niedziela, 5 sierpnia 2018

Lato czyli koc

"Autor pisze, że w rzece Indus żyje gad z wyglądu podobny do gąsienicy, która normalnie przebywa w figowcu, tyle że jest długi na siedem łokci; może też być dłuższy lub krótszy. Co do grubości, to jak powiadają, dziesięcioletni chłopiec z trudem objąłby go rękami. Te gady mają dwa kły, jeden w górnej, drugi w dolnej szczęce, i pożerają wszystko, cokolwiek nimi schwytają. W ciągu dnia przebywają w mule rzecznym, w nocy wyłażą i ten z nich, który zastanie na brzegu wołu czy wielbłąda, chwyta go kłami, porwanego wciąga do rzeki i tam pożera go całego z wyjątkiem wnętrzności."
Biblioteka, Focjusz


Czytam Bibliotekę Focjusza, czyli "Katalog i wykaz przeczytanych przez nas książek, których treść chciał dzięki nam poznać w ogólnym zarysie nasz ukochany brat Tarazjusz. Liczba ich wynosi trzysta pomniejszone o dwadzieścia jeden"

Niestety dla mnie, Focjusz mało czytał książek o gadach, Scytach, smarowaniu się masłem, Psiogłowych, skomplikowanych nad wyraz romansach czy o dzikich osłach z jednym rogiem, za to głównie czytał książki teologiczne (te słuszne i te mniej słuszne), historyczne, listy i mowy polityczne. Czytanie więc o tym, co czytał Focjusz nie jest łatwe - dużo nazwisk (w ogóle mi nieznanych), dużo miejscowości, spisków, bitew i dużo skomplikowanych koligacji rodzinnych - ale w jakimś stopniu jednak przyjemne.
Zwłaszcza, kiedy bardzo precyzyjnie i z wdziękiem opisuje styl swoich autorów.

Czytam więc sobie pomału (w taki upał zresztą nawet nie wypada nic robić szybko) i pomału dziergam temperaturowy kocyk. Kocyk jest w 40% wełniany, co wspaniale wzmacnia odczuwanie panujących obecnie temperatur, w dodatku dotarłam do ciepłych, kwietniowych kolorów, więc mam lato w jego zintensyfikowanej esencji. Słońce, wełna, koc, czerwony, słońce, słońce, koc. Wełna.
Mózg pracuje jakby gorzej niż normalnie, myśli sobie płyną leniwie, patrzę jak ładnie kolory układają się w paseczki i wspominam swoją delegację, gdzie nie było gadów zupełnie, były za to ładne domki, katedry i fontanny nawet w drodze do pracy.













 Bibliotekę zakładam zakładką podróżną, czyli z gumką - bardzo praktyczna, w czasie podróży nie wypada z książki, a w dodatku ma liska i górę książek - co jest zawsze przyjemne niezależnie od okoliczności.





18 komentarzy:

  1. Baaardzo ladna zakladeczka.
    Kiedys tez "zbieralam fontanny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Ze zbieraniem to tak jest, jak się zapoczątkuje zbiór, to trudno przestać. :D

      Usuń
  2. Kocyk sliczny, przepieknie ukladaja sie w nim kolorki, urocza ta zakladeczka, piekne zdjecie z delegazji, czyzby to bylo w Dreznie? Udanego tygodnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Nie, to nie Drezno. Na zdjęciach to Aachen, czyli po polsku Akwizgran. Karol Wielki został pochowany w tej katedrze. :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Czyli nawet w delegacji można znaleźć dobre strony! *^v^*
    Sprytna ta zakładka, nie spotkałam się jeszcze z takim rozwiązaniem!
    Czy Focjusz podaje konkretne tytuły i autorów? Można z tego zrobić listę istniejących lektur? W sumie ciekawe takie rozwiązanie, tak dużo książek, że można coś wybrać dla siebie do przeczytania. ^^*~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. :)
      Podaje, ale większość zaginęła, a nawet gdyby przetrwała, to raczej nie do czytania dzisiaj. Na listę bardziej się nadaje "Spis lektur nadobowiązkowych" Szymborskiej.

      Usuń
  4. Ten wzorek jest świetny:) Jestem na etapie robienia swetra rozpinanego i chyba wykorzystam jakoś ten wzór:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też go lubię! Ja chyba identyczny, tylko z jednego koloru - zupełnie inny efekt wizualny - używałam na plisę i mankiety. Fajny, bo się nie zawija.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Ciekawe dlaczego gad gardził podrobami, zważywszy, że są to najsmaczniejsze części? Być może w przypadku ludziny jest inaczej? Kocyk przy 37?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Witaminy mają w dodatku, ale wiadomo - gady zawsze trochę z inteligencją nie bardzo.
      Wtedy mam lato do kwadratu. :) Tylko trudno mi sobie dziś wyobrazić, że już niedługo kocyk mi się przyda. Bo to jesień idzie, a wydaje się, że już zawsze będzie 37. :)

      Usuń
    2. Pisząc o kocyku zapomniałem, że kiedyś najchętniej spędzałem upały w starym, sfilcowanym swetrze, który genialnie izolował od piekła:))

      Usuń
    3. No i sam widzisz. Ponoć w jakimś nie całkiem dzikim kraju, w upał mężczyźni wypijają szklankę gorącej herbaty, zakładają wełniana marynarkę i wychodzą z domu. A naturalne chłodzenie robi swoje ze zdwojoną energią. :))

      Usuń
  6. Tak się zastanawiam, czy ten kwiecień jest taki ciepły, bo w tym roku tak było, czy już wiesz jaki będzie upalny w przyszłym. A co dopiero z letnimi kolorami, bardzo mnie zaintrygowałaś i będę wyczekiwać na te letnie kawałki pledu. Literatura dla mnie za "ambitna", a szczególnie jak na lato. Ciszę się, że miałaś tak ładną drogę do pracy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trochę moja wina, bo chciałam żeby wszystkie kolory, jakie mam w nieumiarkowanych zapasach, pojawiły się w kocyku. No i tak dobrałam skalę, że faktycznie, wydaje się że już ciepło, tymczasem ten beż to dopiero osiem stopni. A rano pewnie w ogóle przymrozki były na pewno. I to są temperatury z ubiegłego roku - spisywałam z zapisków internetowych.
      W lato powinno być samo czerwone i brązowe. :)
      Ta ciekawość mnie też napędza - zamiast robić letnie bluzeczki, to ja robię kocyk bez przerwy. :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Twoja lektura nie należy do tych wakacyjnych. Podziwiam, że w tak upalne dni mierzysz się z czymś, co wymaga niebagatelnego skupienia. Kocyk bardzo mnie intryguje. Może przygotuję się na przyszły rok i wydziergam swój. Tylko u mnie w warunkach Malezji, byłby jednokolorowy. Średnia roczna temperatura wynosi 32 stopnie, plus, minus dwa stopnie. Chyba zrobię go dopiero po powrocie do Polski. Pozdrawiam ciepło i słonecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam bardzo powoli i czekam na te żywsze kawałki. Albo na romanse, bo też się zdarzają. No jakie mają przygody! :D
      Kocyk jest wciągający, naprawdę. Ja żałuję trochę, że nie robię na żywo, ale może od stycznia zrobię jakiś szaliczek. To w sumie kilka minut na dzień, bez problemu się znajdzie czas.

      Tak, izo-kocyk nie miałby takiego uroku (a raczej miałby inny urok)
      Pozdrawiam też gorąco!

      Usuń
  8. Jak widać na zdjęciach i u naszych zachodnich sąsiadów może być pięknie i ciekawie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz