Życie codzienne zakonników w średniowieczu, Léo Moulin
Dziergam zatem szalik w spokoju jedno oczko za drugim, w ciszy i czytam (bo dzisiaj dziergamy i czytamy z Maknetą) o zakonnikach. W ogóle nie myślę, że dziergam go już drugi miesiąc, przesuwam oczka jodełki i czytam o tym jak zakonnicy jedli chleb i owsiankę na co dzień, mięso od święta, jak się modlili, jak karczowali lasy, uprawiali pola, zakładali młyny, wymyślali sery, nalewki, leczyli się czosnkiem i przyprawami, modlili się (chociaż do końca nie wiadomo, czy lepiej pracować czy się modlić) i przepisywali książki, czyli "uprawiali owoce ducha i wypiekali niebiański chleb duszy".
Ów chleb wypiekali stojąc w zimnym skryptorium, przy lichym świetle. Nic dziwnego więc, że księgi były cenne i w obliczu zagrożenia wołano "ratujcie książki!" (ad libros, ad libros!).
Bardzo dobra, ciekawa, wnikliwa, żywa lektura, która opisując to ciche życie (chociaż nie bez małych i większych burz) sama nas niejako wycisza.
Dziergam zatem szalik w spokoju, nie myślę jak bardzo jest spóźniony a w wolnych chwilach koloruję mój nowy kalendarz do kolorowania. Z okazji zakupu kalendarza kupiłam też kredki o wielu kolorach, kredki jakich nigdy nie miałam, a właściwie miałam raz przez dwa dni - w szarej przeszłości burych zeszytów i szarych gumek myszek tata przywiózł mi oszałamiająco kolorowe pudełko z niezwykłą ilością (30?) kredek. Miałam je dwa dni - dzień, w którym je dostałam i dzień w którym mi je ukradziono w szkolnej świetlicy. Może dobrze, bo zostały we mnie nieziszczalnym marzeniem, które teraz tak łatwo spełnić i ucieszyć małą dziewczynkę, która wciąż jakoś we mnie trwa (co jest dobre, jak mawiał Proust).
Mam więc kredki, maluję obrazki w spokoju i w pachnących ogrodach, patrzę w padający śnieg, niczym dziewczyna z mojej ulubionej zimowej zakładki.
Patrzę jak drobniutkie płatki wirują i opadają na parapet, giną w puszystej pierzynie i w ułamku sekundy przepada ich cała filigranowa koronkowość. Ale może jednak warto tak zamigotać i zalśnić, nawet jeśli to chwila tylko?
"...wydaje mi się, że nasze społeczeństwo nieraz odczuwa pewną tęsknotę za tym światem, tak jednocześnie dalekim i bliskim. Nie dlatego, aby miało zbyt dokładne pojęcie, jaki był ów świat, ale dlatego, że ma problemy, które budzą w nim marzenia o świecie spokoju i milczenia, drzew i ciszy, samotności i skupienia: solitudo, inclusio, silentium."
Szelest drutów, szelest kredki, szelest kartek...
- Mamo, może byśmy usmażyli pączki? - w drzwiach staje młodsze dziecko z nadzieją w oczach.
W sumie, czemu nie? Nigdy w życiu nie smażyłam pączków, generalnie boję się drożdżowego ciasta, no ale przecież, "szczęście sprzyja odważnym", podbudowuję się literacko, a i karmelitanki smażyły pączki, więc czemu nie?
Wyrabiam zaczyn, zaczyn rośnie, odmierzam mąkę, wbijam jaja i wtedy ciasto stawia opór czynny i bierny, lepi się do miski, do palców, moje morale spada, ręce grzęzną na dobre, mój spokój jest odległą przeszłością, a na horyzoncie majaczą różne brzydkie wyrazy. Rzucałabym garnkami gdybym miała wolne ręce, ale ręce mam przyspawane do miski ciastem, więc nie rzucam. Wyrazami też nie, bo jestem dobrze wychowana.
- Mamo, może chcesz jeszcze raz obejrzeć filmik? - dziecko czuwa nad moim samopoczuciem, a tajemnicę pączków w dzisiejszych czasach oczywiście zgłębia się na Youtube.
Ciasto na szczęście pokornieje bez filmiku, grzecznie odlepia się od wszystkiego do czego się uprzednio przylepiło i wycina się w zgrabne (powiedzmy) kółka o średnicy 6cm
Kółka radośnie smażą się w smalcu
A na koniec przyozdabiają się same z siebie w kanoniczny jaśniejszy pasek:
Były pyszne i bardzo jestem z siebie dumna, czego i Wam życzę. :)
Dziękuję za odwiedziny i komentarze, miłego dnia!
Ach, jak tu pysznie dzisiaj i jak zwykle koło było czytać, a o robieniu pączków na pisałaś tak, że to widziałam.
OdpowiedzUsuńNie koło było, tylko miło było. Uroki pisania na smartfonie, którego klawiatura lepiej wie, co chcę napisać, niż ja sama.
Usuń:) W końcu karnawał, to może być trochę pysznie. Wymądrzanie klawiatury znam, wysłałam kiedyś buraczki (zamiast buziaczków). Pozdrawiam serdecznie!
UsuńFajne zdjęcia radosnych, "podskakujących" we fryturze pączków. Pozdrawiam. Ala
OdpowiedzUsuń