"Opowiadanie nasze musi - i słusznie - zaczynać od Homera."
Historia wychowania w starożytności, Henri -Irénée Marrou
Nic dziwnego, że kupiłam tę książkę w wielkich nadziejach, bo lubię i Homera, i starożytność i nawet wychowanie. Okazała się nieco gruba i nieco nużąca, zupełnie jak mój nieustający szary sweterek, który dziergam z czytaniem. Jak to w środy z Maknetą.
Poza wadami Historia... miała jednak i zalety. Po pierwsze ślicznie wydana w latach sześćdziesiątych i w płóciennej okładce. Po drugie dużo było o Homerze, bo kiedyś nie mówiono, że dziecko chodzi do szóstej klasy, ale że czyta szóstą księgę Iliady. Było też o gronie znakomitych (po grecku klejnoj - prawda, że znajomo?) i o gospodarstwie domowym (czyli ojkonomii) i o katedrze (thronos), o konkursach piękności na Lesbos i kradzieżach w Sparcie. Było o alfabecie i o Pitagorasach, o greckich stołach z powyłamywanymi nogami i o łysym Heraklesie.
Był też Molier, harcerstwo francuskie, Racine, Rabelais i Rimbaud. Co mają wspólnego ze starożytnością, tylko Francuz jeden wie.
Podsumowując - książka w sumie ciekawa, ale nieco nieraz przegadana. I nie oszałamia, zarywanie nocy przy niej nie grozi.
Pożałowawszy więc starożytnych dziatek, które w jeszcze większym trudzie niż obecnie zdobywały wiedzę litera po literze i tym się umotywowawszy, zabrałam się ze zdwojoną energią do szarego sweterka. Sweterek ma już zaczątki rękawów, sporą część pleców i równie spore przody układające się w gustowny szaliczek.
Pokładam w nim duże nadzieje, bo i fason, i szaliczek i liście. Dziergam go jednak tak długo, że aż zwątpiłam, czy w ogóle dziergałam cokolwiek innego. Zajrzałam do archiwum i okazało się tak, więc dla poprawy samopoczucia powklejałam swoje dzieła na jedną kartkę.
Umotywowana, pocieszona, nabrałam energii i kto wie, może przyszła środa zastanie mnie w pierwszym rękawie?
Książkę zakładałam zakładką tematycznie nieadekwatną, ale subtelnie, po koreańsku śliczną. W dodatku z akcentem rękodzielniczym:
Dziękuję za odwiedziny, przemiłe komentarze i biegnę oglądać Wasze zmagania tematyczne. Miłego dnia! :)
Książka ciekawa można się z niej wiele dowiedzieć. Ja książki o tej tematyce omijam. W pewnym okresie swojego życia miałam ich w nadmiarze do przeczytania.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa efektu końcowego swetra. Też mam go na liście do zrobienia.
pozdrawiam
Już się nie mogę doczekać tego efektu. :) A sweter genialnie rozpisany - bardzo jasno i starannie. Pozdrawiam.
UsuńA u ciebie jak zwykle bardzo mądra literatura. Aż czasami mi wstyd, że ja tylko beletrystykę, czasami reportaże i biografie. A szary zapowiada się pięknie i bardzo ciekawie. Ażur jest bardzo interesujący. Bardzo jestem ciekawa efektu końcowego. pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAle dlaczego wstyd? Ja widocznie wyczerpałam po prostu limit beletrystyki. Stało mi się to nagle - w połowie "Sklepiku z marzeniami" Kinga. Po prostu nie mogłam dalej czytać, tak bardzo mnie przestało przejmować. Nigdy nie wiadomo, jakie lektury człowieka napadną z biegiem lat. :)
UsuńDzięki, mam nadzieję, że koniec będzie godny początku. ;)
Ładny dorobek dziewiarski :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam. :)
UsuńWidzę, że u Ciebie co książka, to inna zakładka, fajnie :-)
OdpowiedzUsuńNieraz dłużej wybieram zakładkę niż książkę. :) Ale to lubię. Pozdrawiam!
UsuńCieszę się , że do Ciebie trafiłam:) Literatura taka ambitna, że chyba w kompleksy jakieś wpadnę;) A sweterek też ambitny, ja to ostatnio takimi zwyklakami lecę, muszę się zastanowić nad sobą, a nie iść na łatwiznę;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ja też się cieszę. :)
UsuńU mnie z tą ambicją w dzierganiu to trochę jak z motyką na słońce, ale co tam - w sumie najważniejsze w sweterkach jest to, żeby były noszone. Pozdrawiam!