"Wasz czas jest ograniczony, więc nie marnujcie go, żyjąc cudzym życiem. Nie wpadajcie w pułapkę dogmatów, żyjąc poglądami innych ludzi. Nie pozwólcie, żeby hałas cudzych opinii zagłuszył wasz własny wewnętrzny głos. I najważniejsze – miejcie odwagę kierować się sercem i intuicją."
Steve Jobs, źródło: https://potencjalprzedsiebiorczosci.pl/steve-jobs-cytaty/
Kiedy już opanowałam brioszkę i mogłam słuchać, ale nie mogłam jeszcze oglądać seriali, odłączyłam się od seriali a podłączyłam się do odtwarzacza audiobooków. I to było bardzo dobre. Liczba przeczytanych książek wzrosła, liczba seriali zmalała, a wiadomo, że seriale niedobre są w dużych ilościach. Tym sposobem przeczytałam biografię Steve'a Jobsa napisaną przez Isaacsona Waltera.
Do napisania książki zmusił go tak naprawdę Jobs, wybrał go dlatego, że Walter był autorem biografii Franklina i Leonarda da Vinci. No i bardzo dobrze zrobił. Powstał trójwymiarowy, żywy i, wydaje się, obiektywny portret człowieka, który nie pytał ludzi czego potrzebują, ale po prostu to wymyślał (ponoć Ford odparł, że gdyby miał pytać ludzi, to musiałby wyprodukować szybszego konia, a nie samochód).
Nie wiem, czy to dobrze, bo nieraz chciałoby się po prostu zdjąć ten cały nadmiar i zgiełk, usiąść nad strumykiem i w niego popatrzeć, zamiast w Instagram, ale cofnąć się tego już chyba nie da.
Nie wiadomo też czy książka jest świetna, czy beznadziejna, ponieważ Jobs jej nie przeczytał i nie wyraził opinii, zupełnie jak nie Jobs. Bo Jobs zawsze miał opinię (zawsze zero-jedynkową) na temat wszystkiego czego produkowaniem się zajmował. Pracować dla niego pewnie było strasznie, bo nie był w ogóle dyplomatyczny. Ale gdy patrzę na toporne pudełko mojego peceta, cieszy mnie fakt, że gdzieś jest firma, w której inspiracją dla monitora były rosnące w ogrodzie Jobsa słoneczniki.
Jest więc dzieciństwo (bardzo pobieżnie), pierwszy Apple i wszystkie następujące po nim produkty, jest Pixar, jest praca, jest (dyskretnie) życie prywatne, są relacje z ludźmi, są wypowiedzi Jobsa i ludzi wokół niego. Bardzo pasjonujące 700 stron czy 97 rozdziałów audiobooka. Na fali książki powspominałam dzieje swojego komputeryzowania się (pierwszy komputer na uczelni był wielkości ogromnej szafy), obejrzałam jedną prezentację i jedną reklamę (tę z Wielkim Bratem) i film Pixara Wall-E. Bardzo śmieszną i wzruszającą historię o robocie Wall-E, jego ukochanej Sondzie i o ludziach, którzy już muszą tylko wciskać przyciski podpisane piwo albo basen a i tak wracają na ziemię, żeby uprawiać pizzę na roli. Czyli robienie jest ważne i bardzo dobrze.
Dzięki czemu skończyłam chustę z sowimi piórami. Jest tak śliczna i ciepła, że aż szkoda, że idzie lato. Chociaż nawet w lato bywają wieczory chłodne. Jest śliczna nawet nieblokowana, swoją drogą, na razie nie myślę, gdzie ja ją zablokuję, najlepiej byłoby dokupić jakiś pokój. Zdjęcie na razie w fotelu, bo nie wychodzę do ludzi jako że zakatarzona lekko jestem.
Jakoś prawdziwe kolory nie chcą się oddać, może jak już wyjdę w plener. Tymczasem jestem uwięziona w domu, na szczęście energia w miarę jest, głowa też, mogę więc czytać i produkować, czego i Wam życzę.
Dziękuję bardzo za odwiedziny i komentarze, dobrego dnia! :)
Bardzo lubię czytać biografie, zwłaszcza takie, z których wyłania się człowiek, a nie milion dat i nazwisk. Audiobooki to jest najlepszy wynalazek na świecie. Od ponad 10 lat ich słucham, choć początkowo tylko do biegania. Teraz sprzątanie, gotowanie, chodzenie, jazda samochodem stały się bardziej dla mnie przystępne i akceptowalne. Dzięki. nim moje czytelnictwo jest niezmiennie na całkiem wysokim ilościowo poziomie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak mało pokazałaś chustę, bo wygląda niesamowicie. Brioszka jest ciągle przede mną, więc się nią zachwycam, zwłaszcza tą dwukolorową.
Ja też właśnie od dawna lubię. Tu trochę nazwisk jest, ale nie martwiłam się, że czasem nie nadążam. Z audiobookami miałam kilka lat przerwy, przez te seriale, takie to było bez wysiłku i terapeutyczne. No ale za dużo terapii nie jest dobre i cieszę się, że wróciłam do słuchania.
UsuńChustę będę jeszcze fotografować, mam nadzieję że więcej uda się pokazać. To w miarę dobry wzór do nauki (z wyjątkiem tych czubków listków czyli redukcji pięciu oczek do jednego - na szczęście znalazłam metodę przekładania oczek i redukcji po jednym a nie na raz). Dobrze jest się orientować w oczkach, bo potrafi być niezły bałagan. Reszta to tylko przeciąganie włóczki:))
Pozdrawiam!
Pięknie Ci Czajko wyszło to przeciąganie��przed chwilą na ig pokazała Twoją chustę IK��
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:))
UsuńNo widziałam właśnie, bardzo miło. Napisała na stronie, żeby ją oznaczać, więc pierwszy raz kogoś oznaczałam na Instagramie i udało się. Pozdrawiam serdecznie ❤️
Te znaki zapytania to uśmiechy i brawa:)))
OdpowiedzUsuńTak, blog czasem nie rozumie uśmiechów:)
UsuńTa chusta jest chyba jedną z najpiękniejszych, jakie widziałam.
OdpowiedzUsuńJesteś mistrzynią.
Dziękuję, dziękuję. Też tak mi się podoba, że robię drugą :D
UsuńDoprawdy, napisać, że pięknie ci to wyszło, to nic nie napisać.
OdpowiedzUsuńMoniko kochana, gratuluję; klasa mistrzowska.
Buziaki.
Dziękuję, kochana Aniu!!! Praktyka czyni mistrza nawet z powolnego ucznia jak widać :D
UsuńCzajeczko, podzielam zdanie i zachwyt Ani - cudna chusta i na pewno będziesz w niej obłędnie wyglądać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Dziękuję, dziękuję!
UsuńChusta jest przepiękna, sama bym się taką otuliła. Audiobooków słuchałam podczas mojego półtorarocznego L4 - słuchałam haftując matematycznie kartki okolicznościowe. Teraz brakuje mi do nich cierpliwości, bo albo coś robię, albo słucham. Czy można cofnąć się do siedzenia nad strumykiem, zamiast przeglądać Instagram? Oczywiście, że można, bo wciąż mamy wybór, co robić. Poza tym, jeśli WP (tfu, tfu, tfu) pójdzie dalej na zachód, gospodarki padną i zostanie nam tylko strumyk, ale mam ogromną nadzieję, że do tego nie dojdzie. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Ja mentalnie przenoszę się nad strumyk i tak zamierzam wytrwać :)
UsuńPozdrawiam!