Siedliska czekały na swoją kolej prawie dwadzieścia lat, są grube, czytałam ponad miesiąc, ale nie spieszyłam się. Księżna Matylda Sapieha (z d. Windisch-Graetz) żyła 95 lat, przeżyła zabory, dwie wojny światowe, spisała wspomnienia dla swoich wnucząt, przy takiej lekturze nie potrzeba się spieszyć.
Pomijając szeroką panoramę polityczną, obyczaje, wydarzenia, dla mnie szczególnie ciekawe było spojrzenie z drugiej strony, czyli po pierwsze spojrzenie Austriaczki, która wyszła za mąż za Polaka w trakcie trwania zaborów, po drugie spojrzenie księżnej, która miała pod swoim władaniem ziemie pewną liczbę chłopów. Niedawno przeczytałam "Pańszczyznę", więc byłam ciekawa, jak gnębienie i ucisk chłopów wygląda w relacji ziemiańskiej. Można powiedzieć, że wygląda interesująco.
Same wspomnienia również bardzo, bardzo interesujące, można się pogrążyć w tamte czasy, zamyślić nad losem, bo szczęścia, nieszczęścia wszyscy doświadczają niezależnie od pozycji i pochodzenia. Przemijanie tylu ludzi i miejsc no i ta straszna rzecz. Wojna.
Do wspomnień dołączone zostało kilka listów księcia Pawła Sapiehy:
"Mama grała przed kilku dniami Prélude Chopina, ja u siebie siedziałem, czytałem (to rzadkość ogromna) i uderzyło mnie, że muzyka ta, tak powolna, stateczna, zupełnie robi wrażenie gawędy przy kominku: on z cybuchem długim, ona w czepeczku białym z falbanką udającą koronkę, w samym środku głowy już siwe włosy równiutko rozdzielone, gładziutko na dwie strony zaczesane, z robótką w ręku, a na trzeciego sąsiad z tabakierką w lewym ręku, wszyscy na fotelach - gaworzą. Zaczęto od pogody , jesiennej, raczej mglistej, dziś właśnie raczej niemiłej, a potem o zbiorach kartofelek była mowa, o gumiennym, co zbił trochę fornala Jaśka, no i o księdzu proboszczu chwilę, co się spóźnia na taroka(...)
Takich gawęd i rozmów, przy kominku, w dzień jesienny pod wieczór, z panem sąsiadem, czekając na taroka z proboszczem, dziś już nie ma. Czy szkoda? I tak i nie!"
My i nasze Siedliska, Matylda z Windisch - Graetzów Sapieżyna
szkoda że nie więcej, bo pisał bardzo ciekawie i z werwą i kilkanaście wierszy Matyldy, które, przyznam się, ominęłam, bo nie dało si ich czytać, z czego sama autorka zresztą zdawała sobie sprawę. Natomiast świadectwo czasów dała znakomite.
Zaczęłam Siedliska pod koniec sierpnia, skończyłam w październiku i znowu tak bardzo długo nie było mnie na blogu. Od przejścia na emeryturę czas stał się bardzo podchwytliwym medium, próbuję odzyskać te liczne godziny, które płyną wolno od świtu do zmierzchu i które trzeba zabijać lekturą albo spacerem, bo w przeciwnym razem ciągną się bez końca. Nic z tego, mimo usilnych starań, mimo skrupulatnych planowań w licznych notesach, po ósmej rano zaraz jest ósma wieczór, a po niedzielnym wieczorze, natychmiast jest sobota rano. Może przestać o nim myśleć i wtedy znowu lato będzie trwało bez końca? No nie wiem. Na wszelki wypadek staram się nie myśleć i robić na drutach.
Z tego niemyślenia wyszły mi urocze ażurowe skarpetki z białej Artisan Alize.
Wzór to jesienne jagody z książki Knitting Bible i muszę przyznać, że wyszły uroczo i mam ochotę zrobić sobie sweter z tym wzorem.
Mniej uroczo poszło mi ze swetrem zimowym. Okazało się bowiem, że przy robieniu na drutach lepiej raczej myśleć niż nie myśleć. Otóż wzięłam udział w akcji Pogromca zapasów na Instagramie, która to akcja polegała na przerabianiu swoich zapasów i nie kupowaniu włóczki (chyba że braknie na sweter). Ponieważ mam trochę (eufemizm roku) zapasów, więc oczywiście wzięłam udział w akcji. Teraz już wiem, czego nie należy w takiej akcji robić. Nie należy robić na cienkich drutach ażurowych skarpetek, które pochłaniają minimalne ilości włóczki, nie należy robić dziecięcych czapeczek, które pochłaniają minimalne ilości włóczki. Nie należy też robić szarego swetra z grubej gryzącej wełny, kiedy ma się dwa motki pięknej szarej i pięć motków brzydkiej granatowej wełny. Zaczęłam szary sweter z myślą, że może polubię się z granatową. Nie polubiłam się, mało tego, doszłam do wniosku, że nie ma sensu robić sobie swetra w brzydkich kolorach tylko dlatego, że takie kolory akurat się ma. W związku z tym musiałam dokupić szarej. Dlaczego nie zaczęłam robić swetra z włóczek, które mam w ilościach odpowiednich sweter? Freud pewnie to wie.
Pewnie ja też podświadomie o tym wiedziałam, no ale trudno, stało się, szara dokupiona, sweter zrobiony prawie do ściągacza w korpusie i (tu złota myśl dziewiarek) - jeżeli sweter wydaje ci się za ciasny po zrobieniu karczku, to nie zrobi się luźny po skończeniu korpusu. Mówiąc wprost - szary sweter do prucia.
Z nerwów zaczęłam robić skarpetki i czapkę. Zauważyłam, że nie da się ich robić jednocześnie, szkoda, bo robi się nieco zimno na dworze, ale co poradzić. Pozostaje o tym nie myśleć, robić na drutach powoli i ładnie, czytać długo jak grube i szybko jak cienkie, czas wtedy zwolni a robótki wypięknieją, czego sobie i Wam serdecznie życzę.
Dziękuję bardzo za odwiedziny i przemiłe komentarze, dobrego dnia!
Siedliska zakładałam śliczną zakładką z Ogarniete.pl (tam też kupiłam liczne naklejki, ale o tym może w następnych odcinkach)
Chodziłam też na spacery w miejsca ładne i nieładne:
Jakie piękne jest to nieładne, drewniane miejsce, gdzie chodziłaś. Gackowa
OdpowiedzUsuńLeśne i polne to okolice Piotrkowa, a to drewniane to Zgierz. W Zgierzu trzeba się nakadrować, żeby było ładnie 😅
UsuńNawet jeśli chodziłaś w miejsca nieładne, to na zdjęciach widzę same ładne.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza ten stary, drewniany budynek budzi ciekawość. Co to jest?
Sweter musiał Cię strasznie gryźć w szyję, bo minę masz taką, jakbyś się zastanawiała, jakby tu ugryźć go.
Skarpetki urocze, tylko te dziurki - zimno będzie przez nie włazić, chociaż zawsze można założyć jeszcze jedne pod spód, np. w kontrastowym kolorze.
No i tak sobie myślę, że firmy kurierskie powinny wprowadzić zerową taryfę na książki używane - wtedy pożyczanie na odległość by kwitło. Bo przecież nie będę kupować książki za każdym razem, gdy ją smakowicie opiszesz.
Powodzenia w przerabianiu swetra!
Jest kilka takich odnowionych domków w Zgierzu. To tak zwane domy tkaczy.
UsuńHyhy, za każdym razem kiedy przymierzałam, mąż proponował, żebym poruszała głową. 🤭🤣
Skarpetki mają być do spania, ale myślę że do butów w takim przejściowym sezonie dadzą radę.
O tak, powinna być opcja czytelnicza w firmach kurierskich 🤣
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie ♥️
"...człowiek czuje się od razu lepiej i bardziej wzniośle, nawet jeśli nie wchodzi do środka." O ile Ciebie znam, to chyba raczej po ser już nie pójdziesz, ale księgarni nie ominiesz. Skarpety wspaniałe, nawet ażur z odpowiedniej włóczki potrafi ogrzewać nogi. Życzę szybkiego polubienia się z dzierganym swetrem, bo taki ciepły chyba już niebawem przyda się. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo u mnie książka zawsze przed serem :))
UsuńDziękuję bardzo, włóczkę kupiłam pod Twoim wpływem i faktycznie jest fajna.
Mam nadzieję że się polubimy że swetrem, pozdrawiam serdecznie! ❤️
Sweter z jedwabną podszewką. Może byłby miły?
OdpowiedzUsuńJa z szyciem to nie za bardzo, myślę że jako odzież wierzchnia to dam radę 😅
UsuńSkarpetki super! A sweter jeszcze piękniejszy, naprawdę wyszedł za mały?... Kto powiedział, że musisz w nim ruszać rękami czy w ogóle oddychać?.... >0<
OdpowiedzUsuńByły jakieś miejsca nieładne na tych zdjęciach? Bo mi się wszystkie podobały! Szczególnie pieseł i jabłonka.
Dziękuję! Naprawdę, w dodatku fatalnie się układał u góry.
UsuńHyhy, będę w nim wychodzić przy dwudziestu stopniach i i chodzić wolno, żeby się nie spocić 🤣😅
No Zgierz nie jest ładny, ma tylko kilka ładnych miejsc. Pozdrawiam!
Skarpetki cudne. Swetra szkoda, bo wyglądał na ciepły, a ten brzydki dom tkaczy wygląda intrygująco - pomyślałam nawet, że on specjalnie taki, żeby przyciągnąć wzrok i zaprosić do skądinąd pięknego wnętrza. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Będzie inny, szkoda bo najbardziej lubię robić sweter, jak już podzielę go na rękawy, ale co zrobić. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńSkarpetki przecudnej urody! Z wędrówek piesio najbardziej mi się podoba i ten ostatni domek taki elegancko odmalowany :). Ten stary drewniany ma swój urok, ale nie ukrywam, że jakoś bardziej wolę takie odczyszczone i "porządne" domostwa. Książka mnie zaciekawiła, poszukam i chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, piesio bardzo słodki był. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńPisz częściej, proszę! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, postaram się :)
UsuńDziękuję za rekomendację książkową. Chyba się skuszę. Czas jakiś temu zachwyciły mnie wspomnienia Eustachego Sapiehy "Tak było. Niedemokratyczne wspomnienia Eustachego Sapiehy". Może Pani zna, a jeśli nie, to serdecznie polecam. Skarpetki ażurowe piękne, sweterek też bardzo twarzowy.
OdpowiedzUsuńProszę bardzo. :) Nie znam, ciekawie byłoby poczytać wspomnienia z tej rodziny. Dziękuję!
UsuńCzajko, czy wszystko w porządku? Jesteś bardzo zajęta?
OdpowiedzUsuńBrakuje Cię w necie.
Och, dziękuję bardzo, wszystko w miarę w porządku, trochę byłam w jakimś amoku, trochę w przeziębieniu, trochę miałam gości. I tak zleciało. Pozdrawiam serdecznie!!
Usuń