wtorek, 15 września 2015

Półpięty ozdobne

Szyndzielnia cicho wynosi się ze swoimi drzewami nad horyzont, ciemna chmura siedzi na jej wierzchołku, jest ciepło, nie pada, a ja znowu jestem w górach. Na sobie mam ubranie galowe, wokół mnie piętrzą się różne kable, złącza, wiertarki i wyłączniki służbowe. Nieco dziwne, bo jako mała dziewczynka byłam przekonana, że zawodowo będę powiązana nie tyle z prądem, co z imiesłowem przysłownym uprzednim, albowiem to gramatyka była przedmiotem moich uwielbień i ekscytacji.


Kiedy więc kable z wiertarkami robią sobie ciszę nocną, siedzę w uroczym pensjonacie, dziergam i czytam (bo to środa z Maknetą) "Gramatykę na wesoło" profesora Goździka, jedną z moich ulubionych książek dzieciństwa.
I wszystkie ekscytacje przeżywam na nowo, albowiem, nie da się ukryć, nic nie pamiętam. Jeszcze raz okazuje się więc, że słoneczko powinno się posługiwać formą "byłom i śpiewałom", że można mówić dwu, dwom i dwóm, że dawniej mieliśmy ręki, że "si" wcale nie jest od śpiewania, ale od bliskości, co widać w słowie "latoś" oraz że półpięta to cztery i pół zupełnie nie pięty.

Dzisiaj, kiedy w internecie, w radiu i w telewizji zalewa nas mówiona bylejakość, tak dobrze jest poczytać kogoś kto język polski kochał, znał i umiał to przekazać ciekawie i dowcipnie.
Nawet jeżeli sami nie mamy już chęci na takie lektury, to warto podsunąć tę książkę dzieciom, bo mimo pewnej dezaktualizacji wykłada przedmiot jasno i klarownie. Nie czuję nawet wielkiego żalu o wytknięcie palcami dwóch inżynierów za formę "technikumy".

Poszewek mam już półtrzecia czyli dwie i pół, co mnie bardzo cieszy, albowiem wyglądają bardzo prześlicznie i ozdobnie z tymi zakręconymi warkoczami i prześwitują znacznie mniej niż to widać na zdjęciu. Ale następne jednak będę robić na mniejszych drutach.
Dziękuję bardzo za Wasze wizyty i przemiłe komentarze, idę dalej targować i życzę Wam miłego dnia!


9 komentarzy:

  1. Poszeweczki ładne, a książka zapewne fascynująca. Piszę to całkiem serio, bo też cenię znajomość gramatyki - nie tylko ojczystego języka:) A forma "technikumy" to rusycyzm, który wkradł się nam do języka już dość dawno. My z dziecięciem nabijamy się z "akwariumów", które też brzmią całkiem zabawnie:)) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja swojego czasu nie lubiłam gramatyki, męczyły mnie strasznie rozbiory gramatyczne i składnia. Gdybym wtedy znała taką książeczkę, pewnie byłoby mi dużo lżej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajne są stare formy gramatyczne. Czesto spotykane w literaturze. A poduchy ładne bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Gramatyka i ortografia na wesoło" Profesora Przecinka to już klasyka... jednak osobiście bardzo często z nich korzystam próbując nakłonić młode pokolenie do polubienia języka polskiego:)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Kto z młodzież zrozumie ile jest osób na obrazie, na którym znajduje się Matka Boska Samotrzecia tudzież - kto zacz "mospan"?

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę na półce mam taką samą. Ostatnio nawet do niej zaglądałam. Poduchy bardzo fajne. tylko się przytulać.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdybyś nie napisała o prześwitach, wcale bym uwagi na nie nie zwróciła, bo zapatrzyłam się w rozgrzewający kolor poduchy podłużnej. Gramatykę Profesora Przecinka też podczytywałam w dzieciństwie. Udanego targowania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna książka, poczytałabym ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz