środa, 13 września 2017
Mija lato
W maju zmarł niespodziewanie mój młodszy syn. Ten, dla którego zrobiłam tyle czapek i szalików...
Najdziwniejsze jest to, że w rzeczywistości, w której zostałam, niezmiennie przychodzą i odchodzą niedziele i środy. A skoro ja jestem i skoro one się wciąż pojawiają, muszę, chciałabym, wiem, że powinnam zmierzyć się z nimi. Wykorzystać dany mi czas. Wrócić.
Najprędzej wróciłam do robienia na drutach. Druty ciche są i zgodne, zostawiają miejsce na myśli i na wspomnienia albo wręcz przeciwnie, angażują intelektualnie i manualnie i nie zostawiają wtedy miejsca na nic.
Przeszłam jedwabny szlak wymyślony przez Knitolog w podróży. Nie było łatwo. Szlak był chiński, wzór japoński i chociaż zaczęłam prawie równo z Knitologiem, on prawie od razu zamajaczył mi na dalekim horyzoncie i znikł z gotowym wyrobem. Ja natomiast szłam, szłam i szłam z drutami rozmiaru 2,5. Nie dochodziłam do mety, za to dochodziłam do różnych wniosków. Pierwszy był taki, że wzorcowa bluzeczka z krótkimi rękawkami składa się z biliona oczek mniej niż wymyślony przeze mnie sweter z długimi rękawami i z szerokimi połami. Drugi był taki, że ażur japoński przerabiany w okrążeniach wygląda zawsze tak samo, robiony na płask wygląda z każdej strony inaczej. Trzeci wniosek był taki, że chyba nie postąpiłam zbyt rozsądnie jak na debiutującego w jedwabiach. Czwarty wniosek był taki, że chyba idę przez Australię.
Aby przetrwać, obłożyłam się różnymi pomocami, pomysłami i samym jedwabiem.
Kupny jedwabny precelek zwinęłam w kłębek:
Zrobiłam sobie ściągę o dwóch oczkach razem po prawej stronie i dwóch oczkach razem po lewej stronie. Podzieliłam wzór na dwie części. Jedną pomalowałam na zielono i nazwałam zieloną, drugiej nie pomalowałam i nazwałam białą. Na część zieloną robótki założyłam dwa zielone markery, na część białą dwa białe. Oznaczyłam strzałką w lewo kierunek z prawej do lewej i strzałką w prawo kierunek z lewej do prawej.
Po siedemdziesięciu ośmiu dniach pochowałam nitki i sfotografowałam się w arystokratycznych ruinach.
Zdjęcia trochę tego nie oddają, ale sweterek jest cudownie miękki, jedwabisty (w końcu nazwa zobowiązuje) ażurowy i lejący.
Wyszło 177 g. Maharaja Silk Lace, kolor 299, druty nr 2,5
Po pewnym czasie wróciłam do czytania. Zaczynałam różne książki i odkładałam, aż w końcu wymyśliłam sobie czytanie baśni.
"Baśnie pomagały dzieciom zasnąć i przejść, jak po czarodziejskiej drabinie, ze świata rzeczywistego w świat snu."
Iwona Taida Drózd
Są więc niczym kołysanka, nawet jeżeli zostały zebrane przez braci Grimm.
"Pewnego upalnego dnia siedział sobie krawiec,skrzyżowawszy nogi, na swoim stołeczku przy oknie."
Wszystkie baśnie i legendy, Bracia Grimm
No i tak właśnie sobie siedzi przez ponad 1000 stron. I nie tylko krawiec, ale Jaś z Małgosią, Tomcio Paluch, królewna Żabka, kogucik z kurką, pieczona kiełbaska oraz garnek ze smalcem.
Zostali zebrani z książek kupowanych przez młodych wtedy braci za ostatnie pieniądze i z opowieści przy piecu oraz w sadzie. Ozdobieni ilustracjami. Zapisani.
Dlaczego je czytam? Lubię ich kanoniczny schemat, który zawsze zaczyna się pewnego razu i na ogół kończy się długo i szczęśliwie. Lubię ich koloryt pełen upalnych dni, wrzecion, pieców chlebowych i popiołu. Lubię zawartą w nich prawdę o nas, o dawnych czasach, dawnych wyobrażeniach.
Lubię powtarzające się w nich motywy i lubię zastanawiać się, dlaczego rozstaje dróg, dlaczego czerwone buciki i taniec.
