Wiśniowy sad, Antoni Czechow
Siedziałam więc na tarasie jako ten rozmnożony letnik i piłam herbatę. Strasznie niedobrze robić takie długie przerwy w blogowaniu, bo potem od tej herbaty nie wiadomo co pisać i w jakiej kolei. Może najlepiej w takiej sytuacji zastosuję metodę obrazkową. Obrazki zresztą po latach kurzenia się na piramidach znowu wychodzą na prowadzanie w kulturze.
Na samym początku biegałam po galeriach i kupowałam rzeczy nad wyraz eleganckie
Zaraz potem zostałam teściową
A kiedy wypiłam miód i wino, pojechałam z naręczem ciast i tortów nad swój letniskowy potoczek.
Nad potoczkiem nie tylko jadłam torty, ale ubierałam się stosownie do upałów, jadłam zdrowo i lekko, patrzyłam na przechodzące owce
i kupiłam trochę książek, przy czym kupowanie w dzisiejszych czasach jest mniej emocjonujące, niż kupowanie pół wieku temu, kiedy to spacerując uliczką nadmorskiej miejscowości wypoczynkowej wyławiało się z tubylczych kiosków dziwne pozycje wydane przez dziwne wydawnictwa morskie albo spółdzielcze. Teraz prostymi kliknięciami przywozimy w najdziksze góry pełne niedźwiedzi i wilków sam kwiat wyrafinowanej epistolografii francuskiej.
Jak na góry przystało, miewałam różne zatrudnienia aktywne i zdrowe.
Zakładałam go zielonymi zakładkami - jedna aktualna, druga w obsadzie. Bo ja nigdy nie pamiętam, kto jest lokajem, a kto jest panem. Pamiętam tylko, że byłam letnikiem. Piłam herbatę na tarasie.
Wszystkim dziękuję za odwiedziny i przemiłe komentarze. Dobrego dnia! :)
PS. Stęskniłam się za Wami :))
Jakże się cieszę Czajko, że piszesz :), jesteś :)! Bo zaglądałam i czułam się jak Prosiaczek ;)) - tym bardziej nic nie było ;).
OdpowiedzUsuńGratulacje z powodu otrzymania tytułu Teściowej ;))), pantofelki Teściowej piękne :)!!!!
Barbara
Też się bardzo, bardzo cieszę! :))))
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję! Nowy etap. W pantofelkach nie dotrwałam do samej północy, ale dosyć długo i nawet nogi miałam całe mimo tańców. Ale szpileczki jednak - wyszłam z wprawy. :))
I ja gratuluję nabycia tytułu teściowej :) Niech się wam wszystkim dobrze wiedzie i układa w powiększonej rodzinie :)
OdpowiedzUsuńA bycie letnikiem- ach, jakie urokliwe!
Dziękuję, Olu, dziękuję! Właściwie to mogłabym być letnikiem cały czas. Może z takimi malutkimi obowiązkami. Nieprzesadnie uciążliwymi. :))
UsuńMam podobne przemyślenia w temacie bycia letnikiem;) Zwłaszcza w okresie letnim;)
UsuńPodoba mi się związek frazeologiczny "naręcze ciast", będę używać nagminnie! *^V^* Gratulacje dla młodej pary!!!
OdpowiedzUsuńPiękne wakacje miałaś! Stylowe i intelektualne, a i nie bezczynne, bo druty śmigały, popieram, popieram. *^o^*~~
Jaki to był przyjemny moment - marzyłam o nim, bo jednak wesele to lekki stresik jest. :))
UsuńDziękuję! Dziękuję! Tak, tak, dziergałam i czytałam całymi dniami. :))
Dzisiaj mój dzień zaczął się wyjątkowo udanie, bo odkryłam Twój post. Odetchnęłam z ulgą, że wszystko tak ładnie i prawidłowo u Ciebie się układa. Młodym życzę zachować te zauroczenie sobą na całe wspólne życie. Wiem z góry, że jesteś najwspanialszą Teściową i życzę, abyś zaprzestała dziergać swetry sobie, bo masz ich mnóstwo, a planowała robótki w maluśkich rozmiarach. A co do Czechowa, to dla mnie "Wiśniowy sad" , to daleko nie komedia. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, Honoratko. Na małe rozmiary też mam ogromne nadzieje. :D
UsuńU Czechowa to nigdy nie jest do końca komedia, chociaż on sam twierdził, że pisał lekko. Za bardzo to u niego prawdziwe jest. A prawdziwe życie nigdy komedią do końca nie jest. Pozdrawiam gorąco!
