środa, 7 października 2015

Oczko w troczku

Nie lubię Lema. Dawno, dawno temu czytałam Solaris i nie lubię Lema. Spotykałam czasem entuzjastów w sieci albo w korespondencji, czytałam ich entuzjastyczne opinie, przypominałam sobie zakurzone śrubki i glutowate oceany z Solaris i dalej pozostawałam przy swoim zdaniu. Nie lubię Lema, więc nie czytam. Ale od pewnego czasu pewien młody entuzjasta Lema siedzi przy sąsiednim biurku służbowym. Wymieniamy się uwagami na temat lektur, czasem wymieniamy się kanapkami lub herbatą, niwelujemy przepaść pokoleniową różnymi układami . Obejrzę "Misję", a ty "Ostatniego Mohikanina". Przeczytaj "Odyseję" , a ja przeczytam "Kongres futurologiczny".


Przeczytałam. I dalej nie lubię Lema, chociaż nie mogę mu odmówić talentu, wyobraźni, spostrzegawczości oraz intuicji. Doskonale wyczuł, że ludzie pójdą w stronę technologicznych gadżetów, ebooków, wygłosowanej pogody oraz chemicznej ułudy. Jest zatem po wizjonersku, jest śmiesznie, jest filozoficznie i refleksyjnie. Jest mnóstwo uroczych neologizmów czyli jajonoszy, urodzeńców, kąpiuterów (komputerów do kąpieli), mojaków oraz krętynów (to chyba krętyn udaje, że się nie zepsuł, chociaż się zepsuł). Jest też totalnie przygnębiająco. Nie ma krów, które były niepotrzebnym ogniwem między trawą a mlekiem, więc nie ma też pewnie owiec w tym świecie.
Osobiście wolę świat z owcami. I wolę, żeby liście palmy były prawdziwymi liśćmi palmy, a nie zakamuflowanymi troczkami od kalesonów. I żeby Rembrandt był prawdziwym Rembrandtem a nie sugestią po zażyciu tabletki. Chociaż tak naprawdę trudno określić różnicę. Bo jak jest różnica między tym, że mamy, a tym, że jesteśmy przekonani, że mamy? Zwłaszcza przy założeniu, że tabletki na "posiadanie Rembrandta" zażywalibyśmy regularnie. A gdyby tak była tabletka, po której wydawałoby mi się, że wydziergałam pięć czapek z dwustronnym żakardem? Piękny świat.

Tymczasem w rzeczywistości do lektury dziergam nieustająco cały czas tę samą, jedną czapkę. Dzisiaj tym bardziej, jako że dziś słynna środa u Maknety. Czapka mimo rzeczywistości jest trochę jak z Lema, gdzie palma raz była palmą, a raz troczkiem. Czuję to przy każdym oczku prawym i każdym oczku lewym, bo chociaż lewe są niebieskie, prawe są białe, to czasem jest odwrotnie, co jasno widać na załączonym schemacie.

Dziękuję bardzo za przemiłe komentarze i równie miłe odwiedziny, miłego dnia!

10 komentarzy:

  1. Zazdroszczę Ci, że masz z kim powymieniać się opiniami o książkach. Właśnie uświadomiłam sobie, ze u mnie w pracy to ja wyznaczam trendy "co się teraz czyta" -w sumie fajnie, ale odpowiedzialność wielka. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię, zawsze chciałoby się, żeby to co polecamy było z pożytkiem i żeby się podobało. No, ale nie zawsze tak musi być.
      To prawda, mam w pracy fajnie, ale też poza pracą mam cudownie, bo raz w miesiącu spotykam się z grupą książkomaniaków. Uwielbiam to. :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. a ja lubie Lema :) i zakardy :) Twoj bardzo ciekawie sie zapowiada ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładny żakard:) Osobiście nie przepadam za Lemem, bo nie lubię literatury s-f, ale doceniam jego twórczość m.in. za barwny język, żywy styl, wizjonerski charakter itd... Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię Lema, choć żeby go czytać to muszę mieć na niego "wenę" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sadzac po widocznym ulamku czapki naprawde robisz szybkie postepy. Dwustronny zakard!! Samo sformulowanie napelnia mnie bojaznia i drzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyższa szkoła jazdy z tą czpką.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię Lema i chyba on właśnie ukształtował moje upodobania co do literatury sf. Z tym że akurat Solaris nie jest moją najulubieńszą z jego książek.
    Czapka wygląda coraz piękniej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lema czytałam raz, gdy był moją szkolną lekturą, później już nie, ale wtedy chyba nawet mi się spodobał, bo był chyba ten moment, w którym fantastyka nieco mnie pociągała. Musiałabym go sobie przypomnieć. Wydaje mi się, że dla obecnej młodzieży jego wizje przyszłości mogłyby być interesujące.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też nie chciałabym świata bez owcy, ale nie chciałabym też świata, gdzie mam wydziergane cokolwiek nawet super pięknego i trudnego, gdyby mój udział tylko się ograniczał do zażycia tabletki, bo sam proces dziergania jest ważniejszy niż fakt posiadania (przynajmniej dla mnie).
    Ja w ogóle fantastyki nie znoszę, to i Lema nic nie przeczytałam pomimo usilnych namawiań mojego połówka.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz