Żonkile
Sam wędrowałem, jak obłoczek
Często sam płynie przez przestworza,
Gdy nagle widok mnie zaskoczył
Złotych żonkili tłumu, morza;
Od wód jeziora aż po drzewa
Tańczyły - wiatr im w takt powiewał.(...)
William Wordsworth
Tak jakiś czas temu pisał angielski poeta o Krainie Jezior, nic dziwnego, że wielu chciałoby doświadczyć samotnego wędrowania obłoczka. Obecnie każdego roku do tego najbardziej popularnego miejsca wypoczynkowego przyjeżdża szesnaście milionów turystów rocznie. Patrzą na żonkile, drzewa, zbocza gór, kamienne płotki, malownicze owce na zboczach, psy. I na pasterzy.
Owce beczą cicho, psy poszczekują, pasterz nic nie mówi, czasem może zaklnie szpetnie pod nosem, ale na ogół turysta tego nie słyszy, tak bardzo zajęty jest zwiedzaniem i podziwianiem widoków.
Tymczasem niespodziewanie jeden z pasterzy przemówił, napisał książkę, która równie niespodziewanie stała się bestsellerem.
Do bestsellerów podchodzę trochę nieufnie, ale tu przekonały mnie owce, jak również malownicze widoczki. I nie zawiodłam się. James Rebanks wdzięcznie opisał swoją rodzinę, sąsiadów, owce i swoje psy, a opis wplótł niezbyt może odkrywczo, ale prawdziwie w cztery pory roku. Opisał też swoją ziemię. i jak bardzo jest z nią związany.
Historia Rebanksa jest niezwykła nie dlatego, że urodził się na farmie w Krainie Jezior, ani nawet nie dlatego, że się z niej wyrwał. Jest niezwykła dlatego, ze na nią wrócił i zrozumiał dlaczego.
"Dziadek zawsze mierzył mnie spojrzeniem do stóp do głów, żeby się upewnić, czy dobrze się wyszykowałem."
Również jako autor, Rebanks wyszykował się dobrze. Mamy więc strzyże latem, chłody jesienią, wstawanie przed świtem, bo życie to nie pasterska sielanka. Mamy powietrze rześkie, albo dni ponure, zieloną trawę, siano w paśnikach, zaspy śnieżne i radość z jagniątek. Jajka na boczku, ciastka z rodzynkami i przepływające chmury.
"Wdycham rześkie górskie powietrze. Obserwuję samolot kreślący białą linię na niebieskiej tablicy nieba.
Maciorki nawołują jagnięta, które wspinają się za nimi po grani.
To jest właśnie moje życie. Żadnego innego nie pragnę."
Życie pasterza, James Rebanks
A w mojej osobistej krainie dziergania - kolejny koc. Sama się dziwię, ale jak się nagromadziło góry zapasów, to nie ma co się dziwić. Przetwarzam pękatą torbę czerwonej i miętowej bawełny Paris oraz kolorowego bambusa Alize. Nie miałam pomysłu ani na jedno, ani na drugie. To znaczy miałam pomysł na pewno, kiedy je kupowałam, ale wyblakł jakoś i zanikł. W przeciwieństwie do włóczek, bo te oczywiście nie zanikły, ale zostały i zalegały po szafach. Niespodziewanie zainspirowałam się kocykami Intensywnie Kreatywnej i zaczęłam tkać. A właściwie robić na drutach wzorem tkanym. Niespodziewanie dobrze wygląda, tylko koc, to jednak, jakby tu powiedzieć - duży jest. Do końca chyba miesiąc. Zaczynał się jednak od wąskiego paseczka i systematycznie rośnie.
Zakładka prawie angielska, czyli irlandzka. Koc w miarę jak przybierał na wadze i wielkości, stawał się niewygodny w dzierganiu. Zapakowałam go więc prawie całego do torby - o wiele wygodniej nim teraz operować.
Dziękuję bardzo za odwiedziny i przemiłe komentarze, dobrego dnia!
Lubię takie książki o zwyczajnym życiu, zapisuję do poszukania w bibliotece! *^v^*
OdpowiedzUsuńA może bym tak wygrzebała zapasy wełnianej plątanki i kotom koc zrobiła? Muszę pomyśleć, bo chwilowo nie mam pomysłu na nowe swetry, a ręce jakieś takie puste jak siedzę na kanapie. ^^*~~
Tu w dodatku bardzo dużo owiec jest. I autor ciekawy, dowcipny i wykształcony.
UsuńO, koty byłyby zachwycone - wszystkie uwielbiają dzianinę. :) Mam to samo - muszę mieć zajęte ręce, nie pamiętam już jak się siedzi z pustymi. To mi utrudnia oglądanie uważne filmów. :)
A chciałam właśnie pytać, czy się docieracie z tamtym wcześniej udzierganym pledem. Z dzisiejszego zaś wpisu widzę, że skoro powstaje następny, to pled się spisał. Bardzo ciekawe połączenie kolorów i akurat "inżynieryjne" rozwiązanie z torbą. Co do ksiażki, to lubię autorów, co to potrafią przekazać urok rodzinnych stron. Pozdrawiam z deszczowego i zimnego dzisiaj Wilna.
OdpowiedzUsuńPled wydałam synowi, ponoć dobrze się pod nim śpi. Dziękuję. To rozwiązanie naprawdę polecam - do dużych robótek, ale i do rękawów - bardzo wygodne.
UsuńOn żyje w wyjątkowym miejscu i bardzo prawdziwie je opisał. :)
Pozdrawiam - u nas dopiero się przetoczył orkan Ksawery. I też pada, no cóż - jesienne przywileje. :)
Masz swietne wyczucie koloru, zazdroszcze. Ja swojemu nie ufam :)
OdpowiedzUsuńKoc to takie cos monumentalne, ze jeszcze sie nie odwazylam. Moze kiedys sprobuje temperature blanket, bo wszystkie inne mnie oniesmielaja rozmachem.
Ale koc z bawelny? Bedzie grzal? Bo mnie czesto zimno wiec to podstawowe pytanie odnosnie koca jest...
O ksiazce czytalam u Padmy na Miescie Ksiazek, ale jakos nie porwalo. A moze powinno :)
Dziękuję! Co prawda to zestawienie wyszło zupełnym przypadkiem, byłam tak zdeterminowana, żeby przerobić te włóczki, że pogodziłam się, że będzie pstrokate. Ku mojemu zaskoczeniu obie włóczki się polubiły. Moim zdaniem pomógł im trochę ten tkany wzór. :)
UsuńTemperature blanket mnie też kusił, zwłaszcza że czytanie temperatury to moja codzienna rozrywka ;)
Bawełniany koc nie grzeje aż tak. Czyli dla mnie jest to idealny koc na zimę, bo u mnie w domu jest zawsze bardzo ciepło, używam koca tylko do nocnego czytania albo popołudniowych drzemek ewentualnie.
Książka uczciwie napisana i szczerze. :)
Wykończysz mnie finansowo tymi recenzjami:)) Kolejna pozycja, którą muszą mieć i basta. Z drugiej strony niedługo urodziny i gwiazdka, więc może przerzucę koszta na tzw. bliskich:)))
OdpowiedzUsuńO, właśnie, tego się bałam. W następnym poście jakieś nudziarstwo opiszę albo może książeczkę dla małych dziewczynek. Chociaż po wtorku (jak będzie jakiś w październiku) to i tak będziesz miał dużo zaskórniaków. ;))
UsuńRozdzielanie bliskim planów na moje gwiazdki w październiku - moja ulubiona metoda. :))
Ładnie połączone kolory koc będzie świetny:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDZiękuję bardzo i pozdrawiam! :)
UsuńWzór tkany wygląda bardzo efektownie. O książce w ramach naszych środowych spotkań chyba już ktoś pisał. Co do włosów, to skusiłam się dziś na szamponetkę - kolor utrzymuje się od 4 do 8 myć, a że włosy myję co wieczór, a rano lekko moczę, żeby nie sterczały, to za tydzień pewnie znów będę srebrna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Dziękuję. :) Ach, czyli jednak. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńNo jednak, jednak, bo choć szarości i srebro bardzo lubię, to jednak nie na głowie, ale że koloryzacja z tych nietrwałych, to powoli wracam do natury.
UsuńKsiazka juz tez od jakiegos czau czeka na mojej polce do przeczytania, uwielbiam takie klimaty swojskie i jak jeszcze dowcipnie i ciekawie opisane to jest rewelacja:) koc zapowiada sie przepieknie, fajny ten wzor i swietnie kolorki sie lacza:) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńTo czeka na Ciebie mnóstwo przyjemnych chwil. :) Dziękuję, ja też z przyjemnością patrzę na niego (ale mógłby się już skończyć jednak :))
UsuńPozdrawiam!
Ten pled zapowiada się cudnie. Muszę zajrzeć do Intensywnie Kreatywnej i podpatrzeć ten wzór, chociaż tak teraz patrzę, że chyba podobny wzór widziałam na szalach Alicji Migdał (w okienkach e-dziewiarki). Myślę, że znasz jej prace, bo jak nie to koniecznie musisz tam zajrzeć , bo ta dziewczyna cuda tworzy :)
OdpowiedzUsuńZajrzyj, on jest jak tkany (tak go można znaleźć) - bardzo prosty i chyba popularny właśnie. W dodatku z różnymi włóczkami można osiągnąć zupełnie różny efekt. Już dawna tam nie zaglądałam, muszę zobaczyć co nowego. :)
UsuńAle mi porzuciłaś pomysł z pledem, dzięki! Mam tylko jedno pytanie, ile oczek nabrałaś? I jeszcze jedno, jakie przewidujesz wymiary? Wzór jest super, bo umożliwia różnorodne zestawienia kolorystyczne i pozbycie się zasobów włóczkowych.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o książkę, to już sama okładka zachęca do sięgnięcia po nią:)))