środa, 12 października 2016

Komin z cukru

"...na ogromnych półmiskach i paterach wznosiły się piramidy pączków i pączeczków - bo różnej bywały wielkości - woniejących wanilią i skórką pomarańczową, a nadziewanymi różnymi sposobami, to po sułtańsku - daktylami, rodzynkami i migdałami, to po krajowemu - konfiturami z jabłek, malin, wiśni i najwytworniej - z płatków róży."
W dawnych cukierniach i kawiarniach warszawskich, Wojciech Herbaczyński

Pada deszcz, jest chmurno i wietrznie i zimno, a na taką pogodę najlepsza jest kawiarnia z kawą i pączkiem. A jeszcze lepiej gdy kawiarni jest dużo i dużo jest pączków, ptifurów, stefanek, karmelków, czekoladek, cukrów, cukierków i marmoladek. Czasami do kompletu (ale to dawno temu) zdarzy się pomada na porost włosów i ciasto (sic!) do chędożenia zębów, ale o tym nie mówimy.
Pada więc deszcz, jest środa z Maknetą, czytam o cukierniach i dziergam komin wzorem norweskim dwustronnym.


Cukiernie są wdzięczne, bo i temat wdzięczny, czyta się lekko. Napisana przez przedwojennego cukiernika stylem nieco staroświeckim, gawędziarskim, może nie porywającym ale sumiennym i dobrodusznym. Sporo cytatów z różnych pamiętników i wspomnień. Oczywiście są skutki uboczne w postaci nadmiernej konsumpcji pączków, ale już się z nimi pogodziłam - czasem można niezdrowo za to słodko.

Nadmiernie też mam w żakardach i już tęsknię do powierzchni gładkich, filozoficznie jednak myślę o zaczętym kominie, zaczętym szaliku i czapce - wszystko we wzory. Z tego całego towarzystwa czapka jest szczęśliwie skończona a ja nieskromnie dumna:


Chyba się udała, bo Czajkomąż, który od trzydziestu ponad lat nie mia czapki na głowie nawet poniżej dwudziestu stopni mrozu, przechodząc mimo, zatrzymał się, popatrzył i po dłuższej chwili milczenia powiedział - Może mnie byś zrobiła taką, tylko bez pompona i bez kwiatków?

Cukiernie warszawskie zakładam zakładką gdańską:

a deszcz za  oknem maluję kredkami na bardzo kolorowo


 Lubię jesień nawet gdy plucha, czego i Wam życzę, dobrego dnia!
dziękuję za wizyty i miłe komentarze. :)

24 komentarze:

  1. Witaj we środę. Aż mi ślina pociekła na wspomnienia o pączkach. Czapka cudowna, jak tort z cukierni. A mężów mamy może tak z bliżniaków, bo mój też nigdy czapki nie założy, ani w mróz, ani w upał. Dziergaj dalej we wzory, bo Ci ładnie się udaje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! Ta książka tak ma - pączki się rzucają. :) A ja w drodze do pracy mam takie pyszne z wiśniami, nie ma rady, trzeba trochę ulec. :)
      Dzięki, żakardy nawet lubię, tylko wymagają ciągłej uwagi. Ale co zrobić. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Choć przesadnym łasuchem nie jestem, to pączki bardzo lubię.
    Widzę, że pompon udany jak cała czapka super Ci wyszła:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Czapka bardzo efektownie wygląda, ale ja jestem z tego "gatunku" co Twój małżonek, żadnej czapki na głowę nie założę:) A słodkości sama wypiekam ( mój tato najchętniej życzył by sobie tak ze cztery ciasta tygodniowo ) łącznie z pączkami:)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Ja czapki bardzo lubię, chociaż nie na własnej głowie. No ale co zrobić, nie lubię marznąć, więc poświęcam wygląd. ;))
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Ciekawa lektura. I słodka. Ciast nie jadam, ale przyznam się, że czasem napada mnie ochota na pączka z... Biedronki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jesteś szczęśliwa - ja nie mogę bez ciast. Mogę w nadmiarze wręcz. :)
      A takie ramotki w lekturach bardzo lubię. Kobiety w tiurniurach i w ogóle. Dwukonne dorożki. :))

      Usuń
  5. Smakowicie u ciebie dzisiaj i w lekturze i w udziergach. Czapka wyszła super, nie dziwię się mężowi, że zachciało mu się swojej. Ja czapki uwielbiam, mój sezon czapkowy od trzech dni został rozpoczęty. Mój mąż też chodzi w udzierganych przeze mnie. Gorsza sprawa, że czasem je gubi. I to boli. Mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! To prawda, człowiek jest uczuciowo związany ze swoimi udziergami nawet wydanymi. Się myśli o nich i wspomina. ;))

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza jak się zagapi. Ale to tym bardziej cieszy wtedy. ;))

      Usuń
  7. Wraz z ostatnią łyżką zupy przeczytałam zdanie o pączkach i mi się zachciało, tylko zrobić/kupić nie ma kto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, a gdzie ci posłańcy i chłopcy z cukierni, którzy w słońce i w deszcz biegali z ciastkami i tortami na zamówienie? I z zapałkami w kieszeni. Zapałki mieli po to, żeby sztukować tort po bramach jakby coś od wiatru odpadło z dekoracji. :)

      Usuń
  8. Wzór norweski dwustronny, to brzmi strasznie ;) nawet nie chcę o tym myśleć, bo się tylko zdenerwuję.
    Pączka bym zjadła :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się wszystko dobrze składa - pączek na nerwy. :D
      A norweski dwustronny o niebo milszy od jednostronnego - i jak na trzeźwo pomyśleć bez nerwów to są tylko same prawe i lewe. W kółku przynajmniej, bo na prosto wbrew nazwie jest gorzej - tam prawe są tylko z jednej, po drugiej też prawe i to w innym kolorze. Strasznie mylące. :D

      Usuń
  9. Rozczulający jest Czajkomąż. Bez popmpona i kwiatków - paradne! To już raczej nie będzie czapusia w norweski wzór. Nawiasem mówiąc - chapeau bas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czajkomąż w opisie zawsze jest rozczulający, to ciekawe. ;) Dziękuję za niskie kapelusze tym bardziej, że jestem tylko rozentuzjazmowaną amatorką dziergania. :)

      Usuń
    2. Ja jestem tylko rozentuzjazmowana.

      Usuń
    3. Acha, Czajkomężu udziergaj kominiarkę. Z pomponem - to będzie nowy design.

      Usuń
  10. No przecież czapka bez pompona i kwiatków to już będzie zwyczajna czapka:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz