niedziela, 1 września 2019

Strefy i zloty

"Dom dał wiele pisarstwu Dąbrowskiej i jej samej. Ukształtował raz na zawsze jej wrażliwość na świat natury, sprawił, że miała stałą potrzebę kontaktu z przestrzenią pól, lasów, że każdy wakacyjny wyjazd nastrajał ją do intensywnej pracy, wyzwalał nowe siły, ratował przed zwątpieniem i kryzysami. Można się też zastanawiać, jak kontakt z wsią, czworakami, wiejską biedotą kształtował słuch językowy Dąbrowskiej, słuch bez przesady genialny, pozwalający zarówno na precyzyjne odtworzenie dialektów, jak i na utrzymanie bezbłędnego poczucia literackiej normy językowej"
Maria Dąbrowska i Stanisław Stempowski - Grażyna Borkowska

Jestem z tego gatunku czytelników, którzy lubią dowiedzieć się o prywatnych sprawach pisarzy, malarzy i chociaż twierdzi się, że nie powinno się tych dwóch sfer mieszać, w jakiś sposób wpływa to na mój stosunek do ich twórczości. Na ogół wpływa pozytywnie, czuję wtedy taką dodatkową więź.
Dąbrowska prywatnie zaskakująca i ciekawa, aż chciałoby się zasiąść w fotelu i wrócić do jej dzienników, no ale co z tego, skoru zamiast zasiadać, znowu pojechałam w świat.
Świat był nad wyraz książkowy, świętokrzyski i biblionetkowy, jednym słowem zlot. Jak tam było opisać się nie da, stoły uginały się od książek, a powietrze od rozmów i śmiechów. Znowu oglądałam stragany i dzielnie nic nie kupiłam.


Tutaj widać początkowe stosiki, które z godziny na godzinę rosły i rosły, ale za bardzo już nie dokumentowałam, bo jak zwykle na zlocie, straciłam kontakt ze światem zewnętrznym i z ogólnie rozumianą rzeczywistością, wpadając w amok zlotowy.


Oparłam się różnym pamiątkom z jelonkami:

ołówkom dużym i w kolorze

Zaskoczyłam się językiem inuktitut i muszę doczytać, co on tam robi w św. Katarzynie, nie mniej mogę sobie przyswoić z niego różne przydatne zwroty: 

Podziwiałam prześliczne szklane aniołki w kolorach pastelowych:

oraz różne Baby Jagi lecące na nomen omen zlot na Łysej Górze:
  
Znowu widziałam naczynia na szmalczyk, to jakiś znak chyba przed zimą:

MIjałam strefy spadania i wspinania (albo odwrotnie):



Oraz patrzyłam na rozległe panoramki:

Piekłam na ognisku kiełbaski, piłam zimne piwo, grałam w Dixita, dziergałam w podgrupie robótkowej, omówiłam humor w Nad Niemnem i występowanie jajka w żurku w różnych regionach Polski, jak się nazywają kartofle, bo nie zawsze tak samo oraz dlaczego nie można pozbywać się Ani z Zielonego Wzgórza i Kubusia Puchatka.
I w tak oto przepięknych okolicznościach nadchodzi poniedziałek , wraz z nim mają nadejść ochłodzenia od upałów, czego sobie i Wam życzę :))

Dziękuję za odwiedziny i za komentarze, dobrego dnia!

10 komentarzy:

  1. Czajeczko kochana, a ja nie byłam w grupie, która rozmawiała o Ani i Kubusiu, dlatego też chętnie się dowiem, dlaczego nie można ich się pozbywać (i tak się swoich nie pozbędę i bez argumentów grupy, ale jestem ciekawska).
    Do zobaczenia, Olimpia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo już pojechałaś, rozmawiałam z Miciusiami. :))
      Nie można, bo są kochane i najprześliczniejsze.
      Uściski!!

      Usuń
  2. Mialas wspaniale spotkania i az dziwie sie jak oparlas sie ty wszystkim cudownosciom, to naczynie na smalec jest super. A wiesz, ja tez lubie czytac o pisarzach i ich zyciu, daje to inna perspektywe postrzegania ich tworczosci:) Pozdrawiam , tez czekam na chlodniejsze dni:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno było się oprzeć, ale jak sobie przypomnę, ile trudu kosztowało mnie odgruzowywanie, to od razu tracę chęć nabywania.
      Pozdrawiam serdecznie! U nas już chłodniej, pozdrawiam! :))

      Usuń
  3. Jak ja zazdroszczę takich wyjazdów, gdzie można mówić i mówić o książkach, być wsród ludzi, którzy dzielą tę samą pasję. Miałaś bardzo dobry weekend. I zazdroszczę ci twardości charakteru. Ja nie wiem, czy dałabym radę nic nie kupić:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest czego zazdrościć - to zupełnie inny świat.
      Hihi, zwłaszcza, że były też książki za darmo. :))
      Rzeczom robiłam zdjęcia, trochę pomaga.

      Usuń
  4. A co, jeśli pisarka była najpierw blogową znajomą, a pisarką stała się już w trakcie znajomości? Dla mnie taki kontakt z autorem jest bardzo cenny, chociaż z drugiej strony nieco ujął z aury tajemniczości, jaka w moim przekonaniu go otacza, bo okazuje się, że autorem może być każdy, ktoś, kogo mija się na ulicy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też fajnie. Twórczość jednak zawsze, moim zdaniem, trochę tej tajemniczości zachowuje. :)

      Usuń
  5. "Panoramki oraz gołoborza prześliczne. Uczestniczyłam w pozowaniu do dwunastu zdjęć (słownie: dwunastu), bo jedno się wybierze.
    Dzieliłam się wzorem zygzak i virusem w podgrupie robótkowej
    i tradycyjnie, jak co roku, nie dałam się namówić na pożyczenie 'Zawód:kobieta' Parala."

    Buziaki od uczestniczki podgrupy robótkowej.

    P.S.
    Też nic nie przywiozłam, ale zanotowałam "Saturnin" Zdenek Jirotka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, wszystko na zlocie było prześliczne - książki, pogoda i meleksy. :))
      Uściski!!

      Ps. Bardzo jesteś dzielna :)

      Usuń

Dziękuję za komentarz