środa, 28 września 2016

Śnieżynka z muszkietami

"Potocki zabrał angielską dubeltówkę i siedem muszkietów, ale najcenniejszym bagażem była dla niego biblioteka; znajdowali się w niej zwłaszcza pisarze starożytni, Herodot, najważniejszy z nich wszystkich, Horacy, poeta liryczny, ale także Strabon, Cyceron, Pliniusz, Tacyt, Ptolemeusz, a nawet Biblia z uwagi na swoje księgi historyczne, i Zend-Avesta."
Jan Potocki Biografia, Francois Rosset, Dominique Triaire

I jak tu go nie lubić? Jest środa z Maknetą (czytanie i dzierganie):


 Jest środa, Potocki jedzie na dziki Kaukaz z dubeltówką i siedmioma muszkietami, zaraz pewnie będzie pisał Rękopis, Bralczyk właśnie skończył rozmawiać z Miodkiem i Markowskim o przyimku (było mi za mało, za mało tej rozmowy), czapka w warkocze czeka na pompon, komin na szew Kitchenera, a ja gotuję zupę ogórkową, bo jesienią zawsze nachodzi mnie chęć na garnek gorącej zupy i dziergam czekoladową Ellę.

A przynajmniej tak mi się wydawało przez moment. Ogórkowa została wyparta przez schabowe dla męża (bo nie lubi zup ogólnie) i naleśniki dla młodszego dziecka (bo zup nie szanuje za małą odżywczość) oraz knedle (bo śliwki są, w sezonie muszą być knedle chociaż raz). No i ciasto śliwkowe, bo śliwki, wiadomo. Przynajmniej nie jestem egoistką, pomyślałam sobie wyjmując ciasto z pieca. A ciasto też lubię.
Czekoladowa Ella jest prawie gotowa, brakuje jej jakieś sześć centymetrów u każdego rękawa i została wyrzucona z harmonogramu nawet nie przez pompon. Została wyrzucona przez akryl. Akryl był kupiony w wielkim motku w ramach testowania niegryzących materiałów na czapkę w warkocze i odrzucony z racji na swoją niską szlacheckość. Leżał w torbie na widoku i bez przydziału.
- Mamo - powiedział młodszy syn znad ekranu pełnego wzorów norweskich - a nie dało by się z niego zrobić czapki w kwiatki?
Doprawdy, nie jestem egoistką, pomyślałam sobie nad pierwszą śnieżynką. Kolejna czapka na prezent zapowiada się nawet obiecująco, śnieżynki wrabiają się równo i chyba się nie ściągają. To nawet miło dziergać nie dla siebie. Przyjemność dziergania jest, stres czy się spodoba jakoś powoli mnie opuszcza, włóczka się wyrabia, a na gotowe wyroby nie muszę szukać miejsca w szafach.
Dziękuję za odwiedziny, przemiłe komentarze! Pozdrawiam i życzę dobrego dnia! :)

10 komentarzy:

  1. Z tym obiadem to prawie jak u mnie, kazdy cos innego:))) Piekne te wrabianie, podziwiam, a ksiazke chetnie bym kiedys przeczytala:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby nie dość było jednego gotowania. :)) Dzięki, to dopiero początek, mam nadzieję, że dalej też będzie równo. :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Czytam o tobie i jakby widzę siebie. Uwielbiam ogórkową. Lubię dziergać dla kogoś. Zachcianki córki ( jak Ty syna) realizuję z wielką przyjemnością. No i przepadam w czytaniu. Jak miło spotkać podobnomyślących i podobno żyjących. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w sumie pocieszające, że nie tylko ja tak mam. :)
      Pozdrawiam serdecznie! :)

      Usuń
  3. Normalnie jakbym o sobie w kuchni czytała:) Jeden mięsko, drugi tylko na słodko... a ty kobieto odrywaj się od książki lub robótki i spełniaj zachcianki:) A kto spełni nasze?
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. I u mnie każdy z domowników ma inne upodobania kulinarne. Na szczęście jest nas tylko dwoje, więc jakoś to ogarniam.

    OdpowiedzUsuń
  5. W kuchni mamy podobnie, każdy woli co innego ( a ja mogę wszystko;) Ciekawa jestem końcowego efektu czapki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, czapkę wczoraj sprułam, bo kwiatek był za brzydki. Bywa i tak. :)

      Usuń

Dziękuję za komentarz