środa, 24 czerwca 2015

Krówki w bambusie

Po ostatniej serii swetrów nabrałam ochoty na coś zwiewnego i delikatnego i to zarówno w dzierganiu, jak i w czytaniu (jak to w środy u Maknety bywa).


Na drutach mam muszelkowy szal razemdziergany z Intensywnie Kreatywną, a w czytaniu "Panie z Cranford" Elizabeth Gaskell. Z szala nie wiem czy będę zadowolona, bo mam dopiero pięć rządków, jest dziergany z pozostałego mi po swetrze bambusa i ma być mocno ażurowy a krzywe conieco oczka mają się zdyscyplinować po blokowaniu.
Natomiast z lektury jestem zadowolona jak najbardziej. Jest to bardzo dobra, bardzo dowcipna i ciepła lektura na wakacyjny dzień w wiklinowym fotelu (ale nie tylko). Małe miniaturki w rozdziałach nanizane na niezobowiązującą i nienachalną nić fabuły stanowią w zasadzie całość każda w samej sobie. Akcja dzieje się w małym angielskim miasteczku na początku dziewiętnastego wieku. I świat tam jest zupełnie inny niż gdzie indziej, a nawet jeżeli ów podły świat z gdzie indziej wedrze się tam jakimś sposobem to i tak się zmieni. I można powiedzieć, że na lepszy.

W Cranford są głównie kobiety, żyją swoimi sprawami, z których jedną z ważniejszych jest kupno nowego dywanu, który potem trzeba zasłaniać gazetami przed słońcem. Panie z Cranford odwiedzają się wzajemnie i częstują herbatą, robią wykwintne podwiązki na drutach (ale to tylko niektóre), szyją flanelowe ubranie dla krowy (to tylko jedna), czytają pożółkłe listy, smarują cienko chleb masłem, ale kiedy jedna jest w potrzebie, to inne jej z pewnością pomogą. Takie tu wszystko jest miłe i przytulne, chociaż są zawiedzione nadzieje, choroby i śmierć też się zdarza. Ale jakoś ten świat trwa dalej. I wydaje się, że trwa bez wysiłku. Aż by się chciało posiedzieć z panną Matty przy kominku, przy niezapalonych świecach, dziergać pończochy i czekać aż Marta przyniesie pudding. Muszę powiedzieć, że styl pani Gaskell bardzo mi odpowiada. jest oczywiście starodawny niczym koronka u parasolki i to jest piękne, ale jest w nim też coś niezwykle współczesnego, może przez nutkę ironii, która pozwala się lekko zdystansować od nakazów, norm i obyczajów. I to nie jest nudne.
Panie wydane w przyjemnej serii "Angielski ogród" co uwidacznia się na okładce w prześlicznych różach. Przyjemne jest też to, że poza "Paniami..." dostałam również "Żony i córki", ale to w kolejnym odcinku.
Książka zakładana zakładką zintegrowaną (czytaj: niebieską wstążeczką), natomiast szal muszelkowy przekładany nowymi markerami z Magic Loop.


Markery bardzo ozdobne, przyjechały w paczce z kilkoma krówkami (Magic Loop ma ten słodki zwyczaj dorzucania do paczki) i jako mniej jadalne niż krówki, przetrwały do sesji fotograficznej. A skoro o paczce mowa, to paczki ze sklepu włóczkowego są zawsze bardzo smutne bez włóczki (mimo krówek), więc wrzuciłam do koszyka dwa moteczki Malabrigo. Mam plan zrobić z nich czapkę i szalik zimowy, a póki co ukrywa się w szafie. Nie przed upałem, więc chyba przed Czajkomężem.

Dziękuję bardzo serdecznie za miłe słowa i odwiedziny. Miłego dnia! :)

5 komentarzy:

  1. Cudowne krówki, masz rację, ze paczka ze sklepu włóczkowego bez włóczek byłaby nonsensem ;) ps.mi już pomysłów brakuje gdzie chować wełenki, te schowki chyba się pokurczyły bo przecież dużo robię i powinno ubywać

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię książki w tych klimatach. Chętnie po tą serię sięgnę w wakacje.
    Lubie zaglądać do Magic Loopa jak jestem w Warszawie. Ale podczas spotkań robótkowych jest na włóczki promocja kilkanaście procent. A najbliższe pewnie będzie niedługo.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię Gaskell. To bardzo dobra pisarka i przyjemnie się ją czyta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tytuł sobie zapisałam, bo lubię klimaty XIX-wiecznej angielskiej prowincji i nawet szycie ubrania dla krowy zbytnio mnie nie dziwi, ponieważ w swoim czasie w Toruniu panie "obszydełkowały" włóczkowym kwieciem czołg:)) Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i stanęła mi przed oczami panna Matty dziergająca przy kominku pończochy. Dziękuję za wizytę i komentarz u mnie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz