niedziela, 14 kwietnia 2024

W szponach czasu i bibliotek

 

[Przestrzeń] nieprawdopodobnie się rozrasta; dzięki osiągnięciom techniki człowiek zyskał możliwość praktycznie nieograniczonego podboju przestrzeni (czy to za pomocą środków lokomocji, czy to dzięki Internetowi). Odwrotnie rzecz ma się z czasem: czas się kurczy. Staje się narzędziem - im "efektywniej" funkcjonuje, tym lepiej. Im mniej człowiek go potrzebuje do osiągnięcia celu, tym bardziej jest zadowolony, ciesząc się z poczynionych "zapasów"; problem i zarazem paradoks polega jednak na tym, że ma go coraz mniej. 

Zapomniane/zapamiętane pod redakcją naukową Ewy Ihnatowicz

W ramach nieograniczonych podbojów i wskutek różnych okoliczności, zapisałam się do biblioteki wojewódzkiej. W pewnym wieku pamięć zaczyna bawić się i droczyć, odmawia posłuszeństwa w sklepie spożywczym i po raz któryś każe nam wychodzić ze sklepu bez masła, chociaż to masło mieliśmy kupić, sięga natomiast w głębie przeszłości. Skutki tego sięgania są różne i śmieszne, przypomina nam się droga do szkoły, albo zapach salki katechetycznej, wyślizgana poręcz, po której się zjeżdżało z czwartego piętra. Przypominają się wtedy różne tytuły książek ale ich treść już nie, przypominają się też różne ulubione miejsca, w których czytaliśmy, ale ich tytuły już nie. Zamiast poprzestać na wspomnieniu paczki landrynek, którą dobrze było mieć pod ręką w czasie lektury i zamiast uświadomić sobie, że mam dużo nieprzeczytanych jeszcze książek własnych, wypożyczyłam sobie tom esejów o lekturach dzieciństwa. Bo przecież nie można być w każdym momencie rozsądnym, w niektórych momentach można nie być.

Same eseje, tak jak się spodziewałam, przeczytałam z dużą przyjemnością, jak to bywa z czytaniem o czytaniu - lektury dziecięce w ocenie dorosłych specjalistów wyglądają inaczej i zyskują nowe poziomy. Natomiast skutek uboczny (albo gratis, zależy od poziomu naszego optymizmu) był taki, że zalała mnie fala wspomnień, tym razem z tytułami. Poszłam więc znowu do biblioteki. 


Dodatkowo mam listę (ale na małej stosunkowo karteczce) książek, które chciałabym przeczytać a przynajmniej popatrzeć na obrazki. Oczywiście, kiedy taszczyłam je wszystkie na górę, błysnęła mi myśl, że przynieść to nie wszystko, trzeba je jeszcze przeczytać, ale okazuje się, że brak czasu to problem ogólny i to mnie bardzo pociesza, że nie jestem w tym sama. Poza tym, niektóre są cienkie. Właściwie w ogóle nie myślałabym o czytaniu w kategoriach czasu, gdyby nie moje liczne obecnie inne hobby. Cały czas prowadzę journale (tak, w liczbie mnogiej), cały czas robię na drutach, ogarnęła mnie przemożna chęć kaligrafowania (chyba ma to związek z journalami)


Przy okazji rozmarzyłam się nad powrotem do języka francuskiego, bo ma takie śliczne wyrazy i akcent, ale się powstrzymałam. Cały czas też pracuję nad pamiątkowymi albumami, przy czym o ile pierwszy album główny zrobiłam techniką normalną i zwyczajną, czyli wkleiłam zdjęcia i podpisałam, to już kolejny ozdabiam różnymi klapkami dodatkowymi i kieszonkami i jestem o krok od wpadniecia w otchłanie scrapbookingu. 




Papiery w każdym razie mam i cały szereg innych rzeczy przydatnych i nieodzownych. 



Z drutów schodzi pomału Champagne cardigan z Belli Dropsa, jeszcze tylko plisa, zdjęć nie mam, bo granatowy, najlepiej go wyprowadzić na dwór. Wydzieliłam sobie też małą kupkę włóczek, które mam w planie dziergać w kwietniu i włożyłam je do koszyka w nadziei, że będą w widoczny sposób ubywać, w moich dużych pudłach postępów wyrabiania zapasów w ogóle nie widać, najwyraźniej mam w nich motki i upchnięte, w związku z tym nie ubywa ich, ale się odprężają. Okazało się, że działam według zasad dozorcy z "Momo", który zawsze patrzył na mały odcinek ulicy, kiedy zamiatał, żeby się nie przygnębić nieskończonym zadaniem.

Okazało się też, że działam według pomysłu Homka, który "Teraz nareszcie wiedział co zrobi, to było całkiem proste! Przeskoczy przez całą zimę i jednym długim susem znajdzie się w kwietniu. Nie ma powodu do zmartwień, absolutnie żadnego! Wystarczy zrobić sobie przyjemny dołek do spania i niech świat toczy się dalej własnym torem. A kiedy się obudzi, wszystko będzie tak, jak powinno być"

Dolina Muminków w Listopadzie, Tove Jansson

No i w sumie tak jest. Wiosna przyszła, wszystko kwitnie, słońce świeci, dnie coraz dłuższe, energii coraz więcej i niech tak zostanie, czego Wam i sobie życzę!

Dziękuję bardzo za odwiedziny i przemiłe komentarze, przepraszam za tak długą nieobecność.

PS. Zapomniane zakładałam zakładką z budzikami (taki zbieg okoliczności):


Na spacery chodziłam głównie po Zgierzu brzydkim, ale patrzyłam tylko w miejsca ładne:





24 komentarze:

  1. No patrz, a ja wgapiłam się w zakładkę i myślę sobie, jakie budziki, Czajka oszalała, oślepła może? Znalazłam jednak jeden budzik na tym drzewie życia i wiosny i zabieram z powrotem swoje nieprzystojne epitety.
    Dałaś sobie zrobić zdjęcie w ramce w stroju ludowym?
    Mnie też ostatnio wciąga w krainę lektur z dzieciństwa, przez moją Mamę, bo ona porządki czyni w rodzinno domowych zbiorach i coraz to przyjeżdżają do mnie nowe stare książki. No to je od razu czytam. Przeleciałam Tomka Wilmowskiego, Pana Samochodzika, Snopkiewicz "Słoneczniki" - jaka to jest wspaniała mądra książka, bardzo się cieszę, że mi wpadła w ręce po latach... Niziurski. Seweryna Szmaglewska. Z ogromną przyjemnością czytałam, nie zastanawiając się w ogóle, czy to już zdziecinnienie.
    Pozdrawiam wiosennie, chociaż dziś akurat temperatura jest przedwiosenna ( dla równowagi, bo wczoraj była taka jakby czerwcowa ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to tylko dowodzi, że widzimy co chcemy. Ja widziałam dużo budzików :)
      To nie ja na zdjęciu :Do
      Masz fajnie, takie powroty do przeszłości są przyjemne. O, Słoneczniki chętnie bym przeczytała. Nie uważam tego za dziecinnienie, zupełnie z innej perspektywy się czyta, inne rzeczy się zauważa. Pozdrawiam serdecznie ❤️

      Usuń
    2. Wiem że nie Ty na zdjęciu w ramce, ale nie wyklucza wcale, że zdjęcie sobie zrobiłaś. :-)
      A to też prawda, z zauważaniem innych rzeczy.

      Usuń
    3. Nie, byłam sama i zresztą teraz tak chętnie się nie fotografuję. :⁠-⁠)

      Usuń
  2. Stronę z cytatem z Marcela sobie zapisałam... mogłam? Zachwyciła mnie. W ogóle - świetnie się Ciebie czyta i ogląda. Pozdrowionka. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście! Marcel to zawsze coś inspirującego powie. A Ty wiesz, że wszystkie drabiny (zwłaszcza takie jak ta na zakładce) kojarzą mi się z Twoim ex librisem? I też z cytatem z Prousta. Dziękuję bardzo, uściski! ❤️

      Usuń
    2. O, jak mi miło! Dzięki! Tak, Marcel zawsze miał coś ciekawego do (o)powiedzenia. Uściski <3

      Usuń
  3. Jak się cieszę widząc Cię tu znowu. Wiele się dzieje u Ciebie. Też bardzo dobrze pamiętam , jak książki Snopkiewicz, Jackiewiczowej wędrowały z rąk do rąk, czasami na przeczytanie była przeznaczana cała noc. Od chwili, jak zjawił się ten post, żyję z myślą, że mam "absolutnie" nie uporządkowane albumy rodzinne, do tej pracy trzeba się brać... Bardzo jestem ciekawa jak na Tobie ulokuje się kardigan, nie zmuszaj długo czekać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja się cieszę, że wpadłaś, Honoratko.
      Jeżeli chodzi o albumy, to u mnie impulsem było pudełko zdjęć po teściowej - bez dat, bez nazwisk, mąż mało pamiętał i z trudem odtwarzał kto jest kto. Ale ważne moim zdaniem jest robić to swoim tempem, nie zmuszać się, żeby to nie była praca mechaniczna. Zdjęcia wybierałam, to było najtrudniejsze, ale zmieściły się w jeden duży album. Muszę jeszcze dołączyć drzewo genealogiczne, a mówiąc skromnie - relacje.
      Bardzo jestem zadowolona, że się z tym uporałam
      Tak, mam nadzieję że szybko będzie sweter jeszcze tylko plisa. Pozdrawiam serdecznie! ❤️

      Usuń
  4. Dzień dobry Czajko! Chyba jestem tu pierwszy raz, a wpadłam do Ciebie "po Brahdelt", u której obie komentujemy! Co za wspaniałe treści, pozwól, że się rozgoszczę :).
    Dziś wybieram się do mojej wsiowej biblioteki i już sama nie wiem, co z niej przytaszczę do domu. Na zewnątrz zimnica, fajny czas na czytanie i robótki. Jak przeczytałam, że dziergasz z Belle Dropsa, to przypomniałam sobie, że od roku leży u mnie zaczęty sweterek z Belle i warto by go w końcu pozszywać:). Mój będzie w kolorze czereśni.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na Twoje posty!
    Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, miło że zajrzałaś i że Ci się podoba. :⁠-⁠)
      Tak, pogoda zlitowała się nad dziewiarkami i daje nam czas na zrobienie letnich wyrobów.
      Kolor czereśni - ślicznie brzmi. Ostatnio dużo robię rzeczy z dodatkiem lnu, bo moim zdaniem ładnie się starzeją.
      Pozdrawiam serdecznie :⁠-⁠)

      Usuń
  5. Czajeczko, ja już od dawna czytam podobne eseje o literaturze dziecięcej i młodzieżowej - bo to lubię, a w trakcie studiów nawet byłam zmuszona niektóre rzeczy przeczytać :) i tak to ze mną zostało.
    U mnie na blogu też większość czasu jest cisza, bo tyle zajęć, tyle pracy, że wieczorami nie mam siły na rękodzielnictwo - coś pohaftuję, ale dosłownie kilka minut :(
    Pozdrawiam serdecznie, Olimpia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, Kasiu, a pamiętasz może jakieś tytuły?
      No tak, nie nudzimy się :⁠-⁠)
      Uściski!

      Usuń
    2. W wolnej chwili wyślę Ci na Insta wiadomość.

      Usuń
  6. Dawno nie byłam u Ciebie - a tu, jak zwykle, cieplutko/milutko/literacko/włóczkowo.
    Mój stosunek do Prousta znany Ci od zawsze - nie zmienił się ani odrobinkę, ale to co piszesz (o nim też) czytam zawsze z ogromną przyjemnością.
    Jestem po powtórce całej Ani i kawałków Jeżycjady. Kawałków, bo miągwa donosiciel i kabel mni brzydzi i dziwię , że Pan
    Borejko to pochwała i wręcz zachęca.
    Nieustająco coś drutuję, bądź szydełkuję - dla przyjemności
    i rehabilitacji polineuropatycznej.
    Nie mogę się doczekać Tarnowa!
    Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze że wpadłaś :⁠-⁠* Jeżycjadę też mam w planie, ale nie wiem kiedy, bo najpierw biblioteki, potem mam zaplanowany antyk, to trochę potrwa.
      Widać że rehabilitacja działa, skoro potrafisz takie trudne słowa polineuropatyczne napisać :⁠-⁠D
      Ja też! Ale Tarnów coraz bliżej :⁠-⁠)
      Uściski!

      Usuń
  7. I jeszcze podpis -Anna. 😘

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię do Ciebie zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. I mnie długo u Ciebie nie było (ach, ten kurczący się czas...), ale za każdym razem, choćbym nie wiem jak duży poślizg miała, wracam tu z ogromną przyjemnością. Pozdrawiam i do następnego :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czas to jakaś porażka ostatnio, tym bardziej dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam serdecznie ❤️

      Usuń

Dziękuję za komentarz