niedziela, 13 maja 2018

Zakurzona rzeczywistość

"Istotą życia Ojca były książki. Ojciec czytał ciągle. Czytał przy jedzeniu, czytał w pociągu i w tramwaju, i na przystanku. Czytał po południu w fotelu, wieczorem w łóżku.
Najważniejsze obowiązki życia odwalał - można by powiedzieć - szybko, uczciwie i precyzyjnie, nie wkładając w to serca ani zapału. Odwalał je też cierpliwie, nigdy się nie buntując, ażeby kupić sobie prawo do zatracania się w książkach podczas godzin należących do niego."
Przyślę Panu list i klucz, Maria Pruszkowska

Długi, długi szereg obowiązków da się prawie bezboleśnie i prawie bez skutków ubocznych odwalić uczciwie albo na czas albo w lekkim poślizgu. Przypalone ziemniaki dają się zastąpić chlebem, opóźniony obiad kolacją, opóźniona kolacja herbatą, nieprzespaną noc kawą, tydzień nauki do bardzo ważnego egzaminu dniem bardzo intensywnej nauki, przejechany przystanek zdrowym spacerem.
Ale czasem przychodzi odwet i do mnie też przyszedł. Moja ulubiona praca, która charakteryzuje się drogą wśród kwitnących krzewów (jedynie w niektóre pory roku zabłoconych albo w zaspach), śpiewem ptaków zza oknem i ogólnym brakiem pośpiechu i nerwów, moja ulubiona praca nagle zbiesiła się i zasypała dokumentacją.
Nie było rady. Mąż w swojej dobroci (miał co prawda po drodze, ale zawsze) zawoził mnie do biura skoro świt i wywoził późną nocą. Z kalendarza znikły magicznie soboty, niedziele i inne ekstrawaganckie majówki. Porzucona na fotelu książka przykryła się kurzem. Robótka zastygła w połowie oczka, blog zastygł w połowie kwietnia, a lodówka zaczęła obfitować w schaby, boczki oraz liczne pęta wymyślnych kiełbas, jako że na męża spadły obowiązki aprowizacyjne, a mąż, jak to na ogół z mężami bywa, nie uznaje innego menu poza mięsnym, wszelkie warzywa i owoce traktując podejrzliwie i z pogardą.

Trochę trwało, zanim zostałam wypluta na brzeg normalności. Wyjrzałam za okno - był upał i wiosna, wytarłam książkę - była bardzo głęboko intelektualna i nagle poczułam, że w tym stanie ducha i wyplucia potrzebuję czegoś, co wrzuci mnie z powrotem w mój spokojny świat książek opartych o cukiernicę.


"Przyślę Panu list i klucz" Marii Pruszkowskiej jest właśnie idealną książką do takiego celu.
Lekko i z humorem opowiedziana historia rodziny w przedwojennej Warszawie. Jednak ta historia, ich obiady, szkoła, praca, podróże, wakacje, wszystko to jest na drugim planie, bowiem tak naprawdę liczą się przede wszystkim książki i to wokół książek wszystko się kręci.
Książki mieściły się w dwóch bibliotekach. W pierwszej o nazwie "Miesiąc Zatajony", oszklonej i zamkniętej na klucz kryły się skarby, czyli książki ukochane i czytane ciągle. W drugiej, nazwanej "Dary Księżycowe" znajdywały się książki przypadkowe, do których nikt nie miał zamiaru wracać (chociaż z mojego doświadczenia wiem, że nie ma co się zarzekać).

I tak powoli zaczęłam rozmyślać o moich Miesiącach Zatajonych i Księżycowych Darach, o Stefciach Rudeckich i panas Kmitasach, Liliach Wenedach i Balladynach i tak pomału wróciłam do rzeczywistości. Zajrzałam do koszyka z robótką, a tam ciągle jedwabny szaliczek, który mam nadzieję skończyć lada dzień i podarować pewnej Kasi. Szaliczek idealnie nadaje się na dalekie wakacyjne wypady i jeżeli będzie miał sesję zdjęciową w plażowych okolicznościach, nie omieszkam jej tu umieścić.
W koszyku znalazłam szary zaczątek jedwabno - wełniany. Po dłuższym namyśle okazał się być ażurowym sweterkiem, ale o nim w następnym odcinku.

Książkę zakładałam leciutką zakładką, żeby nie uszkodzić jej stareńkich kartek:



Biegnę jeszcze odpowiedzieć na komentarze, przepraszam za poślizg. :)
Dziękuję bardzo za nie i za odwiedziny i życzę Wam zaczytania, kwitnących akacji, bzów i wszystkiego wiosennego. Dobrego dnia!

