środa, 15 listopada 2017

Zima z kieszeniami

"Niebo było niemal czarne, lecz śnieg lśnił jasnoniebieskim blaskiem w świetle księżyca.
Morze spało pod lodem, a głęboko w ziemi, między korzeniami, wszystkie małe stworzonka śniły o wiośnie. Ale do wiosny było dość daleko, (...)"
Zima Muminków, Tove Jansson


Skończyły się letnie żarty, spanie na drzewie, żeglowanie w teatrze. Słońce zaszło i już nie wzeszło, śnieg zasypał wszystkie ścieżki i bezdroża, torf się palił pomału w piecu, żyrandol spał owinięty tiulem i razem z nim spała cała rodzina Muminków długim, zimowym snem.
I wtedy nagle, w tej ciszy, w tej ciemności, w tym śniegu, w tym zimnie, nagle budzi się Muminek i nie może spać. Wychodzi zatem na zewnątrz, na wrogi, zimowy świat.
Spotyka tam szereg przygód, jedne są w przerębli, jedne w szlafroku, a niektóre w kabinie kąpielowej. Spotyka też szereg postaci pomocnych, nieśmiałych albo całkiem obcych.
"Umarł. Cały świat umarł, kiedy spałem. Ten świat należy do kogoś innego, kogo nie znam. Może do Buki. I nie został zrobiony po to, aby żyły w nim Muminki."
Zima Muminków, Tove Jansson

Może faktycznie nie został zrobiony po to, ale skoro już w nim jesteśmy, to trzeba ruszyć przed siebie. Każdy znajdzie tu jakiś sposób - może jeść konfitury, siedzieć w kuchennej szafce, wszystko wiedzieć albo zjeżdżać z góry na srebrnej tacy. Może też zatopić się w pięknych obrazkach, tak jak Muminek w kalkomaniach i szukać utraconego świata.
Wszystkie sposoby, niezależnie od skuteczności, są bardzo prawdziwe. Podobnie jak charaktery, zachowania, krajobrazy i dźwięki.
U nas jeszcze zimy nie ma, słońce wschodzi umownie, śnieg nie pada, ale w końcu spadnie z ciszą i z mrozem. Dobrze wtedy mieć konfitury, gorącą herbatę w imbryku, wełniane czapki i przodka w piecu. I wszystko będzie dobrze.

W ramach przygotowań kupiłam zapobiegliwie grubych włóczek wełnianych na czapki i kominy. Włoczki przyszły w takiej ilości, że szkoda jej było na czapki, więc wymyśliłam, że zrobię sweter.
Sweter z kieszeniami, bo kieszenie są dobre na mróz. Kieszenie nawet udało mi się zrobić w dobrą stronę, czyli z otworem u góry, mimo że sweter robiłam w dół.


"Powietrze stało się łagodniejsze. Wokół nic nie było widać, padający śnieg zasłonił wszystko. Muminka ogarnął taki sam zachwyt, jaki czuł latem, gdy brodził w morzu. Zdjął płaszcz kąpielowy i rzucił się jak długi w zaspę.
- Zima! - myślał. - Przecież można ją lubić!".
Zima Muminków, Tove Jansson

Czego sobie i Wam życzę! Dziękuję za wizyty i komentarze, dobrego dnia! :)

19 komentarzy:

  1. Widzę, że Muminki opanowały twoje życie. I myślę, że muszę przeczytać je przeczytać jeszcze raz. Kiedyś ich nie doceniłam, a teraz pięknie brzmią. Mam teraz na nie czas. Mogę się w nich rozsmakować.
    Swetra za wiele nie pokazałaś. A szkoda, bo zapowiada się ciekawie.
    Pozdrawiam bardzo słonecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Kupiłam je sobie w dwóch tomach - to znacznie ułatwia czytanie ciurkiem. :)
      Przeczytaj, (ale skąd Ty je weźmiesz, na tym krańcu świata), przeczytaj, warto. ja się nawet zastanawiałam, w jakim stopniu one są atrakcyjne dla dzieci. Bo niektóre tomy są bardzo dla dorosłych.
      Teraz jest na etapie plisy, tworzy więc wdzięczny tobół na żyłce. :D mam nadzieję, że go nie popsuję, bo włóczka jest bardzo fajna - gruba, włochata i niegryząca o dziwo.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Kurczę, nie mam srebrnej tacy i nie mieszczę się w kuchenne szafki... Pozostaje mi jeść konfitury i wszystko wiedzieć, ha! *^V^*
    A kieszenie z otworem u dołu byłyby na zimę nie praktyczne, bo żeby do nich sięgnąć musiałabyś zadrzeć sweter do góry i wiatr hulałby po nerkach! Tak więc, dobrze, że udało się z wlotami tradycyjnie od góry. *^O^*
    Oczywiście, że zimę można lubić! Wszystko jest w naszych głowach, jak się źle nastawimy to i lata można nienawidzić. (wracam do dziergania mojego puchatego swetra zimowego ^^*~~)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie fajne opcje Ci zostały. :))
      Masz rację, to przede wszystkim odpowiednie nastawienie i odpowiednie ubranie. :)

      Usuń
  3. Ładne kolory:) Chciałabym go już zobaczyć:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już cię widzę w ciepłym swetrze, pod ciepłym pledem,z kubkiem goracej herbaty i dobra ksiązka. A jak będzie zimno w ręce, to założysz mitenki, albo kubek odstawisz, i ręce do kieszeni. O wszystkim pomyslałaś zawczasu. Można razem z Muminkami polubić zimę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba się dobrze przygotować na mrozy. :) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. Moje ukochane tomy to te, w których Muminków nie ma i sie za nimi teskni. (Zima i listopad). Zima ma Too Tiki a listopad Homka i to do szczescia wystarcza. Kiedy Too Tiki mowi, ze wszystko jest niepewne i wlasnie to ja uspokaja to ja sie wzruszam i zazdroszcze. A najciekawsze jest to ze moja corka na samym poczatku, znajac Muminki tylko z puzzla pokochala Too Tiki ogromna miloscia. Moim zdaniem swoj rozpozna swego. Mlodsza od poczatku pokochala Mala Mi :) Poza tym psychologowie czesto sie bawia bo wybor ulubionego Muminka wiele o tobie mowi. Ja jestem Homkiem Toftem :)

    I kocham listopad. Moze tu w Irlandii jest troche inny, odrobine bardziej pazdziernikowy i jest tutejsza zima, ale mnie sie kojarzy z minimalizmem, kiedy sie odrzuca wszystko co zbedne i dba o cieplo. I jest piekny, ze szronem i blednacymi liscmi i mglami i brzmi ladnie, szelesci i wieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponoć Too Tiki to Tooti (muszę teraz, kiedy pamiętam wreszcie wszystkie tomy, wrócić do biografii do Tove) i w moim odczuciu właśnie wszystko wie (ale też potrzebuje czegoś na uspokojenie).
      Ja od syna dostałam Małą Mi, jako charakterystyczną. Ale kiedy tak się zastanawiam, to chyba mam w sobie trochę Migotki, trochę Muminka. Gdybym miała więcej odwagi, to byłam Włóczykijem. Włóczykij bez odwagi zakopuje się w swoim namiocie tylko mentalnie i metaforycznie wyrusza w podróż. :)

      Ja lubię minimalizm w drzewach - widać wtedy ich piękną konstrukcję. Oraz lubię brak minimalizmu w spiżarni i te wszystkie konfitury, które też dają poczucie bezpieczeństwa i uspakajają. :)

      Usuń
  6. Kusisz mnie i kusisz, aż w końcu mnie skusisz i Muminki przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze kilka tomów kuszenia, może mi się uda. :)

      Usuń
  7. Włóczki nie kupię, ale zawsze mogę sobie wypchać żołądek igliwiem, albo nalewką na młodych pędach sosny:))

    OdpowiedzUsuń
  8. A u nas wczoraj wieczorem spadł pierwszy śnieg....i stopił się w nocy, ale to znaczy, że zima nadeszła :) Córka starsza stwierdziła, że Muminki przesypiały zimę i to nie było głupie, powiedziała to tak sama z siebie, nawet ostatnio o nich nie rozmawiałyśmy, ale widać, że siedzą w nas głeboko :))))
    Konfitur mam prawie całą półkę w spiżarni plus ze trzy dżemów wszelakich, więc jakoś dałabym radę, przypuszczam, że nawet do jednej szafki kuchennej to bym się zmieściła z pewnymi wygodami, ale znacznie bardziej kusi mnie zjazd na tacy, co prawda srebrnej nie mam tylko taką z IKEI ale chyba nawet lepsza, bo srebro trochę miękkie jest i mogłoby nie wytrzymać :)))) a potem gorąca herbata przed kominkiem a w rękach druty..... Podoba mi się taka zima :)))
    Nie mogę się doczekać swetra, bo już zajawka fajnie wyglada, w sam raz na sanki i Andes szybko się robi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też były jakieś krupy. No, ja nie lubię takiego śniegu, który od razu się topi. Śnieg ma w sobie misję ślizgawek (z wiekiem coraz mniej lubię) i saneczek.
      Bo Muminki to jedna z tych książek tak genialnie przekładających rzeczywistość, że jak już zapadnie, to w nas siedzi. :)
      Tak, zjazd to i mnie pociąga. Nawet mam tacę zupełnie jak srebrną. Co prawda pod kwiatkiem, ale chyba by się podzielił. :)
      Dzięki, dzięki, zamykanie oczek było najgorsze. Teraz rękawy mam nadzieję, że z górki nomen omen. :)

      Usuń
  9. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz