"-Wie pan, ile lat jeszcze będą mnie czytali? Siedem."
Powiedział Czechow do Iwana Bunina, kiedy w księżycową noc siedzieli na ławeczce w Oriandzie niedaleko Jałty i patrzyli na morze. Czechow wydłubywał końcem laski drobne kamyczki i na szczęście nie miał racji.
W Czechowie można się zakochać równie mocno jak w jego opowiadaniach. W opowiadaniach jest prawda, jest poezja i jest rozgwieżdżone niebo nad stepem. Co za tępa kretynka - powiedziałby na to Bunin, gdybym była krytykiem literackim, szczęśliwie nim nie jestem. Sam Czechow był szlachetny, prostolinijny i miał cudowne poczucie humoru. Kochał kwiaty. I kochał Moskwę.
Książka "O Czechowie" nie jest właściwie książką - są to zebrane przez Bunina materiały do książki. Fragmenty wspomnień innych, jego uwagi, jego wspomnienia. Ale mnie to wcale nie przeszkadza. Nie przeszkadzają mi powtórzenia, lakoniczność, szorstkość tych notatek.
Znowu czytam o pięknej miłości Czechowa do Awiłowej. "A może by Pani podjechała do mnie z dworca napić się kawy? Jeśli będzie pani z dziećmi, to proszę zabrać je ze sobą. Kawa z buleczkami i śmietanką; dostaniecie nawet szynkę."
Tak, warto czytać Czechowa, jest w nim samo życie. Zakładam go Florą. Bo kochał kwiaty.
Na drutach Esmeralda czyli mój pierwszy entrelac. Zawzięłam się, nastawiłam bojowo, uzbroiłam w markery i całą niedzielę dziergałam. Od rana do wieczora z małą przerwą na obiad. Przyznam szczerze, że po tylu godzinach dziergania trochę się kręci w głowie i w oczach ma się różne pętelki.
Padłam w poduszki, a w poniedziałek zmierzyłam to, co zwisło z drutów w dużych ilościach trójkątów rozbiegowych i pierwszych kwadratów. Okazało się, że w wirze walki zaczęłam chustę ponad trzy metrową. Nie było rady, jeszcze przed wyjściem do pracy sprułam wszystko do suchej nitki.
Ale już wiedziałam, że umiem. Nabrałam mniej liczne oczka jeszcze raz i teraz mam bardzo wrzosowo na drutach.
Jest tak wrzosowo, że będę potrzebowała odmiany i z tą myślą pobiegłam do wiadomo jakiego sklepu. Za moje zasługi na niwie zakupów, dostałam nawet torbę. Magic jest taka milusia, że jeszcze nad otwartym kartonem udziergałam próbkę.
Idę robić następny kwadrat. :)
Widzę następną fankę pięknych zakładek i A.Muchy:) Te niebiesko-fioleto-zieloności piękne! Serdeczności.
OdpowiedzUsuń