środa, 15 lipca 2015
Córki w szalach
Czytanie i dzierganie długodystansowe z Maknetą. Jak to w środy bywa.
Mało mi było pani Gaskell ostatnio. Marudziłam, że za krótko, że niedosyt. No to teraz jestem usatysfakcjonowana - 860 stron drobnym druczkiem. Mogę się rozkoszować małym angielskim miasteczkiem, ploteczkami, skandalami, herbatkami, czepkami na co dzień i czepkami na niedzielę. Wątek romansowy jest porywający, nie mogę się wprost doczekać jak się rozstrzygnie i mam nadzieję, że tak, jak się domyślam.
Wszędzie różne robótki. A to z szyciem a to z drutami. Kobiety dobroduszne, zalotne, dobre i nieznośne.
Jednym słowem "Żony i córki" są świetne. I na słońce i na deszcz.
Synowie też są świetni, nie mogę narzekać, mam świetnych, chociaż rozmowy z nimi czasami (ale tylko czasami) mają przebieg odbiegający może nieco od oczekiwanego.
- Ładne muszelki dziergam? - podtykam pod nos starszego dziecka swoje rękodzieło.
- To? - patrzy we wzorek i stara się być miły - bardziej podobne do drzewa.
- Może odwrotnie będzie lepiej? - nie tracę nadziei i przekręcam szaliczek do góry nogami.
- Hm. Teraz do niczego nie jest podobne.
Nie zrażam się męskim niezrozumieniem wzorów artystycznych i dziergam dalej w każdej wolnej chwili. Odkąd dziurki w szaliczku się wyrównały, ochota do dziergania mi wróciły, już bym chciała go nosić, nie wymyślam żadnych prań czy prasowań, ale karmić rodzinę jednak trzeba.
- Co byś zjadł na obiad, - pytam młodszego syna i mam nadzieję, że może by zjadł pizzę z pizzerii za rogiem - może pizzę? - pomagam losowi.
- Pizzę? Nie, nie bardzo.
- To może kurczaka? - redukuję oczekiwania, ale i tak byłoby nieźle, bo czas wpakowania posolonego kurczaka do piekarnika to jakieś pięć minut.
- Znowu? - przygnębia się dziecko. Nagle rozmarza się i ożywia najwyraźniej - Zjadłbym pierogi z jagodami.
Ech, trzeba było jako hobby wybrać myślenie z filozofią, z lepieniem pierogów pogodzić łatwiej a i pisać na blogu też byłoby co.
Dziękuję za odwiedziny, komentarze i życzę miłego dnia!
A tymczasem idę zobaczyć co u Was się dzierga, czyta i lepi. :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak ja kocham czytać twoje teksty ;-)
OdpowiedzUsuńMoja rodzina też pewnie by wolała, żebym wybrała myślenie, a jeszcze bardziej po prostu gotowanie jako hobby - próbowałam, ale się nie udało.
Trochę żałuję, że nie kupiłam sobie "Żon i córek" ani żadnej innej książki pani Gaskell w biedronce, bo cena była wtedy naprawdę atrakcyjna. Następnym razem nie przegapię takiej okazji.
Pozdrawiam
A ja jeszcze nie lepiłam w tym roku z jagodami. Trzeba będzie się wziąć i zrobić :)
OdpowiedzUsuńTeż bym zjadła pierogi z jagodami. Mniam
OdpowiedzUsuńNigdy pierogów nie lepiłam i chyba nie ulepię. ;)
OdpowiedzUsuńJa tez czytajac ksiazke zawsze czekam z niecierpliwoscia na rozstrzygniecie watku romansowego, a po drodze swoje w tej kwestii nawymyslam. Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńAch Ci mężczyźni... A muszelki bardzo ładne dziergasz. Gaskell imponuje objętością. Dziękuję za wizytę i komentarz u mnie. Pytasz, czy to źle, że szaraczkowe ucho kolorystyką do ogona szopa pracza podobne. Skądże znowu, to tylko skojarzenie z innych puchatym i milutkim zwierzaczkiem. Pozdrawiam serdecznie i do poczytania za tydzień.
OdpowiedzUsuńSwietnie piszesz, sama sie do siebie usmiechm,bo u mnie podobne sytuacje , awsze wymysla cos co jest pracochlonne;))))) Ale te pierogi z jagodami to sama bym chetnie zjadla. Jesli chodzi o ksiazke to nie czytalam jeszcze nic Pani Gaskell, ale ksiazki wedruja na liste i musze odwiedzic lokalna biblioteke:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMusze Twój wpis scować przed moją rodzinką, bo jak nic postawią mnie w kuchni przy pierogach...
OdpowiedzUsuńKsiążka rozmiarów słusznych ;) Ja też lubię pierogi z jagodami, ale reszta u mnie nieeee..tylko z mięsem, ewentualnie z kapustą i grzybami. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń