Mój Znak, Jerzy Illg
Właśnie dla takich ludzi, którzy jakby unoszą się nad przyziemnością, a do tego są cudowni i utalentowani, a niektórzy są nawet laureatami nagrody Nobla warto przeczytać wspomnienia subiektywne redaktora naczelnego wydawnictwa Znak. Przeczytać i pobyć trochę w tym nadzwyczaj zdolnym towarzystwie.
"Nie tylko mieliśmy szczęście żyć w czasach Miłosza, Szymborskiej, Kołakowskiego, Turowicza, Tischnera, Brodskiego i Heaneya, ale w dodatku cieszyliśmy się ich przyjaźnią, piliśmy z nimi wódeczkę, toczyliśmy poważne rozmowy, a czasami żartowaliśmy i wygłupialiśmy się."
Mój Znak, Jerzy Illg
I takie bycie dobrze robi na zdrowie i samopoczucie, nawet jeżeli czasem tej wódeczki jest nad wyraz dużo, ale widać w służbie Sztuki i Kultury wódeczka trochę mniej szkodzi. I mimo, że towarzystwo jest nobliwe, to atmosfera zupełnie nie drętwa, co znacznie ułatwia i przyspiesza czytanie.
"- Popatrz-ze pon: jaki to piykny świat Pon Bóg stworzył - prowda?
- Ano prawda - przytaknął zagadnięty [przez górala z przydrożnych krzaków] profesor [Andrzej Szczeklik].
- Jakie to piykne kolory teraz jesieniom - ciągnął góral - cerwone, złote, barzo piykne - prowda?
- Prawda. - Trudno było przeczyć.
- I syćko to Pon Bóg stworzył, całom przyrode: i góry, i lasy, i niebo, i gadzine - prawda?
I tym razem trudno się było nie zgodzić.
- I te hole Pon Bóg stworzył, i te krówki, i te owiecki.
- Święta prawda - jeszcze raz przytaknął profesor.
- O jednym ino Pon Bóg nie pomyśloł.
- Tak? A o czym?
- No, ze cłek se z takom owieckom nie pogodo - prowde godom?
- To prawda.
- A cłek z cłekiem to się zawdy dogodo - prowda?
- Ano prawda - zgodził się Andrzej Szczeklik
- No toz napijmy się!"
I ja się z owieczką nie dogaduję, bo za ciepło, nie bardzo piję, bo za środek tygodnia, pozostaje mi dogadywanie się (dziś dzierganie i czytanie z Maknetą, więc mus) z bambusem i bawełną. Ma być cienkie i ma bardzo powiewać, żeby maskować moją bezelfość. Czy zapinane, czy nie, czy w serek, czy w łódkę, czy w ażurek czy na gładko - nie wiem jeszcze, na razie się głęboko namyślam.
PS. Znak zakładałam pocztówką prosto z Sztokholmu, bo taka Noblowska. :)
Dziękuję bardzo za odwiedziny i za miłe słowa w komentarzach, miłego dnia! :)
I jak zwykle miło mi się czytało :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję! Pozdrawiam serdecznie. :)
UsuńTeż męczy mnie obcowanie z pospolitymi, szarymi osobowościami. Lubię patrzyć jak ludzie "inni" potrafią cieszyć się z drobnostki, nie przywiazując się do pieniadza czy cudzej opinii. Lubię z takimi przebywać, zazdroszczę im, że mogą unosić się ponad wszystko i wszystkich, bo sama do tego potrzebnych skrzydeł nie mam. Więc bardzo rozumiem Twój wybór literatury i chęć przebywania w "kolorowym" świecie bohaterów. Tytuł ksiązki zapisałam, przed nami lato i więcej czasu do czytania. Pozdrawiam z Wilna.
OdpowiedzUsuńNa szczęście na co dzień (no, może nie każdy, ale co jakiś dzień) mam okazję spotykać się na żywo i w necie z ciekawymi ludźmi.
UsuńI tak sobie myślę, że każdy potrzebuje czasem wsparcia w tych swoich skrzydłach. Miło mi bardzo, że mnie odwiedziłaś - pewnie wiesz, że Wilno u nas to miasto magiczne i mityczne. Pozdrawiam serdecznie. :)
To i mnie takie pytanie można zadać, bo też w lekkim oderwaniu od rzeczywistości żyję i co nieco mi umyka.
OdpowiedzUsuńI świetnie - ja mam zawsze z tego powodu wyrzuty sumienia i może dlatego tak cieszy mnie myśl, że też inni tak mają. Pozdrawiam! :)
UsuńWprowadzasz nas w inny świat, niedzisiejszy, ulotny, który jest wokół nas, ale który nie zawsze zauważamy , przytłoczenie teraźniejszością. Czasem brakuje tych długich, intensywnych rozmów, może nie przy wódeczce, bo nie przepadam, ale przy winie. Długo i na temat:)
OdpowiedzUsuńTo ogromnie miłe, co piszesz, dzięki. I to prawda, rozmowy są niezastąpione. :)
UsuńNo cóż, jak wszyscy wiemy (i zostało to nawet Noblem potwierdzone) - wielkie to szczęście nie wiedzieć dokładnie, na jakim świecie się żyje. Osobiście staram się wyleczyć z poczucia winy z tym związanego. Twoje wpisy bardzo w tym pomagają :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!! :)
Usuń