Ps. I też czekam na Twoje wpisy. :)
Przepiękne pantofelki i dekoracje niebieskie :) Moje gratulacje: dla Ciebie i dla Młodych.
OdpowiedzUsuńAle najbardziej chciałabym napisać: jak ja Ci zazdroszczę tych wakacji!!! Naprawdę. I szczerze. Przynajmniej mogę sobie spojrzeć z Twojego tarasu i przypomnieć owieczki zawalidrogi :) Dziękuję za relację i pozdrawiam ciepło.
Dziękuję bardzo!
UsuńWakacje to dobra rzecz. Muszą wystarczyć na cały rok właściwie. :) Pozdrawiam serdecznie!
Och jaki piekny chabrowy slub. Szczesliwej podrozy nowozencom zycze :)
OdpowiedzUsuńI tak dobrze ze wrocilas! Tesknilam. Teraz tez bym chciala w dzikie ostepy ale ja z klasyka angielska na przyklad. Albo z Wojna i pokojem.
Dziękuję, dziękuję!
UsuńZ angielską klasyką jestem przygotowana - właśnie niedawno kupiłam Samotnię. Do Wojny od dawna planuję wrócić. :))
Ja dla odmiany czytam książki o logistyce po angielsku 😁a wakacje zaczynam po niedzieli... remontem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:D
UsuńOmatko, to współczuję! Chyba że lubisz remonty, jeżeli nie, to myśl o stanie poremontowym. :))) Pozdrawiam.
Mialam nadzieje na wpis...i sie nadzieja ziscila. tez mi sie podoba narecze ciast - chetnie bym przygarnela...po ostatnim weselu wlasciwie nie zostalo nic, a co zostalo bylo pozarte przez gosci, ktorzy przyszli na poprawiny...gratuluje tesciowania, gratulacje dla Mlodej Pary, gratuluje letnikowania. ja balansuje na plocie jakby - ni emerytura ni letnikowanie. z tego niezdecydowania czasem nie robie w ogole NIC (badz NICZEGO). Tez niedobrze. a czytam naprzemiennie o ptakach, owadach i bakteriach......
OdpowiedzUsuń:))))To już nie będę wspominać, że ciasta były przepyszne, tak przepyszne, że się cieszyłam, że ja tak nie piekę, bo chybabym na produkty nie zdążyła zarabiać. I na coraz większe rozmiary garderoby. :))
UsuńDziękuję, dziękuję!
Czytanie o ptakach naprzemiennie dobre jest i pomaga na płoty. :))
Zagladalam tu i czekalam z niecierpliwoscia na Twoj kolejny wpis. Sporo u Ciebie dzieje sie u Ciebie i w zyciu i czytelniczo i robotkowo:) W takim pieknym miejscy dzierganie i czatenie musi byc niesamowita przyjemnoscia. Ciekawe lektury u Ciebi ei jak zwykle nietypowo i to jest piekne, i dlatego tesknilam za Toba. Pozdrwiam niesamowicie upalnie:)
OdpowiedzUsuńOj dużo, ale wydaje mi się, że wydajność robótkowa mi spadła. To prawda, uwielbiam tam siedzieć i co jakiś czas patrzeć znad robótki na potoczek albo na prześliczny ogródek. Gospodyni bardzo o niego dba. :))
UsuńDziękuję bardzo za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie!! :))
Gratulacje dla młodej pary, zostać teściową to chyba też bardzo ciekawy moment! ;) Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ciekawy i wymagający dużej ostrożności. ;))
UsuńPozdrawiam!
I ja się za Tobą i Twoim pisaniem stęskniłem - miło Cię znowu czytać :-)
OdpowiedzUsuń:D Pozdrawiam serdecznie!
UsuńTwoje wakacje to również mój ukochany sposób spędzania czasu wolnego. Może jedna mała różnica, za oknem lubię mieć wodę. Reszta się zgadza.
OdpowiedzUsuńGratuluję Młodym, Wam i życzę, abyście pamiętali długo te miłe chwile i aby to szczęście i radość z dnia śubu pozostała jak najdłużej:)))
Ja też lubię wodę!! Morze uwielbiam, bo to dla mnie kwintesencja wakacji. Mogłabym siedzieć i słuchać jak szumi całymi dniami. Ale mąż nie lubi i nie mogę go nakłonić.
Usuń:(( Że niby komary są i piasek.
Dziękuję!!!!