"W końcu kobieta musi odpocząć, pokołysać się w fotelu, odzyskać skupioną uwagę. Musi odmłodnieć, odzyskać energię."
Biegnąca z wilkami, Clarissa Pinkola Estés
Nie jestem pewna tego odmłodzenia, ale co do reszty, to jeszcze niecałe dwa miesiące i będę mogła się kołysać w fotelu. "Biegnącą z wilkami" czytałam dawno temu i chcę do niej wrócić, chociaż mam do niej nieco ambiwalentny stosunek, bo ja organicznie nie lubię psychologii. Psychologia u mnie siedzi w jednym worku z romantyzmem, Dziadami Mickiewicza zwłaszcza. Nie wiem z czego to wynika, odbieram jakieś zakłamanie, jakieś naciąganie, egzaltację no i po prostu nie lubię tych wszystkich jaźni i wewnętrznych mocy. Jednak pani Estés jest nie tylko psychologiem ale też antropologiem i pisała "Biegnącą z wilkami" ponad dwadzieścia lat. Przymknęłam oko na wycie i czekanie aż zbiegną się moje utracone instynkty, ale skupiłam się na konkretach, czyli na archetypach, mnóstwie przytoczonych baśni i opowieści oraz na własnoręcznym uszyciu czerwonych trzewiczków. Trzewiczki potraktowałam metaforycznie oczywiście i wymyśliłam, że w moim przypadku będzie to zeszyt głębokich i pięknych myśli, które oczywiście wypisuję z książek. Lubię do niego wracać czasem i przypominać sobie, jakie ładne rzeczy czytałam.
Ostatnio się trochę zaniedbałam, bo wiadomo - wszystko jest elektroniczne i wirtualne ale i tak zapisuję już drugi zeszyt. I mam zamiar się poprawić w czasie kołysania się w fotelu.
"Idź w las, idź w las. Jeśli nie wejdziesz do lasu, to nic ci się nie przydarzy i nigdy nie zaczniesz naprawdę żyć. Idź w las, idź w las."
"Podstawowy cel, jaki przyświecał mi podczas pisania, to udowodnienie, że wszystkie ludzkie istoty rodzą się z jakimś darem."
"Dla nas opowieść jest lekarstwem, które wzmacnia i pokazuje właściwą drogę każdemu człowiekowi i całym społecznościom."
Biegnąca z wilkami, Clarissa Pinkola Estés
Robię szarą wersję sowiej chusty z brioszką, planuję w co przerobić moje kilometrowe zapasy włóczkowe i rozmyślam nad swoim darem mając nadzieję, że uda mi się go rozpoznać, czego i Wam życzę.
Dziękuję bardzo za odwiedziny i przemiłe komentarze, dobrego dnia!
PS. Książkę zakładam prześliczną zakładką z naturą i latem, bo dobrze się zaopatrzyć w kolory na jesienne szarugi.
A ja próbowałam ją czytać i jakoś to nie moja bajka. Może za dużo tej antropologii? Nigdy jej nie lubiłam, może dlatego, że kiedyś zdawałam na antropologię kultury i mnie nie przyjęli i się na nich obraziłam.
OdpowiedzUsuńp.s. zaglądasz jeszcze do mnie?
Moja trochę też nie, ale sporo rzeczy ważnych. Ciekawe jakby to było, gdybyś została antropologiem. :)
UsuńPewnie mieszkała byś w Polsce.
Ps. No pewnie, to ja jestem ta Monika, która Ci wysłała e-mail i poleciła całą listę książek 🤣
Aaaaa! No to teraz już wszystko jasne, kto Ty zacz :) Antropologiem byłabym oczywiście świetnym, aczkolwiek miałam póżniej okazję spotkać dziekana wydziału i okazał się być okropnym bucem. I tak, Polska jest krajem cudownym dla antropologa. Dziękuję za polecajki książkowe, Hrabia się czyta :)
UsuńO, to dobrze że z tym dziekanem nie miałaś do czynienia. No i pewnie miałabyś inne Pimposzki, co jest nie do wyobrażenia. :)
UsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba
Wspaniały pomysł z zeszytem, też kiedyś miałam notesiki z różnymi mądrymi sentencjami... Zgadzam się z autorką książki co do lasu. Lubię "iść " w las, z konkretnym celem jak też i bez żadnego. Kiedy mkniemy samochodem drogą przez las i nie mamy czasu na postój, zawsze robi mi się smutno na sercu, że do niego wtedy nie wchodzę. A radość mi sprawiła twoja radosna zakładka, no i plany robótkowe też masz ambitne, życzę udanej realizacji. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTak, bardzo się cieszę, że go mam. :) Las też traktuję trochę merytorycznie, chociaż dosłowny też bardzo lubię. Coś w nim jest archetypowego.
