto wie.
Kobiecie zresztą lekko też nie było, mimo radosnego naganiania męża miotłą do mydła, bo "nie powinna była nawet interesować się tym, co dzieje się poza jej domem, gdyż stanowiło to wyłącznie sprawę mężczyzn"
W domu uciśniona Atenka musiała biegać z kluczami, doglądać garnków, służby, przędzenia, tkania i porządków. Jak była bogata, to mogła sobie wyjść na wewnętrzne podwórko i pooddychać świeżym powietrzem.
Za to Spartanki dla odmiany:
... puste zostawiają domy,
Same z młodymi ludźmi, odsłaniając
Uda i w szatach rozwiewanych wiatrem
Biegają, ćwiczą wspólnie.
Poza tym Grecy tamtych czasów nie znali zera, więc bardzo trudno im się liczyło, od dziecka czytali Homera, sympozjum było wtedy zebraniem pijących, a pedagog był niewolnikiem, który nosił za małym uczniakiem tabliczkę, rylec i kitarę. Zadziwiające są doprawdy przygody różnych słów.
W naszych szczęśliwie oświeconych czasach, swobodnie oddycham sobie świeżym powietrzem w drodze do pracy i w drodze z pracy, a w domu, kiedy już uwolnię się od garnków, mogę sobie dziergać do woli i czytać codziennie, w środy zwłaszcza. I tylko szaty mam mniej rozwiane wiatrem.
W czytaniu zatem "Życie codzienne w Grecji za czasów Peryklesa" a na drutach bambus. Kupiłam sobie śliczny bambus kolorowy, ale kiedy wyjęłam go z paczki i kolory spojrzały na mnie żywo fioletem, różem i zielenią, lekko się przestraszyłam. Na szczęście w przepastnej szufladzie miałam rezerwowy bambus szary, tej samej firmy i tej samej grubości co kolorowy, więc postanowiłam sweter robić w dwie bambusowe nitki. Ominęła mnie dzięki temu przyjemność dziergania na drutach numer dwa (bambus strasznie cienki), czego niespecjalnie żałuję. Wściekłe kolorki powplatane w szary złagodniały i wyglądają tak:
A sweterek oczywiście w koło, co z przyjemnością i z wielką wprawą prezentuje Bubulina:
Dziękuję bardzo za wizyty i komentarze. Miłego dnia! :)
Bambusa macałam dzisiaj w sklepie. Miłe uczucie fajna włóczka. Tez stwierdziłam, że ładne kolorki mi pani pokazywała ale taki cienki. Połączenie dwóch to strzał w dziesiątkę. Mniej dłubania na małych drutach. A sweter będzie przecież dużym otulaczem.
OdpowiedzUsuńDwa skończone bardzo ładnie się prezentują. A te dodatki bardzo ładnie dopełniają całości.
Pozdrawiam
Ten z paseczkiem świetny :] aż zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńZ Twoich relacji wnosząc cieszę się, że nie jestem współczesną kobietą. Lubię moje życie, z górkami i dolinami i bez niewolnika pomykającego za mną na szkolenie :D
Po raz kolejny czytając twojego posta, czuję się taka malutką, niedouczoną istotą. Twoje lektury są niesamowite.
OdpowiedzUsuńWracając z Aten do rzeczywistości, to bambus ma piękne kolory. Fantastycznie zgasiłaś ostrość barw. Bardzo podoba mi się ten zestaw kolorystyczny. Dwie bawełenki są super, bardzo ładnie ci w tych kolorach. Pozdrawiam:)
Literatura szacowna, a i reszta szlachetna. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że te greckie klimaty były bardzo rozpasane, a tu odsłonięte udo razi oczy.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się połączenie obu bambusów, a i kolejny Twój środowy wpis z wielką przyjemnością czytałam.
OdpowiedzUsuń