niedziela, 17 marca 2019

Oko w nałogu

"Uświadom sobie, że zostajesz wysłany do prowincji Achai, do tej prawdziwej, właściwej Grecji, w której - jak to się ogólnie przyjmuje - miała swoje początki kultura, literatura, nawet płody ziemi; uświadom sobie, że zostajesz wysłany w tym celu, ażeby zaprowadzić ład wśród państw wolnych, to znaczy do ludzi, którzy są prawdziwymi ludźmi, do ludzi, którzy są jak najbardziej wolni, którzy zachowali prawa natury dzięki swoim zaletom, zasługom, życzliwości, dzięki temu, iż przestrzegają przymierzy i wreszcie - dzięki pobożności!"

"Kiepski to sposób rządzenia, kiedy władza doświadcza swojej mocy znieważając drugich, źle, jeżeli stara się pozyskać sobie drugich szerząc postrach; jeżeli chcesz coś osiągnąć, to o wiele większe znaczenie ma okazywana życzliwość, aniżeli szerzony postrach. Lęk bowiem przemija z chwilą, kiedy odchodzisz, miłość - pozostaje, i tak jak lęk przeradza się w nienawiść do ciebie, tak życzliwość w szacunek."
Pliniusz Młodszy, Listy

Takich rad udzielał Pliniusz młodemu zarządcy, no taki zaborca, to nawet przyjemny jest. Sam Pliniusz, zarządzając Bitynią, budował ludziom nowoczesne termy do kąpania, zasypywał śmierdzące rzeczki, przekopywał szlaki spławne, doprowadzał wodę źródlaną nowymi akweduktami, dbał o gimnazja i publiczne pieniądze. Walczył też z zabobonami.

"...wielu bowiem ludzi w różnym wieku, różnego stanu, obojga płci jest i nadal będzie narażonych na to niebezpieczeństwo. I nie tylko miasta, ale wsie, i wioski opanował ten zabobon jak zaraza.
Zdaje mi się, że można ją zahamować i z niej wyleczyć."

Zabobonem tym oczywiście było młode chrześcijaństwo, którego Rzymianie obawali się jako nowego stowarzyszenia, tak samo jak się bali stowarzyszenia strażaków. No cóż, nikt, nawet zaborca, nie jest jednak doskonały.

Ja tymczasem zajmuję się zupełnie nie zarządzaniem, ale czystymi przyjemnościami. W pobliskim mieście Łodzi otworzyło się bowiem miejsce pokus i uzależnień. Co miałam zrobić? Poleciałam w sobotę w samo oko nałogu.



Były zdjęcia, ciasteczka i mandarynki, a potem piłam pyszną kawę u przyjaciółki i podziwiałam nowe nabytki (no święty przecież nawet by uległ i zakupił na takie widoki). Nabytków było niewiele, zabrałam się do domu zwykłą taksówką, nie tirem, więc nawet nie mam za dużych wyrzutów sumienia.

W domowych pieleszach koszyczkowa serwetka rozwijała się systematycznie i dosyć szybko, nauczyłam się słupków potrójnych, pikotków i oczek ścisłych i bardzo jestem ze swojej nowej wiedzy zadowolona i dumna.





Pozostaje mi tylko starożytnymi sposobami nagotować krochmalu i ją zablokować. No i zabrać się za kolejną szydełkową robótkę, czyli chustę wirus.


W oryginale żółty nie jest żółty, ale limonkowy. I w takich limonkowych nadziejach i planach pozostaję z sympatią i szacunkiem. Dziękuję za wasze odwiedziny i przemiłe komentarze - dobrego dnia! :)

17 komentarzy:

  1. A na jakiej ulicy jest ten sklep i jakie tam są ceny? Jestem czasami w Łodzi to może wpadnę tam:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zielona 43. Ceny to nie wiem, bo byłam w amoku. Widzę teraz, że jak w necie mniej więcej. :D
      Spotkania za to będą chyba regularnie. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. A coz to za sliczny baran pod serwetka? :)
    Chusta Wirus jest rzeczywiscie zarazliwa, juz nie dolicze sie znajomych dziewiarek, ktore ja zrobly. Ja se tez skusilam, pomimo, ze szydelka nie lubie!
    Tego Pliniusza bym poczytala, gdyby nie problemy oczne, ale moze kiedys ...
    Pozdrawiam z zadeszczonej wioski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moja Bubulina modelka z Zakopanego. Zawsze się wkręci. :D
      Tak, wirus w modzie. Na razie robię z filmikiem.
      Też muszę do okulisty :((
      Pozdrawiam!!

      Usuń
  3. Ale cię szybko szydełko zaczepiło, skoro już w planach masz podejście do wirusa.Kiedyś nawet ją sobie wydziergałam, ale nicie były za grube i chusta zbyt sztywna i z radościa pozbyłam się jej komuś oddając Każda wyprawa do pasmanterii to Wielka Radość, już nawet od samego patrzenia. Pozdrawiam i życzę udanego złapania wirusa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nie spodziewałam się, że tak się polubimy. Moja na razie wychodzi raczej lejąca i dziurawa. Robię z Primavera. Pozdrawiam serdecznie!!

      Usuń
  4. Co trzy tygodnie chodzę sobie zrobić paznokcie. W tym samym miejscu jest sklep Spotlight z wieloma akcesoriami do domu, a przede wszystkim z olbrzymim działem do wszelakiego handcraftu. Oznacza to, że są tam również włóczki. Może nie najbardziej miękkie i wymyślne, ale za każdym razem po pazurach biegnę do owego sklepu i z radością na ustach wynoszę całkiem fajne łupy.
    Więc rozumiem twoją radość z odwiedzin krainy włóczki.
    Widzę, że złapałaś bakcyla szydełkowego. I dobrze, bo powstała śliczna serwetka, a chusta czeka w poczekalni.
    Pozdrawiam bardzo słonecznie i nawet bez smogu:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz wielkie pokusy. W dodatku takie łączenie przyjemnego z przyjemnym jest fajne. :)
      Do szydełka podchodziłam jak pies do jeża, a teraz nie mogę się oderwać i nawet pogodziłam się z tym jednym oczkiem. 😀

      Usuń
  5. A mi się oczy zaświeciły do tych włóczek :-) I aż trudno mi uwierzyć, że to napisałam :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. I po cośmy (tzn. barbarzyńcy) tę Grecję zlikwidowali? Byłoby tak fajnie:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno, chociaż jest małe ryzyko, ze byśmy do dziś z kołtunem siedzieli nad Wisłą. ;))

      Usuń
    2. Ja siedziałbym nad Biebrzą:)

      Usuń
    3. No ale bez persa i porcelany :D

      Usuń
  7. Zdarza ci się pożyczyć komuś książkę pocztą? Przeczytałabym tego Pliniusza, ale u nas w buszu... Nie ma takich pozycji w bibliotece ( chociaż po sprawiedliwości, nie sprawdzałam ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarza mi się. Na Pliniusza zapisała się koleżanka, ale jak do mnie wróci, to nie ma sprawy. Będę pamiętać. :)

      Usuń
    2. O jak miło! Z góry dziękuję.

      Usuń

Dziękuję za komentarz