20 komentarzy:

  1. Och, Czajko :)), "nagle, w ręku, gdzieś od dna kredensu" wróciły czarowne chwile z młodości..... chwile z TĄ książką :))!!! Nie mam jej, zaczytywana gdzieś przepadła, dzięki, że mi o niej przypomniałaś, może gdzieś w antykwariatach czy internetach uda mi się ją upolować :).
    Bardzo lubię Twój blog, czytam, milczę, serdecznie o Tobie myślę :).
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się cieszę, że wróciły. :)
      I cieszę się, że tu znajdujesz drobne przyjemności, taka świadomość nadaje sens blogowaniu. :)
      Pozdrawiam serdecznie!
      :)

      Usuń
  2. Czajko, to Ty sie w pracy zatracilas, a ja tu zagladam i zastanawiam sie gdzie nam przepadlas, musze koniecznie na allegro moze poszukac tej ksiazki, bo kiedys ja czytalam, cudny ten framgmencik, co przytoczylas. Pozdrawiam majowo i sciskam, no i czekam , co tam dalej bedziesz czytac i dlubac:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepadłam w elektrycznościach. :)
      Dzierganie nadrabiam ze zdwojoną energią. :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. To widzę, że tylko ja owej książki nie czytałam. I muszę to nadrobić, bo przytoczony fragment bardzo mnie urzekł.
    Ja również czekałam i czekałam na kolejne opowieści. Na całe szczęście zakończyłaś ciężki etap w pracy i mogę się zanurzyć w twoje piękne słowa. A piszesz magicznie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo miło! Tak, zakończyłam i szef obiecał, że już więcej takich ekscesów nie będzie. W każdym razie, na wszelki wypadek, czekam na urlop. :)
      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  4. Oj, nie czytałam. Wstyd trochę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, żadem wstyd najwyżej szkoda trochę. ;D

      Usuń
  5. Brakowało nam ciebie w tej wirtualnej przestrzeni. Ale jesteś "rozgrzeszona", bo takie rzeczy czasami się zdarzają. Za to teraz druciki będą śmigać w twoich rękach z prędkością światła. A książka jak zawsze z głebokim podtekstem, no i ta precyzyjnie dopasowana zakładka mówią nam, że wróciłaś... pozdrawiam i cieszę się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ta, tak. Bardzo się stęskniłam do drutów, czytania i do Was. :))
      dziękuję i pozdrawiam najserdeczniej!

      Usuń
  6. A ja się zastawiałem, co się z Tobą dzieje? Teraz już wiem, więc jest OK:) PS. Czajko, napisz, czy fotki dotarły, gdyż wysłałem po raz drugi, a do mnie nic nie wróciło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poza okazjonalnym niewolnictwem i ciężką pracą - nic na szczęście. :)
      Wojtku, w ogóle to mnie jest strasznie głupio, że narobiłam Ci tyle kłopotu. Dotarły do mnie dwa mejle z załącznikami - Czajka-1 i Czajka-2 i już więcej nic. :(
      Nie wiem, czy ja mam jakiś limit na koncie czy co. Jutro z samego rana sprawdzę jeszcze jedną opcję i napiszę do Ciebie w szczegółach.
      Dziękuję i jeszcze raz przepraszam za kłopot.

      Usuń
    2. Czajko, to żadan kłopot, tylko splendor dla mnie, że w ogóle chcesz moje zdjęcia. Sprawdź spokojnie i daj mi znać. Do 25.05 nie ruszamy się z Olsztyna, więc popróbujemy:)

      Usuń
    3. No i popróbowaliśmy. :D

      Usuń
  7. Taka wypluta i zasypana dokumentacją byłam na przełomie ubiegłego i tego roku, więc mniej więcej wiem, jak się czułaś i cieszę się, że to już za Tobą. Kolory szalika piękne, a książką mnie zaintrygowałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze że to chwilowe stany są. Można potem doceniać normalne warunki zapracowania. :)
      Dziękuję!

      Usuń
  8. Och, to na pewno jest książka z Zatajonego Miesiąca. Czytałam ją tylko dwa razy, niestety, a na "smutki i nieczyste sumienie" jest świetna.
    A ... i zgadzam się z Danonk - uwielbiam się zanurzać w Twoich pięknych słowach, podziwiam, jak pięknie piszesz o książkach.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dobrze że mamy wszyscy takie Zatajone Miesiące. :D
      Dziękuję bardzo! Pozdrawiam. :)

      Usuń
  9. A ja przez ostatni miesiąc mam czytelniczą blokadę... Książki stoją sobie w grzecznym słupku, a ja tylko popatruję na nie czasami, ale jakoś nie mam chęci po żadną sięgnąć, hm... Przeczytałam tylko nowość na temat kobiet w Japonii ale była przygnębiająca i tylko pogłębiła mój książkowy odwyk.
    Bardzo mi się podoba okładka Twojej lektury, i zawartość chyba też by mi się podobała, ciekawe czy jest może w mojej bibliotece?... *^v^*
    Dobrze, że znowu jesteś, bardzo lubię Cię czytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak bywa. Ja mam zawsze tak na zmianę okularów. Zawsze jak mało czytam, to znaczy, że czas do okulisty. No i poza tym w ogóle też mniej czytam niż dawniej, trudno. Nie trzeba się zmuszać, to ma być potrzeba i przyjemność. :)
      Dziękuję nad wyraz! Pozdrawiam. :)

      Usuń

Dziękuję za komentarz