"Nie wyjmowała już z szafy rysunków i haftowanych robótek. Bo i po co to wszystko? Na co? Szycie ją niecierpliwiło.
„Wszystko już przeczytałam" - mówiła sobie.
I siedziała całymi dniami przy kominku, rozgrzewając do czerwoności szczypce, lub patrzyła, jak deszcz pada."
Pani Bovary, Gustaw Flaubert
Arcydzieło powieści francuskiej, mistrzostwo stylu, szczyt zgorszenia, książka ponadczasowa, klasyka. Klasyka. W ogóle o tym nie myślę. Myślę tylko o pani Bovary, która już nie wyjmuje rysunków i tylko patrzy jak pada deszcz.
Czy ona była nieszczęśliwa przez Karola? Czy przez siebie samą? Gdyby tak może bardziej kochała dziecko, albo może gdyby miała więcej szlachetności. Może gdyby Karol był mądrzejszy, może gdyby miał więcej poloru i blichtru? A może właśnie nie?
"Może właśnie nie" jest trochę straszne, bo nie pozwala nam się pocieszać krzywą włóczką i rąbkiem u spódnicy.
Czytam więc Flauberta w płóciennych okładkach (tego typu książki dobrze mieć w płóciennych okładkach) i nie patrzę jak pada deszcz oraz codziennie wyciągam rysunki z szafy. Oraz włóczki. Z tej pracowitości i braku deszczu, udało mi się skończyć szary sweterek.
I nawet rękawy ma równe. Ma również inne plusy - ładny kołnierz, ładny wzorek i tylko włóczka (Fabel Drops szara - jakoś te szare najgorzej gryzą) sztywna i okropnie gryząca (a jednak, jak nie krzywa to gryząca). A że udziergałam go w rozmiarze bliskim ciała, więc pasuje tylko do cienkich bluzek, co gryzienie potęguje jakoby. Potraktowałam go więc jako wprawkę i wydobyłam z przepastnej szafy bawełnę z bambusem (to jest dopiero milusie) i zaczęłam od nowa Rosinę w wersji letniej (biorąc pod uwagę moje ostatni tempo, sezon wybrałam akurat), bardzo ładnie granatowej.
Dane techniczne mojej Rosiny:
Fabel Drops, szara, 260g, rozmiar S
Dziękuję za odwiedziny i komentarze - biegnę patrzeć co u Was, bo to dziś dzień czytania i dziergania z Maknetą
Klasyka i to w moim ulubionym wydaniu - bardzo lubię tę PIWowską serię.
OdpowiedzUsuńSweter cu-down-ny!!! <3
Dzięki! :D
UsuńAż nabrałam ochoty na tę książkę.
OdpowiedzUsuńZ Fabel Dropsa zrobiłam kiedyś małą chustę dla syna i okazało się, że nie może jej nosić pod szyją bo strasznie gryzie. Niestety. I od tej pory muszę tą włóczkę omijać. A nie była ona szara.
Pozdrawiam
Niestety, niestety - Drops delight jest trochę milszy. Tę gdyby może przełamać czymś puchatym. Pewnie trochę by pomogło. :)
UsuńSweterek śliczny, szkoda, że włóczka podgryza. Robiłam kiedyś pulower z Fabela, ale kupiłam biały i sama ufarbowałam i mnie nie gryzie. Chyba w zależności od partii włóczki i farbowania nitki różnią się w dotyku. Panią Bovary czytałam już dość dawno, smutna dość historia, ale to taka książka, którą pomimo upływu czasu się pamięta. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDobrze, że sezon się zbliża bawełniano-bambusowy i tam właśnie się lokuję na dłużej - nic nie podgryza. Pozdrawiam! :)
UsuńJaki śliczny! Ja też nie lubię, jak gryzie...
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńI dobrze, że sweter gryzie, bo gdyby nie gryzł, to bym Ci go zabrała. Jest cudowny.
OdpowiedzUsuń:D Dziękuję! (To duża zasługa wzoru)
UsuńPiękny ten szary, można mu nawet gryzienie wybaczyć.
OdpowiedzUsuńPonoć pięknym się więcej wybacza :)
A Panią Bovary, wstyd się przyznać, nie czytałam. Dzięki Tobie się za nią wezmę :)
To prawda, dlatego zabrałam go nawet do pracy (na sobie). :)
UsuńPolecam, chociaż nie jest to wesoła lektura. Pozdrawiam!
A co tam gryzienie, skoro ładny efekt końcowy?!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń