"Mama Muminka siedziała na dachu, trzymając w objęciach torebkę, koszyk do robót, imbryk do kawy i album rodzinny."
Lato Muminków, Tove Jansson
Bo chociaż "dobrze jest mieć szafę z lustrem" jak mówiła Mama i "miło jest poleżeć sobie po południu na kozetce i podumać", to czasem nie można. I chociaż dobrze jest być latem, to czasem trzeba być w listopadzie. O lecie zawsze można wtedy poczytać.
Muminki mają to do siebie, że z czasem nabrały mocy i charakteru. W lecie są już bardzo muminkowe. Pojawia się tu po raz pierwszy Mała Mi i Homek, i Bufka. Pojawia się powódź i nowy dom, który wcale nie jest domem ale zupełnie czymś innym. Pojawia się też dużo humoru, chyba najwięcej w całej serii. Nie wiadomo czy to przez lwa, czy przez primadonny, czy przez kapcie kuzynki Paszczaka.
Pojawia się też nowe spojrzenie na kuchnię i kilka złotych myśli, a zwłaszcza żeby nie przywiązywać się do hamaka, którego kolor nam się nie podoba.
I jeżeli czasem czytamy po to, żeby uciec trochę od rzeczywistości, to "Lato Muminków" świetnie się na takie czytanie nadaje. Wszystko tutaj jest na swoim miejscu mimo powodzi i więzienia (bo więzienie też jest), priorytety są ustawione bardzo prawidłowo, kojąco i bezpiecznie, Mała Mi śpi w kłębku wełny i nawet Paszczak ma swoją śpiącą królewnę.
Od czytania Muminków robi się cieplej na duchu, nie zmienia to jednak faktu, że za oknem jesień z listopadem i wtedy warto też zrobić coś ciepłego na ciele. Zabrałam się zatem za mitenki z alpaki.
W mitenkach nie przeszkadzają mi strasznie gryzące alpacze włoski, za to cieszy jej perłowy połysk i szlachetny charakter.
Skończyłam szary sweterk z merino (nic a nic nie gryzie), przyszyłam do niego żółte guziki i sfotografowałam się bez słońca, więc zdjęcia kiepskie, ale coś widać.
Dziękuję za odwiedziny i przemiłe komentarze. Miłego dnia! :)
Świetny sweter! I to połączenie kolorów jest tak energetyczne i bardzo do ciebie pasuje. Ta szarość jest ładna i myślę, że wiele kolorów będzie do niego pasowało. Ta niewielka ilość wzorów jest tutaj bardzo elegancka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i słonecznie:)
Dziękuję! Przyznam, że jest to jeden z pierwszych swetrów, w którym się świetnie czuję. Poprzednie w większości mają drobny minusik - przeważnie gryzą. A ten nie gryzie. Pozdrawiam gorąco! :))
UsuńBardzo Ci do twarzy w tym sweterku, a żółte ozdobniki i guziki na nim są jak promień słońca w szary listopadowy dzień. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Tak, bardzo optymistyczne i energetyczne to połączenie jest. Mogę chwalić, bo nie ja wymyśliłam. ;))
UsuńPozdrawiam!!
Jak zawsze potrafiłaś na kilka chwil "przenieść" mnie w letnią atosferę z Muminkami, i prawie zapomniałam o jesieni, bo ciepłem powiało z twoich opisów. Jednak do rzeczywistości, a mianowicie do kalendarzowej jesieni powraca się patrząc na twój nowy sweter."Złota jesień" taka nazwę ztskał u mnie. Brawo, za pomysł, za żakard, za wszystko razem. Pozdrawiam ciepło .
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Cię przeniosłam. :)) Dziękuję, dziękuję.
UsuńU nas jesień chwilowo szara bez słońca, ale może się opamięta jeszcze. Pozdrawiam serdecznie!
Te żółte dodatki to jak promyki słońca w listopadowej szarudze! *^v^*
OdpowiedzUsuńA ja się cieszę, że żyję w miejscu, gdzie są wszystkie pory roku. Musi być i listopad, żebyśmy potem docenili maj. Jest czas na upał, zimnego arbuza i krótkie spodenki, jest pora na wełniane swetry i gorącą herbatę z miodem, no i jest czas na wyciszenie, zakopanie się na kanapie z drutami. ^^*~~
Tak. :)
UsuńTo prawda, ja też lubię zmiany pór roku. Jak się człowiek zmęczy upałem, to się ochłodzi słotą. Nawet słoty lubię - w sumie to tylko kwestia dobrych butów i kurtki. I komu byśmy dziergały te śliczne wełniane sweterki, jakby cały czas było lato? :)
A jak tam brioszka? Bo ja fanka jestem niezmiennie.Sweter swietny. Zestawienie dla mnie nieoczekiwane a bardzo energetyzujace i eleganckie. Pieknie wygladasz.
OdpowiedzUsuńBrioszka skończona, ale zrobiłam w niej kilka błędów i trochę woła o poprawę. Na razie siedzi w pudełku i czeka, aż nabiorę do niej dystansu. :))
UsuńDziękuję, dziękuję bardzo. :))
A gdzie sweter w rzeczone Muminki?! No gdzie??! Albo w małą Mi? No dobrze. Przestaję marudzić i idę podumać na kozetce:)
OdpowiedzUsuńJest Mała Mi (ale pod guzikiem, więc może widać niezbyt dokładnie :)).
UsuńKoniecznie się zaopatrz w koszyk do robót. Albo przynajmniej w kawę. :)
Koszyk mam (ale wykorzystuję do zbierania grzybów), kawę również, czyli ... jestem dziewiarzem?!
UsuńNiekoniecznie. Jesteś przygotowany na kozetkę. :D
UsuńPrawdę powiedziawszy, jakbym miała siedzieć na dachu, to z pewnością trzymałabym w objęciach koszyk z robótką, imbryk do kawy, album rodzinny i torebkę :))) Nie wykluczone, że wszystko byłoby w rzeczonej torebce :D poza imbrykiem, bo niewygodnie nalewałoby sie wtedy kawę :)
OdpowiedzUsuńSweterek piękny i taki bardzo Twój, tzn, bardzo Ci pasuje :))
Listopad to taki trudny miesiąc...zaczyna się smutnym świętem kończy wesołą zabawą w środku ma Święto Narodowe a za oknami szarugi, lodowate wiatry i ponurość... za to w domu człowiek zawija się w kocyk i z ciepłą herbatką zanurza się w kłębowisko włóczki w Dolinie Muminków na przykład :)))
Bo to idealny zestaw na dach. Torebka mamusi była magiczna, więc pewnie nie przeszkadzałby jej nawet imbryk :D
UsuńDziękuję bardzo!
To prawda, można uciec od zimna, a od upału uciec nie można, więc dla mnie to przewaga listopada nad lipcem. :))