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam serdecznie!
Paczaj Pani, do mnie też nie przemawia psychologia, jakoś całe życie obyłam się bez porad psychologów.
OdpowiedzUsuńAutorki nie czytałam.Emerytura ma swoje zalety,życzę rytmicznego bujania i nieśpiesznych chwil;)
Hanna
Coś widać w niej nie tak jest :D
UsuńDziękuję, dziękuję, już się nie mogę doczekać, jeszcze niecałe dwa miesiące :)
Czajko, jak to? Przecież to jasne i widoczne z daleka i od pierwszego czytania wiadomo jakim darem zostałaś obdarzona!
OdpowiedzUsuńPs.Nie wykluczam oczywiście istnienia innych talentów 🙂
Dziękuję Ci! :))))) I pozdrawiam serdecznie:)
UsuńŁadny charakter pisma, może nawet za ładny haha,książke znam ze słyszenia tylko,choć dawno temu mialam ją w rękach i nie zmusilam sie do przeczytania, chyba zbyt bełkotliwa dla mnie ,może na spokojnej emeryturze zajrzę, Justi
OdpowiedzUsuńHihi, dziękuję! Jak wcześniej pisałam, udało mi się na szereg rzeczy przymknąć oko. Natomiast nie przebrnęłam przez Żelaznego Jana, który jest całkiem psychologiczny:)
Usuń"Biegnącą..." czytałam kilka lat temu, chyba nawet nie tak po kolei, a z przeskokami wg potrzeb ;) Myślę nad powrotem do niej po tych latach, pewnie w innych okolicznościach życiowych spojrzę na nią innym okiem i inaczej odczytam może, ciekawe. Masz piękny charakter pisma!
OdpowiedzUsuńNo właśnie, przeskoki czasem tu dobrze zrobić. :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam!
"Biegnąca z wilkami" była moją lekturą w listopadzie ubiegłego roku - przez cały miesiąc czytałam tylko ją. Lekko nie było, ale warto było się pomęczyć. Może jeszcze kiedyś do niej wrócę. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńPS. Od kilku lat biorę udział w jednym z wyzwań czytelniczych - co miesiąc publikujemy listę przeczytanych w poprzednim miesiącu i pod moją ubiegłoroczną listą listopadową z jedną tylko pozycją pojawił się taki mniej więcej komentarz: "Książkę o takiej objętości to ja w jeden wieczór łykam". Powodzenia z "Biegnącą...", pomyślałam, pozostawiając komentarz bez odpowiedzi.
Ech, czytanie to nie wyścigi, w ogóle się tym nie przejmuję i nigdy nie przejmowałam. Teraz od ponad miesiąca czytam jedną książkę i co z tego? Taki czas i taka książka. Delektujmy się, łykanie na czas zostawmy innym. 😀
UsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie!
Kiedyś, gdy jeszcze chciało mi się pisać blog (od jakiegoś czasu wrzucam tam tylko raporty czytelnicze do wspomnianego wyzwania, polegającego na sumowaniu stron przeczytanych książek, tak by w roku wyszło ich wymagane minimum, czyli 3650), opublikowałam swoje przemyślenia co do niektórych wyzwań czytelniczych i... organizatorka mnie zablokowała :-DDD
UsuńNo cóż, blogi chyba są niemodne już. :)
UsuńLudzie są dziwni, jak to napisała kiedyś Musierowicz. Swoją drogą, ciekawe ile ja teraz czytam stron dziennie, ale obawiam się, że niewiele. :D