"- Czy dużo masz obrazów tam u siebie na górze? - zapytał.
- Kilka tysięcy - odpowiedział Karlsson. - Sam je maluję w wolnych chwilach. Mnóstwo małych kogucików i ptaszków, i innych ładnych rzeczy. Jestem najlepszym malarzem kogutów i ptaszków. Jestem najlepszym malarzem kogutów i ptaszków na świecie - oświadczył Karlsson, lądując eleganckim łukiem tuż obok Braciszka."
Karlsson z Dachu, Astrid Lindgren
Chyba nigdy żaden bohater literacki nie irytował mnie tak bardzo, jak ten mały tłuściutki Karlsson. Najlepszy we wszystkim, w swoich latach też, objadał grzecznego Braciszka z czekolady, kwaskowatych cukierków i irysków, zostawiał klopsiki na wieży z klocków i doprowadzał maszyny parowe do wybuchu. Zawsze też miał stosowne wyjaśnienia i logiczne acz przewrotne argumenty. Jego skłonność do żarcików zawsze źle kończyła się dla innych, bo przecież nigdy nie dla niego - najlepszego Karlssona na świecie. Tak sobie myślę, że zawsze byłam Braciszkiem, czasem jednak przychodzi pokusa porzucić grzeczne wykańczanie chusty w sowie pióra i poczuć się najlepszym malarzem żakardów. Nawyciągałam więc wełny islandzkiej po sprutych noszonych i nienoszonych czapkach, nabrałam na druty i policzyłam ile mam oczek oraz ile w nich zmieści mi się norweskich wzorów. Nic na razie nie wybuchło, chociaż sweter wygląda niezbyt efektownie. I gryzie, bo to Lopi, wiadomo. No ale cóż, kiedy jest się chwilowo Karlssonem, racjonalne argumenty nie działają. Najwyżej się spruje, trudno. Zwykła rzecz, którą nikt nie powinien się kłopotać, jakby powiedział najlepszy specjalista od maszyn parowych.
Latem minionym też mnie napadła pokusa, ale już bardziej racjonalna - nabrałam chęci na wydzierganie kremowego topu z bawełny, kupiłam więc wzór (bo ja bez wzoru umiem tylko kiedy czuję się Karlssonem, czyli rzadko) i zrobiłam w trzy tygodnie. Bo to ażur dwustronny był. Wyszło ładnie i niegryząco.
Teraz chodzę sobie kolorową drogą do pracy
zamierzam nauczyć się wyrabiać piękne skarpetki i zgodny z tym zamiarem dostałam prezent urodzinowy
Nie mam pojęcia dlaczego, ale nigdy nie miałam styczności z owym Karlssonem, ani nawet nie wiedziałam, że taka książka istnieje. Hmmm... Lopi, jak to Lopi gryzie. Ja mam sweter z Plotulopi i podgryza mnie, ale wytrzymuję i nie mam ochoty go zdejmować. Nawet lubię czuć na sobie tę szorstkość. Teraz będę robić z Lopi sweter mężowi i nie wiem, jak to zniesie. Biały top jest bardzo ładny, pełen uroku. Bardzo do Ciebie pasuje:))))
OdpowiedzUsuńTak bywa, ale jak teraz na to patrzę, to fajne są w niej wzorce zachowań. No i kwaskowe cukierki oraz iryski robiły na mnie wrażenie:)
UsuńHm, ja wiem że się nie przyzwyczaję. Czemu tak wskoczył bez kolejki, może przez to straszenie chłodem i zimą.
Dziękuję bardzo - to śliczny wzór. Pozdrawiam serdecznie!
Razem z Karlssonem zaintrygowałaś mnie tym swoim przyszłym obrazem żakardowym na swetrze, jestem ciekawa wyniku. Widzę, że nawet skarpety żakardowe są w twoich planach. Top do ciebie ładnie przylgnął, na pewno z przyjemnej bawełny go udziergałaś. Ładne plany, życzę ich godnej realizacji. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZ żakardami to jest tak, że albo wzory są darmowe, ale mi nie odpowiadają, albo mi się podobają a są płatne. Postanowiłam coś wpasować z książek, których mam kilka.
UsuńTe płatne wzory zresztą w większości są z książek właśnie.
Dziękuję bardzo, top bardzo bardzo milutki. Pozdrawiam serdecznie i czekam na post u Ciebie:)
Karlsson z dachu to w Czechach Karkulin ze strzechy :) też mnie irytował
OdpowiedzUsuńPo czesku to zawsze ładnie jest:)
UsuńAle tak sobie pomyślałam, że jednak Braciszek dobrze się z nim bawił.
Top bardzo elegancki, a Karlssona znam tylko ze słyszenia. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Kolega z pracy nawet myślał, że szkolenie mam prowadzić, bo też mu się wydał odświętny ten top. :D
UsuńPozdrawiam gorąco!
Piękna bluzeczka Czajko wyszła, do twarzy Ci w niej. Buziaki
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo 🥰🥰 uściski!
UsuńCiekawam bardzo jak wyjdzie gryzący sweter. Zawsze możesz mu zrobić podszewkę z satyny. Karlssona pamiętam tylko w postaci tytułu z półki szkolnej biblioteki.
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa, na razie czeka na żakard a ten muszę rozrysować - żmudne dopasowywanie w Excelu. :)
UsuńO, satyna to dobry pomysł, chociaż to lopi, islandzka wełna, nie wiem czy się nie przewierci 🤣