Rozplatanie tęczy, Richard Dawkins
O Dawkinsie słyszałam już dawno, ale nie przejawiałam chęci zgłębiania jego książek, ponieważ nie lubię osób, które wiedzą wszystko najlepiej na świecie, kiedy jednak "Rozplatanie tęczy" pojawiło się w zasięgu rąk, postanowiłam zaryzykować, pożyczyć, przeczytać i zweryfikować moje uprzedzenia. Pożyczyłam więc, przeczytałam i zweryfikowałam - uprzedzenia okazały się nad wyraz słuszne.
Przez pół książki autor "Rozplatania" lamentuje jak to niecni, głupi i złośliwi ludzie na całym świecie wyśmiewają i nie poważają naukowców. Przez drugie pół ubolewa nad niecnymi, głupimi i złośliwymi ludźmi, którzy nie podzielają jego poglądów i podziwiają tęczę samą w sobie, a nie zasady rozszczepiania światła. Nie może się nadziwić Yeatsowi, że sfrustrowany pisał o elfach i pogańskich marzeniach zaledwie o godzinę drogi od największego wówczas teleskopu. Nie może się nadziwić wszystkim dokoła, że patrząc na koc widzą koc, a nie kwarki. I że są takimi ignorantami.
No cóż, może jestem ignorantką, ale kiedy w kinie oglądam Brada Pitta, staram się nie myśleć, że jest w nim 75 kilometrów żył (czy czegoś podobnego), zawsze przykrywam się kocem i naprawdę mało mnie porywa fakt, że kręcą się w nim miliardy kwarków. I chociaż szanuję naukowców, podziwiam fale grawitacji i równania Maxwella, to jestem z gatunku tych osób, które prędzej pocieszą się elfem niż odległą galaktyką, spalającą się gdzieś dawno dawno temu w ciemnościach i chłodzie.
Czytając, tak bardzo zmęczyłam się arogancją autora, że ledwie zauważyłam kilka niewątpliwie ciekawych rzeczy, jak jelito termita, bakterie na lewym czułku mrówki albo trójwymiarowe obrazy, które mózg tworzy nam w głowie (przeważnie z przyzwyczajenia) i kilka rzeczy ewidentnie nudnych, jak chociażby obliczanie współczynnika płetwowości za pomocą komputera. Za karę rozpoczęłam post cytatem, który tak naprawdę jest wypowiedzią pewnego naukowego sceptyka, cytowanego przez zbulwersowanego autora tęczy.
Wracając do koca, bo to dzisiaj środa - czytamy ale też dziergamy z Maknetą - dziergam dalej i udziergałam pewnie tryliony kwarków (czyli ponad połowę). Koc jest robótką o tyle wdzięcznego gatunku, że pełni swoją funkcję nawet wtedy, kiedy nie jest skończony (albo nawet skończony połowicznie, jak w moim przypadku) - ponieważ umiejętnie rozpostarty grzeje przemarznięte od zimy kolana. Zrobiłam mu dwa frędzle, żeby już teraz dodawały mu urody.
W nieskończoności oczek prawych oddaję się rozmyślaniom różnym, a także refleksjom ogólnym. Jedna refleksja jest taka, że kiedy idę do pracy, jest już dawno po wschodzie słońca:
i że jak jest mróz, to wszystko jest zamrożone:
Poza tym sfotografowałam się w puchatym sweterku:
Sweterek jest bardzo, bardzo milutki, wcale nie gryzie, ma równe rękawy (co nie zawsze jest takie oczywiste) i dłuższy tył metodą rzędów skróconych (mój pierwszy raz).
Zakładałam książkę zakładką z królikiem Piotrusiem,
któremu w śliczności i dobremu samopoczuciu wcale nie przeszkadza ani fakt, że nie istnieje, ani fakt, że istnieje pan Dawkins, tęcza oraz pryzmat.
Dziękuję bardzo za odwiedziny i przemiłe komentarze, dobrego dnia! :)
Bardzo dziwny sposób autora na pozbycie się niemałej rzeszy czytelników. W moim przekinaniu zoolog,biolog musi być ze swojej natury człowiekiem ciepłym i grzecznym, bo trzeba nas przekonywać do polubienia przyrody. Tu zaś według twojej relacji mamy do czynienia z wykształconym profesorem i "niedouczonym" człowiekiem.
OdpowiedzUsuńSweterek leży na modelce jak ulał.Rozbawiłaś mnie właśnie tymi rękawami, bo w moim ostatnim to jeden szerszy trochę od drugiego. Pozdrawiam.
To ponoć jedna z jego łagodniejszych książek - we mnie takie zacietrzewienie od razu budzi sprzeciw. "Niedouczony" - właśnie, poza tym w mojej opinii to brak kultury.
UsuńRękawy fotografowałam nie bez powodu, bo jeden z poprzednich swetrów też ma dwa różne. :)
Pozdrawiam!
Z tym Dawkinsem mam duży kłopot. Z jednej strony - jako agnostyk - powinienem go lubić, ale ... tak nie jest. Jakoś nie czuję potrzeby utwierdzania mnie w moim "niewierzeniu", bo sam wiem, co mam z tym zrobić. W ogóle nie widzę potrzeby tworzenia takich tekstów/książek, gdyż praktykujących i tak to nie przekonają, a niewierzącemu, taka wiedza na nic. PS. Zdecydowanie wolę kocologię, choć przyznaję, że w tej materii, laikiem jestem okrutnym :))))
OdpowiedzUsuńTo ja mam więcej szczęścia, bo jako osoba wierząca powinnam go nie lubić i go nie lubię. :) No ale dla mnie kluczowy jest szacunek i zrozumienie (przynajmniej podjęcie próby zrozumienia) drugiego człowieka. Poza tym myślę, że w zacietrzewieniu pewnych rzeczy się nie dostrzega albo dostrzega je krzywo.
UsuńEch, kocologię można uprawiać amatorsko też - pod kocem, na kocu, z kocem wokół, różnie. :D
A nie! Taką kocologię znam i to dobrze. Gdy nocujemy na bagnach w aucie, oprócz śpiworów korzystamy z wełnianych koców z odrzutów włoskiego Czerwonego Krzyża :)))
UsuńChyba z nerwow rzucialabym ta ksiazka o sciane, a tu musze zaznaczyc, ze ksiazki bardzo szanuje, ale nie mialabym cierpliwosci na taka ignorancje autora. Seterek wyszedl Ci CUDOWNIE!!! i pieknie w nim wygladasz. Piekna zima, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNie mogłam, bo książka pożyczona - pożyczonymi nie rzucam (swoją w sumie też mi się nie zdarzyło).
UsuńDziękuję! Pozdrawiam! :))
Nie byłabym sobą, gdybym nie poczytała o kwarkach :) Fajna jest etymologia nazwy. "Trzy marki za znakomity twaróg". Kiedyś próbowałam czytać "Samolubny gen", ale nie pamiętam czemu nic z tego nie wyszło. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO, nie wiedziałam o tym. Niemcy w takim razie mają kiepsko - serki w fizyce kwantowej - jak niepoważnie. :D
UsuńO kwarkach to tu nie ma dużo. Pozdrawiam. :)
Pan Dawkins to ambitna lekturam, pamietam jak czytalam z wypiekami na twarzy "Samolubny gen". Te wypieki pewnie stad, ze jestem biologiem :)
OdpowiedzUsuńSweterk cudny i modelka niczego sobie :)
zgadzam sie absolutnie, ze rownosc rekawow nie jest sprawa oczywista... ;) ba! nawet symetria swetra nie jest czasem oczywista :)
pozdrawiam serdecznie
Ja już nie będę dalej go testować, wolę kogoś mniej zadufanego, szkoda, bo pewnie ma dużo do powiedzenia, ale ja nie mogę co chwila czytać - o, jak mi ich szkoda, tacy ciemni ludzie. :)
UsuńDziękuję!
Najgorzej jak ta oczywistość się objawi już w noszeniu. :)
Pozdrawiam!
Też nie lubię osób, które wiedzą wszystko najlepiej na świecie (być może dlatego, że i ja do tego rodzaju ludzi należę, mam to po tatusiu) skupię się na pięknych zimowych zdjęciach i Twojej kreacji - u góry szarość, na dole czerń, do tego odrobina czerwonej biżuterii, czyli mój ulubiony zestaw kolorystyczny - pięknie Ci w nim.
OdpowiedzUsuń