Tak, baśnie pomagają zasnąć, ale pomagają również wrócić do rzeczywistego świata. Taką mają moc, chociaż nie wiem, skąd ona się bierze.
Na zdjęciu powyżej baśnie siedzą na kocu, który udało mi się skończyć po czterech miesiącach (ale nie nieustającego) dziergania. Koc powstał z trzech włóczek: Alize bamboo fine (100% bambus), Lima Drops (65% wełna i 35% alpaka) oraz Drops Delight (75%wełna, 25% polyamid). Druty nr 10. Razem z frędzlami waży 1600g. i mierzy około 140x190cm.
A za oknem czarny bez zaczyna być czarny. Mija lato.
Dobrego dnia!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak mi słów.....łzy się cisną do oczu, tez jestem matką dwóch synów......
OdpowiedzUsuńZdrowiej kobieto, widać że jest siła w Tobie
Ewa
Dziękuję.
OdpowiedzUsuńNie wiem, co napisać. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Staram się, bo co pozostaje.
UsuńPrzytulam i jestem...BDB
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńTak mi przykro...
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci.
UsuńPrzykro mi. Zaglądałam tu od czasu gawrona co dwa, trzy dni i wciąż cisza... Martwiłam się, bo takie cisze niczego dobrego nie wróżą. Ściskam.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ech, ten gawron...
UsuńBardzo nam Ciebie brakowało. Serdecznie współczuję. Z dzisiejszego wpisu jeszce raz się przekonałam, że jesteś silna i dzielna.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci. Wasza obecność też jest dla mnie ważna.
UsuńTchu mi zabraklo jak przeczytalam pierwsze zdanie a potem lzy stanely w oczach. Duzo myslalam i martwilam sie - Slow nie ma wiec moge tylko przytulic wirtualnie. Wspolczuje tak bardzo. I tym bardziej jestem ci wdzieczna ze jestes i ze wracasz. Duzo ciepla zalaczam. Sciskam.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Ściskam również.
UsuńKiedy w zeszłym roku nagle zmarł mój tata i jechałam autobusem do mamy, patrzyłam dookoła i widziałam ludzi, którzy chodzą po ulicach, rozmawiają, śmieją się, spieszą się dokądś. I myślałam, jak to jest, mój tata nie żyje, a oni nadal żyją swoim życiem!... Ale szybko zrozumiałam, że tak musi być, że trzeba opłakać i zapamiętać, i pielęgnować wspomnienia, ale my tu zostaliśmy więc trzeba żyć dalej, dla siebie i dla tych którzy też pozostali. Ściskam mocno!!!
OdpowiedzUsuńSweterek wyszedł pięknie, koronka cudownie otula Ci rękę! A kocyk wygląda na super przytulaśny, w sam raz na jesienne czytanie baśni. *^-^*~~
To prawda, egoistycznie człowiek pragnie, żeby wszystko się zatrzymało.
UsuńDziękuję.
Koronka jest śliczna - japońska, to wiadomo - musi być śliczna.
Serdeczne wyrazy współczucia.Doskonale wiem,co znaczy stracić nagle ukochaną osobę.Teresa.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo.
UsuńMialam nadzieje, ze powodem twojej nieobecnosci byl zwykly brak czasu...bardzo mi przykro, przytulam serdecznie...pozdrawiam. Prace jak zwykle piekne, cudny ten jedwabny sweterek.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Kamillo, dziękuję bardzo.
UsuńPrzytulam mocno Czajko.Ewa
UsuńCzajko Kochana , jest mi niezmiernie przykro. Ściskam Cię mocno.
OdpowiedzUsuńSweterek cudny, po prostu cudny.
Bardzo mi przykro i strasznie smutno....ale cieszę się, że znowu jesteś :)))
OdpowiedzUsuńNa śmierć dziecka człowiek nigdy nie jest przygotowany :( Oswoisz to, masz mnóstwo siły. Przytulam mocno i pozdrawiam, Trzymaj się Czajko.
Jakże często tu zaglądałam z myślą, że przeczytam piękne słowa o książkach. Brakowało mi twoich cotygodniowych barwnych opisów często nieoczywistych, niebestselerowych książek. To pierwsze zdanie ścięło mnie z nóg. Siedzę przed ekranem i nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo,że wróciłaś. Z łagodnym uśmiechem na twarzy. Dziękuję, że jesteś:)