"Nie trzeba myśleć w tych kategoriach, czy niepamięć jest losem czy nie jest, trzeba myśleć inaczej, co Bergman właśnie zapisał: ludzie zewsząd znosili kamienie, kiedy budowano katedry, i nie trzeba nic więcej robić, tylko przynieść swój kamyk na jakie miejsce - to bez znaczenia."
Trzy tłumaczki, Krzysztof Umiński
Trzy szkice o trzech tłumaczkach, trochę mi było wszystkiego mało, nabrałam tylko chęci na przeczytanie ich przekładów. Dziennik braci Goncourt czeka już tyle lat na półce (Joanna Guze), może coś Durrella albo Jane Austen (Anna Przedpełska-Trzeciakowska) albo Władcę Pierścieni (Maria Skibniewska) w końcu. Zaraz, gdzie ja mam Dziennik? Chyba w okolicach starożytności, nie wiem czemu, widocznie ustawiałam go w nowym regale na koniec i nie miałam siły wszystkiego przestawiać, więc został. Zaraz, zaraz, a czy Samotnia też tłumaczona przez Przedpełską? Tylko gdzie stoi, chyba za kucharskimi. Dlaczego Czechowa mam obok książek z przepisami? I w dodatku pomieszanego ze starożytnością? Omatko, czyli starożytność mam w dwóch regałach ustawionych przy przeciwległych ścianach! Czemu? Pewnie po remoncie naznosiłam całą w moim mniemaniu starożytność, a za dwa dni znalazłam kolejną i już nie miałam siły wszystkiego przestawiać. O, jaki ładny Pauzaniasz, może by tak go zacząć w końcu? "Trakowie twierdzą, że słowiki, które mają swe gniazda na grobie Orfeusza, śpiewają głośniej i z większą słodyczą niż inne."
Co to ja robię na podłodze z górą powyciąganych książek? Ach tak, piszę bloga. Już naprawdę chciałabym siedzieć w fotelu i pięć godzin dziennie czytać sobie zamiast dziesięć godzin być zajętą pracą elektryczną. Nawet jeżeli jest w miarę sympatyczna.
Natomiast w kwestii znoszenia kamyków, nikt nie buduje w Zgierzu katedry, więc skończyłam chustę szarą w sowie pióra.
Chusta jest lekka, bardzo ciepła i bardzo duża, mogę się poowijać swobodnie, najlepiej jednak na czymś śliskim, bo nieco obłazi, Delight tak ma. Robiłam na drutach 3,75. Gdybym kiedyś zaczęła kolejną, to może spróbowałabym na mniejszych, na przykład nr 3. Na razie jednak nie grozi, bo zabrałam się za skarpetkowe nauki. Jestem tuż za palcami, więc dużych przemyśleń nie mam.
Tylko tyle, że wybrałam sobie śliczny wzór w warkoczyki. Ze skarpetkami mam od dawna problem, bo po co mi śliczne warkoczyki, które i tak na ogół schowane są w butach? No ale, w sumie, kto mi zabroni. Mogę przecież siedzieć sobie na kanapie, skrzyżować stopy w ślicznych skarpetkach i czytać Pauzaniasza. Pięta nie wiem jaka będzie, jeszcze do niej daleko, druty nr 2, wolno się dzieje.
Poza kamykami mam kolorowo w drodze do pracy oraz słodko, bo październik to miesiąc w urodziny bogaty.
Dziękuję bardzo za odwiedziny i przemiłe komentarze, dobrego dnia!
Przepiękna ta chusta!!! I widoki również piękne, ale nie aż tak jak chusta ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!! Mogę spokojnie czekać na zimę :)
UsuńCzajeczko piękną chustę sobie zrobiłaś - podziwiam ogromnie :) Buziaki
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu! Uściski :)
UsuńA ja się ciągle boję brioszki. Nie wiem dlaczego, choć bardzo mi się podoba jej efekt. Piękna ta twoja chusta, bardzo bardzo. Uwielbiam taką kolorową, słoneczną jesień. Gorzej mi z nią, kiedy codziennie walczę z mnóstwem liści zalegającymi w moim ogrodzie. ale i tak jest pięknie:)
OdpowiedzUsuńNWiem, brioszka nie wybacza błędów. Mój pierwszy dwukolorowy otulacz sprzed kilku lat jest do sprucia - nigdy w nim nie chodziłam. Najlepiej byłoby chyba z kimś na żywo zacząć, bo ja oglądałam filmiki Intensywnie Kreatywnej, ale jednak filmiki to nie to samo. Filmik nie powie Ci, gdzie robisz błąd. :)
UsuńTeraz aż się sama dziwię, jak bardzo byłam zagubiona - to w końcu tylko oczka prawe i lewe oraz prawe i lewe z narzutem. Nic strasznego. :)
Dziękuję bardzo! Ja nie mam liści do grabienia - plusy braku ogrodu. ;) Chociaż czytałam, że dobrze zostawiać liście dla owadów i dla użyźnienia :D
Pozdrawiam!
Jakie to prawdziwe o tych regałach i zagubionych książkach "wiem przecież, że mam i gdzieś jest, ale gdzie?". Skarpetki w śliczne warkoczyki nie do butów tylko do podziwiania podczas czytania to świetny pomysł. Przecież najważniejsza jest radość dziergania i nie mniejsza podziwiania, gdy ogrzewają stopy w jesienny wieczór. A jesień lubię najbardziej w całym roku i też nie mam liści do grabienia, te z balkonu (trzy spore winobluszcze) zabrał wiatr, zanim zdążyłam je sprzątnąć. Jak u Miry Kubasińskiej, lubisz? Pozdrowionka <3 https://www.youtube.com/watch?v=g5waaSznBuo
OdpowiedzUsuńA chusta przepiękna jest. <3
UsuńU mnie to jeszcze gorzej, bo po dwukrotnej wizycie antykwariusza, nie do końca wiem czy ten tytuł mam, czy sprzedałam! Sprzedałam dużo :(
UsuńMity nie znam - zajrzę. Buziaczki
I dziękuję! 😘
UsuńI ja dziękuję. :) <3 Aktualnie jestem w trakcie "krytycznego" przeglądu swojego księgozbioru i, podobnie jak Ty, nie do końca wiem, co i gdzie mam... Ale wierzę, że i u Ciebie, i u mnie to stan przejściowy. I ogarnę to, kiedyś. :) Buziaczki
UsuńTak, stan przejściowy, marzę o czasach, kiedy wszystkie książki będą miały już swoje niezmienne miejsce. Tak może byłoby już dawno, ale za dużo kupowałam. Chociaż z drugiej strony skąd wtedy wiedziałabym czy nie przepada mi jakiś super ważny tytuł? :)
UsuńPiękna chusta.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
UsuńCzajko to jest poprostu przepiękna chusta. Podziwiam za kunszt i cierpliwość ❤️
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Nie chcę być fałszywie skromna, bo się nadłubałam szczerze, ale fajnie wygląda jak wzór się zgra z włóczką. :)
UsuńO jakie to szczęście, że nie czuję potrzeby gromadzenia książek! Nad tymi, które mam, bo chciałam je mieć, albo dostałam, na szczęście panuję. Chusta jest przepiękna i sama bym się chętnie taką otuliła, zwłaszcza że w pracy w tryb oszczędności weszliśmy i dogrzewać się nie wolno. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńOj tak, gromadzenie minusy swoje też ma. :) Dziękuję bardzo - u nas w biurze też tryb oszczędzania, ale dogrzewać się w razie czego możemy. Bez przesady oczywiście ;) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńKiedyś nawet próbowaliśmy skatalogować posiadane książki, ale tak i nie dokończyliśmy tego, jak i wiele innych spraw w życiu...A brioszka jest przecudna, na pewno zdjęcie nie przekazuje tego prawdziwego uroku, najlepiej chyba spisałby się w tej sytuacji hologram chusty. Niech cię wiernie ogrzewa w czasach oszczędzania energii. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa miałam raz spisane książki, ale wtedy bardzo dużo kupowałam i stan się bardzo zmieniał. A w spisywaniu pomogła mi metoda - robiłam zdjęcia półce, a potem już na siedząco przy komputerze spisywałam tytuły. Nie było wtedy jednak roku wydania ani innych danych. Mnie się marzy doprowadzenie do końca pogrupowanie ich - na razie mam w jednym miejscu jedynie książki kucharskie i dla dzieci. :)
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam gorąco!
Ta anonimową jestem ja- Hnorata
OdpowiedzUsuń:)
UsuńAleż piękna ta chusta, a jaka wielka!
OdpowiedzUsuńOch, jak ja bym już poszła na emeryturę, by móc realizować dziewiarskie plany. Cóż, na każdego przyjdzie jego kolej, jak mawiał pewien robot kolejkowy. W każdym razie ja mam trochę dalej, niż Ty :( .
Rozbawiłaś mnie tą relacją z poszukiwania i odnajdywania książek, czuję się przy tym trochę jakbym buszowała po Twojej bibliotece :)
Co takiego jest w książce o robótkach, że dzierganie wraz z nią to jakby uroczystość w porównaniu z odtwarzaniem wzoru z internetu, nawet kupionego! Książka to książka. Pięknej jesieni :)
Dziękuję bardzo! Ja właśnie takie skrajności - albo małą bardzo robię albo wielką. :)
UsuńBo najlepiej byłoby chodzić na emeryturę w młodości :)
Tak, tak, właśnie - uroczystość! Teraz te książki są tak pięknie wydane, że przyjemnie nawet je przeglądać. Wszystkiego dobrego, pozdrawiam!