środa, 8 kwietnia 2015

Mądrość z jagniątkiem

"Rosło tam [w Indiach] cudowne drzewo, które rodziło maleńkie jagniątka na końcach gałązek. Gałęzie owe były tak giętkie, że zginały się ku ziemi, by jagniątka mogły się pożywić"
Podróże Jana Mandeville z 1371

Oczywiście nie czytam samych podróży (chociaż jeżeli całe są takie śliczne, to w sumie czemu nie?), ale najwyraźniej czas poza zimowy jest dla mnie tylko i wyłącznie czasem bawełnianych jagniątek. W przeciwieństwie bowiem do jagniątek wełnianych, bawełniane jagniatka nie gryzą.
Czas niezimowy czyli grad, śnieg, deszcz, słońce, wiatr, wszystko po kolei albo parami naraz, więc jak nietrudno się domyślić, najłatwiej wtedy ląduje się w łóżku z antybiotykiem, gorączką i zwolnieniem lekarskim, jako i ja wylądowałam. Pierwszym etapem lądowania jest sen snem kamiennym, drugim komedie romantyczne, zawsze te same, idealne na chorobowo otumanione myśli. Aż wreszcie, przy odrobinie szczęścia, powraca stopniowo bystrość z rozumem i wtedy można sięgnąć po książkę. Powinna być lekka, optymistyczna i pozytywna.


"Mądrość i cuda świata roślin" lekka nie jest, ale od czego człowiek ma poduszki, którymi może podeprzeć i siebie, i opasłe tomiszcze. Tomiszcze zostało napisane przez Jane Goodall, która ku mojemu wielkiemu ubolewaniu wykazała się rozsądkiem i ograniczyła do marnych 450 stron. Kto słyszał o autorce, ten wie, że to osoba wielce zasłużona dla zwierząt, w szczególności dla szympansów, które obserwowała w Afryce w latach sześćdziesiątych, będąc bardzo młodą panienką. Pojechała do pracy z mamą, jako że siedzenie w buszu było zajęciem niezbyt adekwatnym dla angielskiej panienki z dobrego domu. Potem, kiedy już poczyniła stosowne obserwacje, zajęła się walką o prawa zwierząt, roślin i ludzi i tym właśnie się zajmuje teraz, kiedy dobiegła osiemdziesiątki.
Osobowość Jane Goodall jest tak bogata i budzi taką chęć kontaktu, że będąc w połowie książki, znalazłam jej filmową biografię i obejrzałam. Obejrzałam też całą serię jej wystąpień (no, fragmentów może) na youtubie, jak podróżuje trzysta dni w roku, jak patrzy na migrujące żurawie i jak się wita albo żegna z różnymi szympansami. I jak one ją kochają. Doprawdy, nie sposób się dziwić. To bardzo charyzmatyczna, pełna pasji, elegancji, spokoju, energii i miłości osoba.

I taka jest jej książka. Zaczyna się, kiedy Jane ma trzy lata i wybiera się do lasu, a potem rośnie i czyta o doktorze Dolittle i o Tarzanie, bo książka jest o roślinach, ale trochę też jest o samej Jane i jej pasjach. O jej ogrodach i jej drzewach. Potem jest o samych drzewach, o Linneuszu i jak był w Anglii ocenzurowany (głównie ze względu na nieprzystojne słupki i pręciki i ogólnie niemoralne prowadzenie się roślin), o łowcach roślin, jak narażali życie, o storczykach, ogrodach botanicznych, nasionach, genetycznie modyfikowanej kukurydzy, o bawełnie, tytoniu, chmielu i o ogrodach, bo "ogrody są dobre dla duszy". I jest też o konopiach u Herodota: "Tych więc konopi nasienie biorą Scytowie i wchodzą pod filcowe namioty; potem rzucają ziarna na rozżarzone kamienie i wytwarzają taką parę, że żadna helleńska łaźnia parowa nie mogłaby jej przewyższyć. A Scytowie ryczą z zadowolenia w tej parze; to zastępuje im kąpiel, bo w ogóle nie myją ciała wodą".

I kiedy człowiek tak sobie czyta, ryczy z zadowolenia i nabiera ochoty, żeby coś koniecznie zrobić, coś dobrego, uratować kawałek deszczowego lasu, zszywaczem przypiąć z powrotem do drzewa zmyty storczyk albo kupić herbatę organiczną faire trade.
Nie jestem chyba jednak aktywistką z natury, wysyłam więc mnóstwo pozytywnych myśli i poprzestaję na bawełnianych jagniątkach. Bawełna Paris, jestem przekonana, że wyprodukowana została ekologicznie i bez męczenia małoletnich dzieci, narzucam sobie sześćdziesiąt oczek na okrągłe druty i dziergam tunikę w kolorze liści (i trochę w granatowym). I tak mija środa w swej drodze niespiesznej do piątku.

Dziękuję bardzo z wizyty i komentarze, miłego dnia!

5 komentarzy:

  1. Jaki imponujący opis, tak pięknie streściłaś książkę, ze czuje się jakbym ją przeczytała ;) zdrowia życzę

    OdpowiedzUsuń
  2. O, od razu poznałam Jane na okładce. ^^ Cudowna osoba. Podziwiam ją całym sercem. I miałam nawet okazję kiedyś widzieć ją na żywo na jej 'wykładzie', po premierze filmu "Zycie Jane". :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka leży na półce, podczytuję ją czasem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też rozumiem człowieka, który ma pasję, chociaż ja nie ratuję zwierząt ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podoba mi się Twoje pisanie o książkach. Zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz