Ponieważ oczywiście czytać wtedy nie umiałam, był on ilustrowany, klarowny i z dodatkowymi objaśnieniami.
List właściwie na zawsze związał się w mojej świadomości z wakacjami, ponieważ jako nauczycielskie dziecko, jeździłam z mamą na różne kolonie w góry i nad morze. Tata zostawał w domu z powodów służbowych i kiedy już ususzył prawie wszystkie kwiatki, oblał parkiet butelką atramentu i zapełnił zlew stosem talerzy (wszystko mam udokumentowane na piśmie), siadał przy stole i pisał do mnie listy pełne bajek, zagadek i żartów.
Z kolei moja najlepsza ciocia, która nie czuła się zbyt pewnie w rysowaniu, pisała do mnie listy z wyklejankami:
Miałam naprawdę szczęście i do dziś wzruszają mnie szczerze te dowody miłości, humoru, troski i ciepła. Oczywiście i ja też pisałam w odpowiedzi, w ogromnych trudach ortograficznych (konia z rzędem, kto na pierwszy rzut oka zidentyfikuje śadkę) oraz pracowicie kolorując kopertę.
A potem, kiedy już dorosłam, kiedy moje lalki nie wisiały już na ścianie, a koleżanki nie bawiły się w piaskownicy czekając na mój powrót z wakacji, więc potem też pisałam dużo listów. Odręcznych, drukowanych, ilustrowanych aż w końcu elektronicznych. I te ostatnie też mają swój urok, chociaż są bez koperty i bez znaczka.
Tak dobrze, że jest list - przesłane pozdrowienie, myśl, przygoda. Zatrzymuje ułamki chwil i pozwala się potem bawić w powroty do przeszłości.
Lubię czytać listy do siebie i listy nie do siebie. Uwielbiam zwłaszcza "Listy do brata" van Gogha - ilustrowane zupełnie jak moje. I nie mam już co napisać - Monika. :)
PS. Ponieważ nawet w maratonie jest środa z Maknetą i z czytaniem. więc oczywiście dziergam i czytam:
Szare będzie w liście, a brązowe jest o sztuce. Sztuka jest nowoczesna, Picasso raz maluje kurę z kurczątkami, raz prostokąty z zębami, a jabłka są zawsze kanciaste.
Dziękuję za wizyty i komentarze, miłego dnia! :)
Pozostała Ci piękna pamiątka z dzieciństwa. Aż zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńOsobiście też lubię pisać i czytać listy, chociaż ostatnio mało kto chce je do mnie pisać.
Pozdrawiam serdecznie
Ten wieczny brak czasu. Kiedy sobie pomyślę o dawnych czasach, kiedy nie było telewizorów, internetu to trochę mi żal. Ale mamy teraz blogi, maile. Cóż, świat się zmienia, to nieuniknione. Szkoda, ale nie ma rady. :)
UsuńPozdrawiam!
Teraz już wiem skąd u ciebie taka umiejętność pisania, pięknego pisania. Trochę ci zazdroszczę takich wspomnień:)
OdpowiedzUsuńCzajko droga, rozczulił mnie Twój list do cioci, a zwłaszcza wyznanie, że w szkole są miłe pomieszczenia:) Ja teraz postaram się spojrzeć życzliwszym okiem na pomieszczenia w mojej szkole. Twój tata pięknie rysował. Ty jako rycerz walczący ze smokiem jesteś bardzo do siebie podobna:)
OdpowiedzUsuńTak sobie pomyślałam, że jednak człowiek (a może dzieci zwłaszcza) w jakiś sposób jednak sam tworzy rzeczywistość. A ja miałam od dziecka przymus szukania jasnych stron świata, jak widać w tych olejnych szkolnych ścianach. :)
UsuńDzięki. :))
Zazdroszczę Ci, że te listy Ci pozostały... piękne są ;) Już wiadomo po kim masz talent artystyczny ;)
OdpowiedzUsuńCudem przetrwały, też się cieszę. :)))
UsuńAle Twoj tata slicznie rysuje i z pomyslem. Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńDziękuję! Zawsze był dla mnie niedoścignionym wzorem pod względem. Pozdrawiam!
UsuńBardzo miło się czyta takie listy z dzieciństwa - zarówno te pisane do nas, jak i przez nas. Listy od taty rewelacyjne. Z rozszyfrowaniem śadki kłopotu nie miałam, gdyż moja Siostrzenica, siedmioletnia pierwszoklasistka, pisze podobnie (rozszyfruj 'rpko boć psz mie" - jej dedykacja dla mnie sprzed dwóch lat). Nie wiem, co to będzie to szare, ale już mi się podoba.
OdpowiedzUsuń