"Powiedział mi pewnego razu: Człowiek nie powinien nigdy myśleć tylko o jednej rzeczy, bo od tego można zwariować. Trzeba myśleć o tysiącu różnych spraw, trzeba mieć zamieszanie w głowie..."
Podróż włoska, Johann Wolfgang Goethe
Dlatego, żeby nie zwariować, zaczęłam myśleć o fotelu. Bo z nim wiąże się cały szereg różnych spraw. Jaki wybrać kolor, jakie oparcie, gdzie go kupić, za ile, kto wniesie i gdzie się zmieści.
Ale może zacznę od początku. Dawno, dawno temu, czyli w zeszły czwartek (a właściwie w jakiś czwartek ponad dwa lata temu) pozyskałam mały pokój do uprawiania hobby. Wprowadziłam się do niego na długie godziny dzienne i wieczorne, zostawiając duży pokój wraz z moim fotelem do czytania i Czajkomężem. Nawet jeszcze nie zdążyłam przenieść wszystkich włóczek i drutów, kiedy Czajkomąż włączył sobie na cały regulator telewizor ze swoimi ulubionymi serialiami i tak pozostał w głośności. Czytać się tam już nie dało. W moim pokoju hobby miałam różne meble (nawet w nadmiarze), ale fotela nie. I jakoś z czasem okazało się, że mało czytam. A jako że wolno myślę (tytuł mojego bloga jest na to dowodem), niedawno mnie olśniło, że mało czytam, bo nie mam gdzie.
I jak poeta radzi, zrobiłam sobie zamieszanie w głowie.
Łatwo nie było. Czajkomąż bowiem, jak na stereotypowego mężczyznę przystało, zmian nie lubi. Dla niego nawet papierek po cukierku rzucony z wdziękiem na ławę, po dwóch sekundach zyskuje status tubylca, zasiedziały i niepodważalny, cóż dopiero mówić o kupionych dwadzieścia lat temu zasłonkach w tonacjach beżowych, regaliku jasny brąz, biurku ciemny beż czy też kładzionej piętnaście lat temu ale pieczołowicie farbie w kolorze piaskowym. Wszystko to w umyśle takiego mężczyzny zastyga niczym beton jakiś i właściwie wcale mnie nie dziwi, że Edison wymyślił dom odlewany z betonu (łącznie z wanną, fotelami i kanapą), bo taki właśnie dom ma w głowie stereotypowy mężczyzna. Niezmienny i stały.
Każda zmiana, to ból, męka i frustracja i co tam brak fotela. Nie ma mowy.
Nie pozostało mi nic innego, jak wziąć sprawy w swoje ręce i postawić Czajkomęża przed faktem dokonanym. Od dłuższego czasu uprawiam z zapałem minimalizm, więc śmiało mogłam się pozbyć części mebli uwolnionych od nadmiaru rzeczy. Zamówiłam więc fotel, zamówiłam przeprowadzki i czekałam, co będzie.
Łatwo nie było. Otóż powiem od razu, że wystrój wnętrz nie jest moją mocną stroną i w sumie najśliczniejsze w moim mieszkaniu są półki z książkami. To znaczy moim skromnym zdaniem, bo ustawiam książki według wzrostu, co może budzić niesmak u znawców. Zatem oszałamiającej przemiany przed i po nie będzie. Cały czas jestem przed domniemanym remontem. Ale biorąc pod uwagę jak strasznie było przed (do czego też przyczynił się fakt, że najpierw przywieźli fotel, potem wywieźli niepotrzebne meble, co nie jest najlepszym rozwiązaniem i ogólnie nie polecam),
to ze stanu po jestem bardzo zadowolona.
Jak widać, mam też lampę, bo fotel w ciemnościach to kiepski patent. Oczywiście natychmiast władowała się na niego Bubulina z koleżaneczkami.
Ze fotela mam widok na biblioteczkę podręczną i biurko.
Lustro w tym miejscu to świetna sprawa - podwaja ilość książek. :D
Żeby mieć swój fotel przy oknie, podnóżek i lampę przeniosłam tam i z powrotem dziesiątki kilogramów włóczki i książek. Włóczka jest ciężka, ale książki są jeszcze cięższe. Wielu, wielu się pozbyłam, najłatwiej podejmować takie decyzje podczas remontów czy przeprowadzek. Chcę, żeby zostały ze mną te najlepsze. te, które się chce natychmiast czytać, kiedy się je bierze do ręki, żeby je odkurzyć czy przeprowadzić na drugą stronę pokoju.
Takie jak album zdjęć Zofii Nasierowskiej. Ona robiła zdjęcia w podróży, a jej przyjaciel wybrał do zdjęć cytaty z dzieł klasycznych. Zastanawiam się, jak to robił - czy patrzył na zdjęcie i od razu na myśl przychodził mu odpowiedni passus, czy patrzył na zdjęcie, a potem przeglądał książki, szukając. I cytaty i zdjęcia nabrały drugiego, głębszego wymiaru. Jest w nich dużo prawdy o ludziach i dużo piękna uchwyconej chwili, tuż zanim minie. Dobrze jest usiąść z tym albumem w fotelu - poczytać i popatrzeć.
A książki są ciężkie. Nie warto mieć wszystkich i nie warto chcieć wszystkie przeczytać. Muszę zostawić sobie tylko te ulubione. Tak samo z kubeczkami. Na starość zostawić sobie tylko parę ulubionych. Żeby mieć czego pilnować.
W czasach przemiany meblowej też oczywiście dziergałam, ale czarne cały czas, więc słabo widać.
A tak w ogóle, to fajnie jest mieć fotel z podnóżkiem, lampę i filiżankę herbaty. Dobrą książkę, czego i Wam życzę.
Dziękuję za odwiedziny i przemiłe komentarze, dobrego dnia!
Uwielbiam pokoiki hobbystyczne, ja tez mam swoj, ale obecnie zagracony i nie mam kiedy go ogarnac, takze dzierganie na kanapie, czytanie w lozku;) Moze zmobilizuje sie dzieki Tobie i w nastepny weekend tam wkrocze ... Tez musze glowe zaprzatac wieloma myslami i planami, bo jak nie to o glupotach mysle, a wyobraznie mam ogromna i potrafie sie niezle nakrecic, nie zawsze pozytywnie. Przeslij mi swoj adres na email to podesle Ci klika markerow:) Serdecznosci:)
OdpowiedzUsuńOgarnąć warto - fajnie jest siedzieć sobie i snuć różne plany robótkowe. :D
UsuńCzytać w łóżku nie mogę ostatnio - od razu śpię.
Dziękuję, dziękuję. Już wysyłam.
Pozdrawiam!!
Co tu dużo pisać, śliczny pokoik sobie urządziłaś. Wdzięczny, niezagracony. Wszystko jest co potrzeba. A fotel jest przecudny i wyglada na bardzo wygodny.
OdpowiedzUsuńOdkąd tutaj mieszkam, myślę o zmianach jakie wprowadzę w domu po powrocie. Pierwszym krokiem będzie pozbycie się książek, których już nie chcę u siebie. Mamy ich za dużo i nie ze wszystkimi mi teraz po drodze.
Ja swojego pokoju do pracy nie mam, mam kanapę i fotel w salonie, które to uwielbiam. Telewizję oglądamy dopiero dobrze po 20-tej, więc mam cisze do czytania i robienia na drutach.
Pozdrawiam dzisiaj zza chmur:)))
Dziękuję! Mógłby być bardziej niezagracony, ale to wymagałobu gruntownego remontu, a to na razie nie wchodzi w grę.
UsuńW tej chwili jest wygodny - ma wszystko czego potrzebuję. :)
No właśnie, ja pozbywam się tych wszystkich, przy których pojawia się wątpliwość, po co mi one. No i te w fatalnym stanie z lat dziewiędziesiątych. Bardzo zmieniły mi się upodobania czytelnicze, więc spor tych niechcianych.
To też masz fajnie. :)
Pozdrawiam. U nas jesień pomału się rozkręca, ale ciepło jak na listopad. :))
Piękny fotel kupiłaś. A materiał na zasłonki to nowa kolekcja z Ikea??? Ja pokoju do hobby nie mam, za to posiadam biuro, które jest także pokojem gościnnym, więc raczej szans na rozrzucanie włóczek i drutów nie ma. Mam za to swoje miejsce w pokoju dziennym, gdzie mogę usiąść wygodnie w fotelu*kiedyś kupionym aby dobrze mi się karmiło brzdące* przy dobrym świetle i dziergać albo czytać, pod warunkiem, że ktoś już tam nie siedzie. Bo fotel to ulubione miejsce starszych domowników jak i gości. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję! Tak, to Ikea, wręcz rzuciły się na mnie te zasłony. :) Nawet ma świetny skład - pół na pół len z bawełną.
UsuńO, to Cię podsiadają. :))
Moj dom jest w systemie pudelkowym, pokoje malenkie i dzieci tez jeszcze nieduze, wiec dom robi co moze zeby byc wiekszy w srodku, ale pokoiku rekodzielniczego juz nie dal rady. Dziergam przed komputerem sobie, calkiem zaciszny kat, o ile nie przybiegaja ludzie z rozlicznymi pytaniami. Tym bardziej zazdraszczam z calej sily.
OdpowiedzUsuńKiedyś to takie pojęcie jak pokój rękodzielniczy, było dla mnie zupełną abstrakcją. I też dziergałam siedząc na pufie przed laptopem na ławie. No, ale czasy się zmieniają.
Usuń:)
Uwielbiam procesy przemeblowywania, bo zawsze w takiej sytuacji pozbywamy się rzeczy, które już "nie muszą " nam dalej towarzyszyć. Co do fotelu, to jest to model obecnie bardzo modny, ale widoczne Ciebie bardziej skusił tym, że jest wygodny.
OdpowiedzUsuńJa zaś najczęściej dziergam w salonie przed telewizorem. Fotel zaś , na którym próbowałam robótkować, jest tak zaprojektowany, że ma taką małą szczelinkę , która pochłonęła mi kilka dobrych moich szydełek i maluśkie nożyce. Więc mam fotel ze skarbem, a dziergam teraz siedząc na kanapie. Do czytania najlepiej służy mi łóżko.
Pozdrawiam serdecznie.
Ja też uwielboam - człowiek się czuje taki odświeżony i pełen energii.
UsuńW mój stary też wpadało, ale dalo się wyciągnąć. Hihi, fotel ze skarbem. :))
No tak, w łóżku to ja nie mogę, a kiedyś w sumie najczęściej czytałam w łóżku. A przed ślubem to właściwie wyłącznie - miałam rogówkę, bardzo wygodną, z dalea od okna, ale wtedy wzrok miałam sokoli. :))
Pozdrawiam!
I jeszcze zapomniałam - ta moda się podstępnie wkrada w nasze wybory. Prawda jednak jest taka, że siedziałam na wszystkich fotelach w salonie meblowym i wybrałam najwygodniejszy. Jednak kluczowe dla mnie jest czytanie, nie wystrój. :))
UsuńW praktyce okazało się, że te uszy trochę zaciemniają, gdyby stał bokiem do okna, więc musi stać lekko pod kątem.
Kiedyś marzył mi się fotel na biegunach:) Będziesz miała wygodę teraz:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFotel na biegunach - w sumie można kupić teraz takie mniejsze. No ale zdecydowałam się na ten. Pozdrawiam!
UsuńA ja kupiłam mężowi "uszaka" bo stary jest już zniszczony i zapadło mu się siedzisko i okryty jest gryzącym "flokatem"! I ... patrzę jak stoi pusty uszak, a mąż dalej siedzi w starym fotelu... Podstęp się nie udał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Może jakbyś wyniosła potajemnie, to by mąż nie zauważył? :))
UsuńPozdrawiam!
Uwierzysz, że do przeczytania Twojego wpisu podchodziłam trzy dni z rzędu i dopiero dzisiaj się udało? A wszystko właśnie przez zamieszanie w pracy (blogi odwiedzam w czasie przerwy śniadaniowej) spowodowane pierwszymi miesiącami roku akademickiego, które jednocześnie są ostatnimi miesiącami roku kalendarzowego. Ale fotel kupiłaś piękny :-) Też rozglądam się za jakimś, ale łatwo nie jest, bo musi mieć określone wymiary, żeby zmieścił się tam, gdzie ma stać.
OdpowiedzUsuńTa praca to nie ułatwia odpoczynkom i relaksom. :))
UsuńJa nie chodzę w czasie przerwy, bo boję się przegapić fajrantu. :)) Fajnie, że Ci się udało zajrzeć. Dziękuję, już go lubię, chociaż mimo mierzenia jest za duży do tego pokoju. Ale przejść się da, podnóżek się mieści, więc nie narzekam. :))
No popatrz - jedno zdanie o pracy i już wiesz, że praca w bibliotece niekoniecznie jest cicha i spokojna i można czytać - obojętnie, blogi, czy książki. Dziś na razie spokój, ale kto wie, czy to nie cisza przed burzą...
UsuńJa tam lubię przestawiać, bo w ogóle lubię urządzać wnętrza (w sumie już sześć:)) Fotel zacny i wraz z podnóżkiem, idealny wręcz do drzemki przed telewizorem:)))
OdpowiedzUsuńBo nie jesteś widać stereotypowy (ale na żonę narzekałeś, że urządza kuchnię w kółko).
UsuńWłaśnie tego chcę dzięki niemu uniknąć - telewizora. Czytam tylko na nim, albo słucham muzyki. Takie nawyki muszę wyrobić, bo za dużo oglądam seriali. :))
Teraz jest sypialnia "w kółko":)) Nie oglądam seriali, ale w zamian (drzemiąc) słucham, jak telewizor opowiada mi o II wojnie lub o ptakach, a najchętniej o gotowaniu:)
UsuńO wojnie to ja nie mogę, o ptakach mogłabym, a o gotowaniu uwielbiam. W ogóle, gotowanie fotogeniczne jest (zwłaszcza sery :))
UsuńJaki piękny hobby pokój!!! Też bym chciała, ale mój lokal niewyględny, mam kącik do szycia w sypialni i pół kanapy do dziergania w dziennym, maluję na stole kuchennym i tyle z mojego craftroomu... Też mi się marzy fotel, niestety nie miałabym go gdzie wstawić, może kiedyś, jak wygram miliony w totka i zmienię mieszkanie. ^^*~~ Na razie pozazdraszczam Tobie, tym bardziej, że pięknie te wielkie kwiaty na zasłonach i poduszce ocieplają pomieszczenie, na pewno cudownie się tam siedzi na fotelu!
OdpowiedzUsuńAleż przytulnie tam u ciebie:) A Pani Misiowa w cudnej sukieneczce skradła moje serce:)
OdpowiedzUsuńSuper wpis!
OdpowiedzUsuń