"... w podróżach nie chodzi o scenografię, ale o związaną z podróżowaniem myśl."
Trzeci biegun, Marek Kamiński
Szalik chevron zawsze kojarzył mi się z pociągiem, samolotem i dalekimi w meksykami, ponieważ to właśnie tę prostą robótkę Knitolog w podróży zabiera w podróż.
Moją scenografią przeważnie jest niezmienna kanapa, więc bardzo mnie ucieszyła opinia, że nie powinnam się tym przesadnie martwić, ale skupić się na myśli. Myśl bowiem czasami nie jest mi obca.
Zwłaszcza obca myśl. W każdym razie siedziałam sobie na kanapie, dziergałam szalik chevron i czytałam o tym, jak Marek Kamiński wyruszył w pielgrzymkę do Santiago de Compostela, przeszedł pieszo cztery tysiące kilometrów i wrócił z powrotem.
Jako kanapowy laik, wyobrażałam sobie, że mnie byłoby trudno się zerwać z kanami, obuć w gustowne obuwie i ruszyć na szlak, zwłaszcza że przecież "nie trzeba by nigdzie iść. Można by leżeć na kanapie i czytać książkę albo spacerować z rodziną lub oglądać jakiś film. Po co iść z tym wielkim plecakiem i się męczyć?"
Ale taki podróżnik wytrawny i polarny, jak Marek Kamiński, po prostu trenuje cały rok wokół jeziora, a potem idzie sto dni, wraca, pisze książkę i wypoczywa. Takie miałam przekonanie, a książka jest o tym, jak bardzo się myliłam.
I jeszcze jest o duchowych wzlotach i upadkach, o utracie sensu, o determinacji, o wierze, o ludziach. O ludziach bliskich, obcych, spotkanych i mijanych w drodze. O pokonywaniu słabości. No, czasem nie można, więc wtedy po prostu siedzi się dziesięć dni w hotelu i czeka na świt.
"Ciemna noc wciąż trwa, ale do brzasku coraz bliżej. Tak czuję. Bardziej czuję, niż wiem."
I jeszcze "Nie doczekasz świtu, nie odbywszy drogi przez noc"
Krzepiąca jest świadomość, że siedząc na kanapie w ciemnościach, niekoniecznie jesteśmy nieudacznikami - czasami po prostu czekamy na świt, tak jak przytrafia się to największym polarnikom i świętym. Ważne, żeby w końcu wstać.
"Zaczynać dzień od rzeczy, które dają nadzieję."
Zwłaszcza w zimę "trzeba rano wstać, trzeba się doprowadzić do porządku i trzeba iść dalej. Bo kiedy przychodzi zima, należy sobie uzmysłowić jedno: że ciepło nie będzie."
Nasza zima jaka jest, każdy widzi, więc żeby nawiązać jakoś do odpowiedniej skali temperatur, wyciągnęłam ze swojego archiwum fotki znad morza.
Były to dawne czasy, kiedy myślałam, że jestem stara, a byłam młoda (stosunkowo) i kiedy myślałam, że ubieram się ciepło, a ubierałam się w kupne akryle. Samopoczucie w akrylu można mieć, jak widać, całkiem dobre.
Teraz jestem stara (stosunkowo), dziergam szaliki chevron ze stuprocentowej wełny. Kto by pomyślał. Szalik jest ciepły i lejący. Wdzięcznie owija się wokół Bubuliny.
W czasie podróżowania na kanapie, wszystkie moje myśli się ułożyły w porządku, stresy od bisiorów mniej więcej przeminęły, wyklarował się pomysł na sweter z ciemnozielonej merino. Tylko muszę wstać, wyciągnąć wzór i nabrać oczka na druty.
Dane techniczne, bo dawno nie było:
Włóczka: Magic Yarnart, 100% wełna
Druty: nr 5
Waga: 400 gram
Nabrać na druty 114 oczek i przez dwa metry przerabiać wzorem zygzakowym.
Dziękuję bardzo za odwiedziny i przemiłe komentarze. Dobrego dnia!
Bardzo zainteresowalas mnie ta ksiazka, uwielbiam takie podroznicze, ale z glebszymi przemysleniami dotyczacymi zycie. Piekne zdjecia zimowe, a chevronik ma fajne kolory:) Pozdrawiam z zimowego NJ.
OdpowiedzUsuńMyślałam kiedyś, że to jedna z tych książek celebryckich - bardzo się myliłam. Pan Kamiński naprawdę ma coś do opowiedzenia. :))
UsuńDziękuję i pozdrawiam!
A to morze zimowe to gdzie? Pięknie mi się kojarzy z moja Ustką.
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla ludzi, którzy podejmują takie wyzwania jak Marek Kamiński. Nie wiem czy bym potrafiła. Chyba nie.
Szal w przepięknych niezimowych kolorach, ale jakże ubarwiających obecną szarość. U mnie za oknem też szaro od wczoraj. Tylko temperatura trochę inna. Pozdrawiam ciepło:)))
Ale masz oko - to Ustka dziesięć lat temu. :)) Było -20 stopni i wiatr. Pięknie.
UsuńJa też podziwiam. No ale właśnie oni też mają ciężko i muszą się zmagać cały czas. W książce mnie wzruszyło zdjęcie Kamińskiego przy drogowskazie - 700 km do celu. I on cały uśmiechnięty, jakby to było siedem nie siedemset. :D
Mnie też podobają się te kolory, a włóczka czekała chyba trzy lata. No, widać do tego chevrona była przeznaczona. :))
O, książkę sąsiada przeczytałaś :-) I mnie to zdjęcie przed domem w kratkę z Ustką się skojarzyło - i słusznie, jak widzę w komentarzy powyżej. Chevron zachwycający :-)
OdpowiedzUsuńTo masz fajnego sąsiada. :)No proszę, takie małe fragmenciki Ustki, a jednak rozpoznawalne. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie! :))
UsuńMasz piękny szal a swetra jestem ciekawa bo sama w weekend mam zamiar zacząć czerwony:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję. Widziałam fajny wzór do niego - prosty fason, ścieg francuski, mam nadzieję, że wynik będzie jak zamiar. :))
UsuńPozdrawiam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzajko!!! Ja już nie mam kasy na książki i miejsca na nie!! Ja muszę remont przeprowadzić!! Na żubry po raz kolejny jechać muszę, a Ty mi tu takie fragmenta podsuwasz!!! Już zacząłem być zły (stosunkowo), ale dobra tę jeszcze kupię, a potem ... a potem pomyślę (stosunkowo) :))
OdpowiedzUsuńTo nie jest brak miejsca tylko brak kreatywności ;)) chociaż, kajam się teraz, kreatywność w tym temacie prowadzi do opłakanych skutków. Ja aktualnie likwiduję stado książek, które zagnieździly się za wersalką. :D
UsuńW czasie sprzedaży poprzedniego mieszkania wywiozłem kilka kartonów do bibliotek i co ... i znowu naprzybywało! Mnożą się, czy ki diabeł? :))
UsuńTeż mam takie podejrzenie. Profesor Janion przyrównała bibliotekę do lasu, a któż by się dziwił, że las się rozrasta? Tu puści pęd, tam kłącze i potem mamy. Dobrobyt. :)
UsuńTeż uwielbiam podróże z ksiażką w ręku i tylko , że ja podróżuję nie z kanapą, a z łóżkiem(w nim mi wygodniej się czyta).Szal zapowiada się na taki, co to od razu poprawia nastrój, bo takie dobrały sie kolory. Życzę udanych "podróży' i nie tylko na kanapie.
OdpowiedzUsuńJa też czytałam w łóżku, ale od niedawna tak mi się porobiło, że od razu spać mi się chce. :)
UsuńDziękuję, bardzo jest ciepły i fajnie się w nim czuję. Pozdrawiam serdecznie!
Bardzo ładne zdjęcia! Szalik śliczny. Oh...spoglądam na zdjęcie morza i mam ochotę tam jechać! Mam nadzieję że w tym roku będzie mi dane 🍀
OdpowiedzUsuń💁 odnowionaja.blogspot.com
Zapraszam Cię serdecznie na bloga swej Przyjaciółki Agnieszki , która chwyta piękne chwile w swój obiektyw , ale również pisze życiowe przesłania z serca dla drugiego człowieka .
Pozdrawiam serdecznie Sylwia 😊
Dziękuję!
UsuńZajrzę i pozdrawiam serdecznie. :)
Podróże nie muszą być dalekie, ja od jakiegoś czasu chodzę na bardzo długie spacery. A gdzie chodzę? Po mojej najbliższej okolicy i trochę dalej, po moim mieście, po dzielnicach, których do tej pory wcale nie znałam. I odkrywam niesamowite miejsca, urokliwe zakątki, kawiarenki, zabytki albo parki, o których bym nie wiedziała, jakbym nie ruszyła się z domu. *^v^* A "podróżować" z kimś, kto opisał swoje podróże też jest świetne! Dzięki lekturom możemy odwiedzić miejsca, do których pewnie nigdy byśmy nie dotarli, z różnych względów!
OdpowiedzUsuńKolory w szalu piękne, w sam raz na rozweselenie zimowych szaroburych poranków! ^^*~~
A propos akrylu, wiele lat temu kupiłam akrylowy płaszcz w H&M. Był piękny, ale jak przyszły mrozy (nawet te niewielkie), to pod spód musiałam zakładać dwa ciepłe swetry, taka to była szmatka... Ale twardo to robiłam, człowiek to jakiś taki głupawy bywa za młodu... *^w^* Teraz kupuję wełniany płaszcz albo puchową kurtkę, owijam się w alpakę i wełnę, i jest mi ciepło!
Zdjęcia znad morza świetne, drewniane pale wyglądają, jakby miały puchate buty z sierści alpaki! *^o^*
Też tak chodziłam jakiś czas temu! To jest bardzo przyjemne. Ale mieszkam w małym miasteczku, więc urokliwości nie było zbyt wiele. ;)
UsuńDalekie podróże też lubię. W ogóle, to mogłabym spędzać życie w podróży - uwielbiam ten moment, jak pociąg rusza - to uczucie wolności. :)
Dziękuję!
To prawda, ja też teraz doceniam naturalne surowce.
Hihi, mnie kojarzą się z murzyńskimi tancerkami w trawiastych spódniczkach. :))